MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcą skracać pociechom dzieciństwa. Na Podkarpaciu do pierwszej klasy pójdzie tylko dwóch na stu sześciolatków

Ewa Bożek
Agnieszka Hasny, mama Oli, która mogłaby pójść w przyszłym roku szkolnym do pierwszej klasy, nie skorzysta z tej możliwości.
Agnieszka Hasny, mama Oli, która mogłaby pójść w przyszłym roku szkolnym do pierwszej klasy, nie skorzysta z tej możliwości. E. Bożek
Zaledwie 373 sześciolatków z Podkarpacia rozpocznie w przyszłym roku szkolnym naukę w pierwszej klasie. Niewielu, bo taką możliwość ma ponad 21 tysięcy dzieci.

Od przyszłego roku szkolnego rodzice sześciolatków mogą posłać swoje pociechy do szkoły. Na razie mają możliwość wyboru. Od 2012 już wszystkie dzieci w tym wieku będą musiały usiąść w szkolnych ławach.

- Proces zmian jest rozłożony na trzy lata. W tym czasie dzieci 6-letnie mogą rozpocząć naukę w klasie pierwszej na wniosek rodziców. W roku poprzedzającym rozpoczęcie nauki dziecko powinno być objęte wychowaniem przedszkolnym w przedszkolu, przy szkole podstawowej lub w innej formie wychowania przedszkolnego. Dzieci, które nie chodziły do przedszkola mogą rozpocząć naukę w szkole, jeżeli uzyskają pozytywną opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej o możliwości rozpoczęcia spełniania obowiązku szkolnego - mówi Jacek Wojtas, Podkarpacki Kurator Oświaty.

Dzieci, które nie pójdą szybciej do pierwszej klasy, mają obowiązek uczęszczania do przedszkola.

NIE CHCĄ SKRACAĆ DZIECIŃSTWA

Jednak jak widać pomysł Ministerstwa Edukacji Narodowej o wprowadzeniu obowiązku nauki od szóstego roku życia nie spodobało się rodzicom.
- Mimo, że moja córka mogłaby już pójść do szkoły, to nie chciałabym jej pozbawiać dzieciństwa. Nie zdecydowałam się także na taki krok, ponieważ szkoła, do której w przyszłości zamierzam posłać córkę, nie jest przygotowana na przyjęcie sześciolatków - mówi Agnieszka Hasny, mama Oli.
Wtórują jej również inni rodzice.

W przedszkolu numer 2 w Stalowej Woli nie ma ani jednego dziecka, które pójdzie szybciej do szkoły.
- Przyznam, że namawialiśmy nawet do tego niektórych rodziców. Nikt się jednak nie zdecydował na posłanie dziecka do szkoły szybciej - mówi dyrektorka Elżbieta Krawiec.
W tym mieście do I klasy pójdzie zaledwie troje dzieci.
Bogusław Uchański, naczelnik wydziału zdrowia i edukacji w tarnobrzeskim magistracie przyznaje, że w tym mieście sporadycznie rodzice decydują się na posłanie dziecka do szkoły.

- Mamy może dwoje lub troje takich rodziców. Myślę, że najpoważniejszy problem dotyczy posadzenia 6-latków w jednej ławce z 7-latkami. To już na starcie dyskwalifikuje młodsze dzieci, które mają zdecydowanie mniej wiedzy i umiejętności niż te starsze. Podejrzewam, że gdyby powstała I klasa składająca się wyłącznie z sześciolatków, to chętnych byłoby więcej - mówi naczelnik Uchański.

SONDAŻ REFORMY

Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, mimo że nowelizacja ustawy o obowiązku szkolnym nie podoba się wielu rodzicom, twierdzi, że ten pomysł ma tyle samo zwolenników, co przeciwników.
- Uważam, że to dobry kierunek zmian. Istota sprawy to stopień przygotowania placówek do przyjęcia 6-latków do szkoły. Wydaje mi się, że to główny powód, dla którego rodzice obawiają się posłać swoje pociechy do szkoły. Myślę, że skala posyłania przez rodziców 6-latków do szkół przez najbliższe trzy lata będzie najlepszym sondażem dla tej reformy. Mam wrażenie, że ostatecznie wypadnie pomyślnie - mówi Marek Michalak.

SZKOŁY MAJĄ CZAS

Anna Pikiel, z podkarpackiego kuratorium oświaty przyznaje, że tylko, co 8 szkoła byłaby w stanie od zaraz przyjąć do szkoły 6-latki.

- Placówki mają czas na dostosowanie do 2012 roku. Wiele przed nimi, bo klasa, w której będą się uczyć sześciolatki obok części dydaktycznej z ławkami, krzesełkami, szafkami na książki i tablicą, będzie mieć także cześć rekreacyjną wyłożoną wykładziną dywanową z wygodną kanapą czy fotelami, zabawkami i grami edukacyjnymi - mówi Anna Pikiel.
Jak dodaje, szkoły muszą również zorganizować dla maluchów odpowiednią dla nich świetlicę, jadalnię, czy sanitariaty oraz ogrodzony plac zabaw.

Danuta Skwarek, dyrektorka Publicznej Szkoły Podstawowej numer 4 w Nisku nie ukrywa, że trudno jej sobie wyobrazić jak jej szkole uda się dostosować do tych wymogów.

- Jesteśmy bardzo małą szkołą. Klasy liczą po kilku uczniów. W takiej sytuacji stworzenie w sali lekcyjnej kącika rekreacyjnego nie będzie problemem. Ale na tym koniec. Nie jesteśmy w stanie stworzyć świetlicy, choć na własną rękę, bezpłatnie dyżurujemy po lekcjach i zostajemy z dziećmi w szkole, dopóki nie odbiorą ich rodzice. Tak było na przykład w ubiegłym roku, w tym nie było takiej potrzeby. Nie jestem jednak pewna, czy nasz sposób na opiekę po zajęciach wpisuje się w konwencję ustawy. Kolejny poważny problem to brak placu zabaw. Jeśli nie dostaniemy na to pieniędzy z zewnątrz, to my sami nie będziemy mieć na to środków - wymienia dyrektorka.

Kurator Oświaty podkreśla, że w głównej mierze właśnie te aspekty powinny być brane pod uwagę przez rodziców.

- Przy podejmowaniu decyzji o zapisie dziecka do klasy pierwszej rodzice powinni się kierować również tym, czy szkoła, do której posyłają dzieci jest przygotowana do przyjęcia dzieci młodszych i czy zapewnia opiekę po zajęciach obowiązkowych - mówi.
Jak widać wielu rodziców wzięło sobie te zalecenia do serca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie