Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mógł doprowadzić do gigantycznego wybuchu paliwa i…nie stanie przed sądem - zobacz video

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Stopklatka z filmu nagranego przez kamerę monitoringu. Widać podpalacza w akcji.
Stopklatka z filmu nagranego przez kamerę monitoringu. Widać podpalacza w akcji.
Mieszkaniec Jamnicy (powiat tarnobrzeski) próbował podpalić na podwórzu sąsiada zbiornik z 2,5 tysiącem litrów paliwa. Wszystko mogło wylecieć w powietrze!
Matka przedsiębiorcy pokazuje bal nadpalonej słomy, który sprawca podrzucił na zbiornik z paliwem.
Matka przedsiębiorcy pokazuje bal nadpalonej słomy, który sprawca podrzucił na zbiornik z paliwem. Marcin Radzimowski

Matka przedsiębiorcy pokazuje bal nadpalonej słomy, który sprawca podrzucił na zbiornik z paliwem.
(fot. Marcin Radzimowski)

Choć prokuratura miała niezbity dowód, umorzyła śledztwo - biegli psychiatrzy orzekli bowiem, że sprawca cierpi na "zespół otępienny" i nie może odpowiadać za przed sądem.

Zdarzenia mrożące krew w żyłach rozegrały się 24 października ubiegłego roku. Całość została zarejestrowana przez kamerę monitoringu, o której istnieniu podpalacz nie miał pojęcia. Na nagraniu widać, jak wieczorem mężczyzna podchodzi pod ogrodzenie posesji sąsiada.

- Teraz mieszkają tam moi rodzice, a na podwórku są stare maszyny bo tam kiedyś była baza mojej firmy. Tam także jest zbiornik z paliwem do maszyn, stoi przy samym ogrodzeniu - wyjaśnia Lucjan Paterek, właściciel Zakładu Usług Leśnych i Melioracyjnych w Jamnicy.

Godzina 20.26. Sprawca trzymając w rękach widły a na nich nadziany podpalony bal słomy, przekłada go przez ogrodzenie i kładzie na zbiorniku z paliwem. Chwilę potem rzuca butelką w metalowe ogrodzenie. Ucieka. To musiała być żrąca ciecz, na ocynkowanej stali obecnie widać w tym miejscu ślady pojawiającej się korozji.

Na szczęście płonący bal słomy sam zgasł. Zgasł, bo sprawca zbyt mocno obwiązał go drutem (żeby się nie rozleciał). Gdyby ogień nie zgasł, mogło dojść do katastrofy - w pobliżu jest drewniany dom i inne budynki.

Podpalacza bez problemu udało się zidentyfikować w oparciu o nagranie z monitoringu. Okazał się nim blisko 80-letni sąsiad. Badania śladów linii papilarnych zabezpieczonych na fragmentach rozbitej butelki potwierdziły, że chodzi o tę osobę. - Dostał dozór policyjny i zakaz zbliżania się do posesji - wyjaśnia Lucjan Paterek.

Lucjan Paterek i jego rodzice dodają, że podpalenie nie było jedynym tajemniczym zdarzeniem w ostatnich latach. Ktoś wiele razy uprzykrzał życie przedsiębiorcy. Na drewnianym ogrodzeniu, na ścianach domu i budynków gospodarczych po-jawiły się wykonane farbami bazgroły: "bandyto" "złodzieju la-sowy". Gdy przedsiębiorca przeprowadzał się do swojego domu sto metrów od rodziców, ktoś wybił mu strzałem z wiatrówki szyby w oknie. Sprawcy tych czynów nie złapano, ale Paterkowie domyślają się, kim jest.

- Byliśmy wszyscy bardzo zaskoczeni, kiedy na nagraniu monitoringu zobaczyliśmy sąsiada. Nigdy z nim nie mieliśmy zatargów - podkreślają Paterkowie.
To nie było jedyne ich zdziwienie. Kolejne pojawiło się wraz z nadesłanym z prokuratury pismem, postanowieniem umorzeniu śledztwa w sprawie "usiłowania uszkodzenia cudzej rzeczy", gdyż taki zarzut usłyszał w prokuraturze podejrzany.

- Podstawą do decyzji o umorzeniu śledztwa była opinia biegłych psychiatrów i psychologa. Uznali oni, że podejrzany nie jest upośledzony ani chory psychicznie, jednak w chwili zdarzenia miał całkowicie zniesioną zdolność do zrozumienia znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem - wyjaśnia prokurator Marcin Kurdziel, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnobrzegu.

Więcej szczegółów wyczytać można z pisemnego uzasadnienia, jakie otrzymał pokrzywdzony. Biegli rozpoznali u podejrzanego zespół otępienny, a w dniu zdarzenia nastąpiło powikłanie otępienia pod postacią jakościowych zaburzeń świadomości. W konkluzji uznali, że zaburzenia te mają charakter incydentalny i nie istnieje ryzyko ponownego popełnienia takiego czynu.
- Wolę nie komentować tego, co napisali biegli. Oby się nie mylili, choć szczerze w to wątpię. Nie chcę chodzić już w tej sprawie po sądach bo nie mam czasu. Mam firmę na głowie, zatrudniam kilkanaście osób. Ja się nie boję, ale moja żona i rodzice obawiają się, że sąsiad znów zacznie działać - dodaje Lucjan Paterek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie