MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Młoda Tarnobrzeżanka pracuje na rzecz dzieci w Kenii. Pomóżmy jej i wpłaćmy symboliczną złotówkę!

Klaudia TAJS [email protected]
Klaudia z miejscowymi kobietami podczas zajęć z szycia.
Klaudia z miejscowymi kobietami podczas zajęć z szycia.
Młoda Tarnobrzeżanka Klaudia Niedbałowska zbiera pieniądze na budowę toalet i sali lekcyjnej dla dzieci w Kenii

Klaudia Niedbałowska z Tarnobrzega od lipca pracuje w organizacji Living Positive Kenya, która zajmuje się kobietami chorymi na HIV. W Kenii odpowiada także za projekt, który pozwoli wybudować nowe ubikacje, dostarczyć wodę oraz wybudować nowe sale lekcyjne.
Do połowy września musi zebrać ponad 25 tysięcy złotych, dlatego apeluje do mieszkańców naszego regionu o wpłatę symbolicznych złotówek, które ułatwią życie kenijskim dzieciakom.

25-letnia Klaudia Niedbałowska, absolwentka Europeistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, a obecnie studentka dyplomacji, dostała się na projekt w Ngong w Kenii z ramienia organizacji AIESEC w Krakowie, której siedziba znajduje się przy Uniwersytecie Ekonomicznym. To miejscowość kojarzona dobrze z książkami Karen Blixen "Pożegnanie z Afryką". Jej muzeum znajduje się niedaleko miejsca, gdzie przebywa młoda Tarnobrzeżanka.

NA OBCEJ ZIEMI

Wylądowała w Nairobi pod koniec lipca. Jej docelowym miejscem podróży była Kenia, gdzie będzie przebywała do września. - Obecnie w tej części Kenii jest pora zimowa, dlatego proszę się nie dziwić, że większość Kenijczyków nosi aktualnie kurtki i czapki zimowe - tłumaczy Klaudia. - Temperatura jednak nie schodzi tutaj poniżej plus 15 stopni.

Na miesiąc przed wyjazdem, zaczęła szczepić się, żeby organizm miał czas na uodpornienie się. Na polio i tężec była zaszczepiona, więc nie musiała brać dawek przypominających. Ale musiała zabezpieczyć się przed durem brzusznym, żółtą febrą, wirusowym zapaleniem typu A, meningokokami, cholerą oraz wścieklizną, ponieważ wiedziała, że w Afryce będzie miała kontakt także ze zwierzętami.

Region Kenii, w którym przebywa Klaudia jest bardzo katolicki, w przeciwieństwie do wybrzeża, które jest w dużej większości muzułmańskie. Jak mówi w Kenii Polska jest kojarzona oczywiście z papieżem Janem Pawłem II, Robertem Lewandowskim i holokaustem. W projekcie uczestniczy jako jedyna Polka. Towarzyszą jej studentki między innymi z Egiptu, Australii i Chin.

UCZY ANGIELSKIEGO I SZYCIA

Klaudia pracuje w organizacji Living Positive Kenya, która zajmuje się kobietami chorymi na HIV. Co robi? - Mamy domowe interwencje, w których już uczestniczyłam - opowiada. - Idziemy do kobiet, które potencjalnie mogą mieć HIV, werbujemy do organizacji, spisujemy ich historię. zwykle pracujemy w slumsach Ngong.

Pracowała także w daycare-pre-school czyli miejscu, gdzie dzieciaki ze slumsów Ngong mogą się bezpiecznie pobawić i nauczyć angielskiego. - To pozwoli je uchronić przed tym, co czeka na nie w slumsach - dodaje. - To brak jedzenia, brud a przede wszystkim gwałt i przemoc. Oprócz tego prowadzimy różne zajęcia dla kobiet, aby miały okazję rozpocząć biznes. Uczymy je, że można żyć z HIV. Mamy lekarstwa zapewnione od rządu kenijskiego, które są darmowe. Prowadzimy program sponsorski. Jedno dziecko ma jednego sponsora, który pomaga mu przejść cały proces edukacji. To bardzo ważne, ponieważ w Kenii wszystkie typy szkół i przedszkola są płatne.

W organizacji Klaudia miała okazję robić już niemal wszystko. Brała udział w zajęciach z kobietami, uczyła je angielskiego, uczyła w daycare, wizytowała największe slumsy Afryki. To drugie, największe na świecie po Indyjskich Kibera slumsy, w których znajduje się oddział organizacji. - Oprócz tego jestem tutaj jako graphic designer - zdradza. - Stworzyłam nowy baner na stronie, stworzyłam plakaty, zaproszenia i inne projekty. Zajmuję się kręceniem filmików o organizacji. Jeden duży projekt ciągle czeka na montaż, także nie mogę się jeszcze tym pochwalić, ale jestem project manager projektu, w którym mamy zamiar wybudować water supply i nową salę dla naszego daycare-pre-school.

NOWE TOALETY
I SALA LEKCYJNA

Ponadto Klaudia jest całkowicie odpowiedzialna za zbiórkę funduszy na projekt, dzięki któremu będzie można wybudować nowe ubikacje, dostarczyć wodę do daycare, bo obecnie nie ma jej tam w ogóle oraz wybudować nową salę, ponieważ jest zbyt dużo dzieciaków, do dyspozycji których są tylko trzy sale. - Z projektem ruszyliśmy od tego tygodnia tłumaczy. - Mamy czas na uzbieranie kwoty mniej więcej do końca września. Organizacja kenijska prześle nam drugie tego co uzbieraliśmy, ale musi to być kwota, którą zadeklarowaliśmy czyli około 715,000 szylingów kenijskich, to prawie 25 tysięcy 946 złotych.

Tarnobrzeżanka odpowiada także za część graficzną projektu, stworzenie strony, zrobienie zdjęć oraz filmu, który można zobaczy na stronie: http://www.livingpositivekenya.org/new-project-fundraising/daycare-water-supply/

INNA MENTALNOŚĆ

Największe trudności, z jakimi przyszło zmierzyć się Klaudii w Kenii, to mentalność tamtejszych ludzi, ale nie tylko. - Problemem jest to że jestem muzungu czyli białym, tak na ludzi nie-czarnoskórych wołają tutaj na ulicach - dorośli i dzieci - tłumaczy. - Oczekuje się od nas że wszystko damy, wszystko sfinansujemy. To zostało im wpojone przez lata polityki krajów zachodnich, Stanów Zjednoczonych, Kanady. Dlatego dziwi ich, że to, co daję od siebie, to nie pieniądze, ale swój czas i swoją energię i że oczekują, że oni sami sobie pomogą.

Zbierając pieniądze, poprzez organizację kolacji Klaudia spotkała się ze zdziwieniem, gdy prosiła o nagrody na loterię, albo gdy chciała sprzedać bilety na wydarzenie. - Dlatego chodzimy codziennie w te same miejsca prosząc o to samo - tłumaczy. - Tutaj wszystko dzieje się powoli.

CHWILE RADOŚCI

Co rekompensuje Klaudii rozstanie z najbliższymi i chwile zwątpienia? Przyznaje, że najprzyjemniejsze są spotkania z dzieciakami, które mają niesamowite pokłady energii i cieszą się z tego, że podadzą dłoń i zapytają się "How are you?".

- A ja odpowiem "Fine, how are you?" - przekonuje. - Kiedy wychodzimy z matatu mamy do pokonania jeszcze wspinaczkę w stronę Ngong Hills i w połowie drogi jest skupisko dzieciaków. Wiedząc kiedy wracamy z pracy wypatrują nas i kiedy któreś nas przyuważy zawiadamia całą chmarę krzycząc "muzungu". Wychodzą więc na drogę, żeby powiedzieć dzień dobry albo dobranoc. To na pewno miłe chwile, bo robią to nie oczekując nic w zamian, nawet cukierka.

Niezapomniane są również spotkania z kobietami, które po pewnym czasie pamiętają imiona studentek i doceniają ich wysiłek, szczególnie włożony w próbę wytłumaczenia im meandrów języka angielskiego. - Gdy tylko nas nie widzą przez pół dnia wołają do nas po imieniu, co jest miłe, zwykle słyszę jedynie muzungu muzungu i pytają się gdzie się podziałaś i czy czujesz się dobrze i czy dzisiaj na pewno będziemy ich też uczyły angielskiego - mówi Klaudia. - Takich sytuacji jest więcej. Mogłabym poświęcić strony na opisanie wielu przyjemnych rzeczy, które mnie tu spotkały. Tutaj ludzie są bardzo gościnni. Nawet w slumsach wyciągają w twoją stronę ich jedyne kubki, saszetkę kawy i do tego kromkę cienko posmarowaną dżemem, a do tego obowiązkowo papierowa chusteczka. To wielki gest od ludzi, którzy nie mają zasadniczo nic!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie