Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauczyciele zamiast odpoczywać, wyjeżdżają za granicę… do pracy

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
W Stalowej Woli i Tarnobrzegu po piętnastu, a na całym Podkarpaciu ogółem kilkuset nauczycieli przebywa obecnie na rocznym urlopie dla poratowania zdrowia. Są praktycznie poza kontrolą, dlatego niektórzy zamiast odpoczywać, wyjeżdża za granicę… do pracy.

Urlop dla poratowania zdrowia to przywilej dla bardzo nielicznych, na przykład sędziów. Największą jednak grupą zawodową, która z niego korzysta, są nauczyciele placówek publicznych. Roczny, płatny urlop ma na celu odpoczynek pracownika, zarówno psychiczny, jak i fizyczny, a mówiąc wprost - naładowanie akumulatorów.

- Jeden raz byłem na takim urlopie, ale nie była to sielanka i prawdę mówiąc wolałbym w tym czasie pracować. Chorowałem na kręgosłup i niemal cały ten rok spędziłem w łóżku - wspomina Jacek Wojtas, podkarpacki kurator oświaty w Rzeszowie. - Mam nadzieję, że już nigdy na taki urlop nie będę musiał iść.
Zdecydowaną większość nauczycieli korzystających z tego przywileju do pójścia na roczny urlop zmusza choroba. Zdarzają się jednak przypadki, które też nie są jednostkowe, że nauczyciel bierze urlop po to, aby móc pracować.

NA ZAROBEK

- Wiem, że łatwo jest kogoś oceniać, jeśli nie zna się realiów. Ale kiedy na utrzymaniu jest troje uczących się dzieci i pensja niecałe 1300 złotych na miesiąc, to zmienia się punkt widzenia - przekonuje nauczycielka z powiatu tarnobrzeskiego. - Dlatego w ten sposób postanowiłam podreperować domowy budżet.

Nasza rozmówczyni na urlopie dla poratowania zdrowia była w roku szkolnym 2007/2008. Dostarczyła dyrektorowi szkoły zaświadczenie lekarskie od neurologa, wypełniła dokumenty. Miesiąc później była już we Włoszech, gdzie opiekowała się starsza kobietą, a po kolejnych czterech miesiącach pracowała w firmie przetwórstwa owoców i warzyw.

- Zarobiłam tyle, co przez prawie cztery lata zarabiam w szkole - dodaje. - To nie były łatwe miesiące, dlatego nie zwolniłam się z pracy w szkole. Zresztą mam przecież dzieci, które choć prawie dorosłe, potrzebują opieki.

POZA KONTROLĄ

Takich przypadków wykorzystywania urlopu dla poratowania domowego budżetu jest więcej. Dlaczego? Bo właściwie nie ma kontroli nad nauczycielami. Upoważnień do tego nie ma kuratorium, które nawet nie jest szczegółowo informowane o nauczycielach, którzy przebywają na takim urlopie.

Ewentualne kontrole wykorzystywania rocznego płatnego urlopu mogą zlecić organa prowadzące. Ale potrzebne są podstawy, a jedną z nich jest "informacja obywatelska", czyli donos.

Jednocześnie można zauważyć, że w ostatnim czasie spadła liczba nauczycieli korzystających z przywileju gwarantowanego Kartą Nauczyciela.

W samej Stalowej Woli wśród kilkuset nauczycieli (przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych) w 2009 roku z urlopu na poratowanie zdrowia skorzystało dziewięciu nauczycieli przedszkolnych i sześciu szkolnych.

- Nauczyciele szli na taki urlop na podstawie okazywanego dokumentu, który wystawia uprawniony lekarz. Nie odnotowano zdarzeń wymagających wdrożenia procedury kontrolnej, mającej na celu sprawdzanie osób, które udały się na urlop tego typu - mówi Kasper Bosek, rzecznik prasowy prezydenta Stalowej Woli.

Tarnobrzeskiemu magistratowi podlegają 32 placówki oświatowe.
- W minionym roku szkolnym dwadzieścia trzy osoby przebywały na takim urlopie, w tym roku piętnaście - informuje Paweł Antończyk, rzecznik prezydenta Tarnobrzega.

Podobnie jak w Stalowej Woli, nie było podstaw do zakwestionowania poprawności wykorzystywanych urlopów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie