MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najazd policji na nielegalne wyścigi

Gerard Stańczyk
Wyścigi par na ¼ mili to moda, która przyszła do nas ze Stanów Zjednoczonych.
Wyścigi par na ¼ mili to moda, która przyszła do nas ze Stanów Zjednoczonych. Z. Surowaniec
Wpadka amatorów szybkiej jazdy. Jeden z policjantów został “zawodnikiem" i naprowadził kolegów w mundurach.

Z jednej i z drugiej strony drogi stanęły w poprzek radiowozy. 28 uczestników niedzielnych nielegalnych wyścigów na ulicy Grabskiego w Stalowej Woli było w potrzasku.

Ulica Grabskiego, nowa, przecinająca Hutę Stalowa Wola trasa nie przez przypadek przypadła do gustu miłośnikom szybkiej jazdy. Jeżdżą tędy tylko ludzie do pracy do huty i pobliskich firm oraz samochody z zaopatrzeniem i produkcją. “Normalnego" ruchu jest tyle co kot napłakał a “pracowniczy" odbywa się okresowo. Są długie momenty że droga jest wolna.

POLICJANCI WŚRÓD “ZAWODNIKÓW"

Policja, która miała informacje o odbywających się tu wyścigach przygotowała się do “najazdu" bardzo dobrze. - Wśród aut zawodników był samochód naszych ludzi w cywilu. Auto z mocnym silnikiem bardzo dobrze pasowało do charakteru imprezy - opowiada Jerzy Mastalerczyk, zastępca szefa prewencji stalowowolskiej komendy.

Tajniacy rozeznali sytuację i naprowadzili radiowozy. - Zaskoczenie było totalne - mówi Jerzy Mastalerczyk.

Siedmiu kierowców dostało mandaty za “nieprawidłową" jazdę. Jeden miał wyjątkowego pecha, bo nie miał OC. Za to dostanie 500 euro kary.

W imprezie brali udział młodzi ludzie w wieku 17 - 30 lat ze Stalowej Woli a także Niska, Tarnobrzega, Sandomierza, Kraśnika, Krosna i Jarosławia. Było sporo gapiów.

Policja powodzenie swojej akcji przypisuje obserwacji internetowych stron amatorów wyścigów.

BYŁO BEZPIECZNIE ?

Miłośnik “szybkich fur" powiedział nam: - Nie wierzę, żeby ludzie zebrali się przez internet. To zaufana społeczność, zwołuje się przez osobiste kontakty. Może ktoś gdzieś “chlapnął" przypadkiem w internecie? W każdym razie na Grabskiego są bezpieczne imprezy, bardziej niż rajdy, bo nigdy nikomu się nic nie stało. Zawsze były dobrze zabezpieczone, po obu stronach trasy stoją ludzie na straży. Wyścigi są w ograniczonym gronie, nie to co w takiej Warszawie czy innym dużym mieście. Tam się trafiają ludzie przypadkowi, nieznani, różne rzeczy mogą się zdarzyć. Ale nie w Stalowej Woli. A robi się wyścigi nielegalnie, bo legalnie to kosztuje. Musi asystować straż pożarna, karetka pogotowia. No i policja jest niechętna tego typy imprezom. Żeby dać jakieś wyobrażenie o ściganiu na Grabskiego powiem, że tam można wyciągnąć do 130 kilometrów na godzinę, nie więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie