Najlepszy chodziarz naszego kraju, wychowanek Stali Nowa Dęba Grzegorz Sudoł zakończył już tegoroczne występy. Dla naszego lekkoatlety był to najlepszy sezon w życiu. Kolejne mają być równie udane.
Pierwszym startem w tegorocznym sezonie był dla Sudoła występ w Johannesburgu na nietypowym dystansie 2 km. Potraktował go jako trening "tempowy" podczas zgrupowania w Republice Południowej Afryki. Zwyciężył z czasem 7.31,01. Był bardzo zadowolony.
POWIEDZIAŁ, CO MYŚLI
Kolejnym startem były Halowe Mistrzostwa Polski rozegrane pod koniec lutego w Spale. Start ten nastąpił bezpośrednio po powrocie z RPA. Niestety nowodębianinowi nie udało się zdobyć kolejnego tytułu. Na 400 metrów przed metą prowadząc zdecydowanie i kontrolując sytuację został zdyskwalifikowany.
- Było to dla mnie duże i bardzo przykre zaskoczenie. Odebrano mi tym sposobem złoty medal i piąty z rzędu tytuł mistrzowski. Niestety poniosły mnie emocje i powiedziałem sędziom kilka słów, których w pewnym sensie żałuje - przyznaje Grzegorz.
W połowie marca wystartował w zawodach Grand Prix IAAF w chodzie na 50 km., które rozgrywane były w Meksyku. Po 35 km zszedł z trasy i nie ukończyłem chodu. Brał to wcześniej pod uwagę.
WYCIĄGNĄŁ WNIOSKI
- Chciałem zapoznać się z trasą chodu i warunkami panującymi w Meksyku, gdyż w przyszłym roku właśnie w Meksyku zostanie rozegrany zostanie Puchar Świata. Zawody odbyły się na wysokości 1500 metrów nad poziomem morza. Zdobyłem cenne doświadczenie, wiem jak rozkładać tam siły - mówi.
W drugiej połowie kwietnia Grzegorz wystartował podczas mityngu w Zaniemyślu, szedł tam na 20 km. Tydzień później Grzegorz miał kolejny start na 20 km, tym razem w CzeskichPodebradach i tam nastąpiła kolejna dyskwalifikacja.
- Powiedziałem sobie stop, zdecydowanie mocniej koncentrowałem się na technice chodu. Konsultowałem swą technikę z wieloma trenerami i zawodnikami. Niestety każdy mówił, co innego…. i ciężko było polegać na tych opiniach. Wyciągnąłem wnioski - wspomina.
NABRAŁ PEWNOŚCI
W połowie maja w Katowicach zostały rozegrane Akademickie Mistrzostwa Polski na 5 dystansie kilometrów, a więc niezbyt długim jak dla chodziarzy. Wystartował tam pełen obaw o ocenę sędziów, ale tym razem przeszedł bez żadnego wniosku dyskwalifikującego i zwyciężył w bardzo dobrym czasie 19,15 min, było to tylko 5 sekund wolniej od jego rekordu życiowego. To dodało mi pewności siebie i uspokoiło mnie, pozwalając skoncentrować się tylko na treningu i przygotowaniach do sierpniowych Mistrzostw Świata w Berlinie. Wcześniej przebywał na miesięcznym wysokogórskim zgrupowaniu w Font Romeu. W Berlinie Grzegorz poszedł rewelacyjnie, zajął czwarte miejsce na 50 km., uzyskując bardzo dobry czas - 3.42,34 godz.
CZWARTY NA ŚWIECIE
- Był to rezultat o ponad 3 minuty lepszy od mojego rekordu życiowego. Miejsce bardzo cieszy, choć pozostał mamy niedosyt. Zdałem sobie z tego sprawę oglądając dekorację oraz analizując już na spokojnie czasy i sytuację, która była na trasie. Na pięć dni przed startem doznałem kontuzji i dobę zawodów na 50 km nie byłem w stanie przejść 100 metrów chodem sportowym. Noga na szczęście przestała boleć, ale pozostała obawa i niepewność, która też powodowała strach i dyskomfort na pierwszych 15 kilometrach. Nie ma, co jednak narzekać, jestem w końcu czwartym chodziarzem na świecie! - dodał z radością.
Występ w Berlinie był 201 startem w karierze sportowej nowodębianina. Sezon zaczął się niezwykle pechowo, od trzech dyskwalifikacji, a skończył bardzo miło. Oby tak dalej!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?