Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Baranowa Sandomierskiego zginął pod lokomotywą

Sławomir OSKARBSKI [email protected]
Prawie cztery godziny przejazd kolejowy w Zawadzie był zablokowany. Na miejscu pracowali między innymi policjanci, strażacy i funkcjonariusze SOK.
Prawie cztery godziny przejazd kolejowy w Zawadzie był zablokowany. Na miejscu pracowali między innymi policjanci, strażacy i funkcjonariusze SOK. Fot. Sławomir Oskarbski
Szlaban przed wjazdem na tory był w górze, chociaż jechał pociąg! Mieszkaniec Baranowa Sandomierskiego nie miał szans.

Nie żyje 42-letni kierowca ciężarówki, mieszkaniec Baranowa Sandomierskiego (powiat tarnobrzeski). Na strzeżonym przejeździe kolejowym w Zawadzie koło Dębicy w jego samochód uderzył wczoraj pociąg towarowy.

Wtorek nad ranem. Właśnie minęło wpół do piątej. Przez przejazd kolejowy w Zawadzie mknie w kierunku Dębicy pociąg osobowy. Chwilę potem szlabany idą w górę. Czekający na otworzenie przejazdu 42-letni Jan W. z Baranowa Sandomierskiego rusza z miejsca. Wjeżdża na tory. Wtedy w jego samochód uderza jadący od strony Dębicy pociąg towarowy. Lokomotywa uderza w kabinę MAN-a. Siła uderzenia powoduje, że samochód obraca się niemal o 180 stopni i zsuwa z nasypu kolejowego.

SZLABAN W GÓRZE

- Obudziło mnie wycie karetek pogotowia. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem tylko, że pociąg stoi. Dopiero kiedy później wyszedłem z domu i poszedłem pod przejazd, to zobaczyłem tę ciężarówkę. Przed kabiną leżało ciało zasłonięte jakąś niebieską płachtą - relacjonuje Zygmunt Kopala, mieszkający w pobliżu przejazdu.

Kierowca MAN-a mimo reanimacji zmarł. Jak to się stało, że nie zauważył nadjeżdżającego pociągu, chociaż wokół są pola i widoczność jest dobra?

- Wtedy było jeszcze ciemno, padał gęsty śnieg, a wcześniej przejeżdżający pociąg osobowy zrobił dodatkową zadymkę. Poza tym kierowca mógł zasugerować się tym, że skoro szlaban poszedł do góry, to żaden pociąg nie jedzie - tłumaczy Jacek Żak, prokurator rejonowy w Dębicy.

BŁĄD DRÓŻNIKA?

Dróżnik i maszynista byli trzeźwi. Na razie wiele wskazuje na to, że błąd popełnił dróżnik, 55-letni Janusz S. z 27-letnim stażem pracy, który podniósł szlaban przed przejazdem pociągu towarowego. Usiłowaliśmy go zapytać, jak to się stało, że rogatki były w górze. Mężczyzna był jednak roztrzęsiony, nie chciał rozmawiać.

- Byłem bardzo zdziwiony, że jemu to się przydarzyło. Inni dróżnicy są różni, ale ten to rzetelny, sumienny chłop. Zawsze szlaban opuszczał długo przed przejazdem pociągu. Kierowcy wiele razy się denerwowali, że muszą długo czekać - kręci głową Kopala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie