Od przyszłego roku szkolnego rodzice sześciolatków mogą posłać swoje pociechy do szkoły. Na razie mają możliwość wyboru. Od 2012 już wszystkie dzieci w tym wieku będą musiały usiąść w szkolnych ławach.
- Proces zmian jest rozłożony na trzy lata. W tym czasie dzieci 6-letnie mogą rozpocząć naukę w klasie pierwszej na wniosek rodziców. W roku poprzedzającym rozpoczęcie nauki dziecko powinno być objęte wychowaniem przedszkolnym w przedszkolu, przy szkole podstawowej lub w innej formie wychowania przedszkolnego. Dzieci, które nie chodziły do przedszkola mogą rozpocząć naukę w szkole, jeżeli uzyskają pozytywną opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej o możliwości rozpoczęcia spełniania obowiązku szkolnego - mówi Jacek Wojtas, Podkarpacki Kurator Oświaty.
Dzieci, które nie pójdą szybciej do pierwszej klasy, mają obowiązek uczęszczania do przedszkola.
NIE CHCĄ SKRACAĆ DZIECIŃSTWA
Jednak jak widać pomysł Ministerstwa Edukacji Narodowej o wprowadzeniu obowiązku nauki od szóstego roku życia nie spodobało się rodzicom.
- Mimo, że moja córka mogłaby już pójść do szkoły, to nie chciałabym jej pozbawiać dzieciństwa. Nie zdecydowałam się także na taki krok, ponieważ szkoła, do której w przyszłości zamierzam posłać córkę, nie jest przygotowana na przyjęcie sześciolatków - mówi Agnieszka Hasny, mama Oli.
Wtórują jej również inni rodzice.
W przedszkolu numer 2 w Stalowej Woli nie ma ani jednego dziecka, które pójdzie szybciej do szkoły.
- Przyznam, że namawialiśmy nawet do tego niektórych rodziców. Nikt się jednak nie zdecydował na posłanie dziecka do szkoły szybciej - mówi dyrektorka Elżbieta Krawiec.
W tym mieście do I klasy pójdzie zaledwie troje dzieci.
Bogusław Uchański, naczelnik wydziału zdrowia i edukacji w tarnobrzeskim magistracie przyznaje, że w tym mieście sporadycznie rodzice decydują się na posłanie dziecka do szkoły.
- Mamy może dwoje lub troje takich rodziców. Myślę, że najpoważniejszy problem dotyczy posadzenia 6-latków w jednej ławce z 7-latkami. To już na starcie dyskwalifikuje młodsze dzieci, które mają zdecydowanie mniej wiedzy i umiejętności niż te starsze. Podejrzewam, że gdyby powstała I klasa składająca się wyłącznie z sześciolatków, to chętnych byłoby więcej - mówi naczelnik Uchański.
SONDAŻ REFORMY
Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, mimo że nowelizacja ustawy o obowiązku szkolnym nie podoba się wielu rodzicom, twierdzi, że ten pomysł ma tyle samo zwolenników, co przeciwników.
- Uważam, że to dobry kierunek zmian. Istota sprawy to stopień przygotowania placówek do przyjęcia 6-latków do szkoły. Wydaje mi się, że to główny powód, dla którego rodzice obawiają się posłać swoje pociechy do szkoły. Myślę, że skala posyłania przez rodziców 6-latków do szkół przez najbliższe trzy lata będzie najlepszym sondażem dla tej reformy. Mam wrażenie, że ostatecznie wypadnie pomyślnie - mówi Marek Michalak.
SZKOŁY MAJĄ CZAS
Anna Pikiel, z podkarpackiego kuratorium oświaty przyznaje, że tylko, co 8 szkoła byłaby w stanie od zaraz przyjąć do szkoły 6-latki.
- Placówki mają czas na dostosowanie do 2012 roku. Wiele przed nimi, bo klasa, w której będą się uczyć sześciolatki obok części dydaktycznej z ławkami, krzesełkami, szafkami na książki i tablicą, będzie mieć także cześć rekreacyjną wyłożoną wykładziną dywanową z wygodną kanapą czy fotelami, zabawkami i grami edukacyjnymi - mówi Anna Pikiel.
Jak dodaje, szkoły muszą również zorganizować dla maluchów odpowiednią dla nich świetlicę, jadalnię, czy sanitariaty oraz ogrodzony plac zabaw.
Danuta Skwarek, dyrektorka Publicznej Szkoły Podstawowej numer 4 w Nisku nie ukrywa, że trudno jej sobie wyobrazić jak jej szkole uda się dostosować do tych wymogów.
- Jesteśmy bardzo małą szkołą. Klasy liczą po kilku uczniów. W takiej sytuacji stworzenie w sali lekcyjnej kącika rekreacyjnego nie będzie problemem. Ale na tym koniec. Nie jesteśmy w stanie stworzyć świetlicy, choć na własną rękę, bezpłatnie dyżurujemy po lekcjach i zostajemy z dziećmi w szkole, dopóki nie odbiorą ich rodzice. Tak było na przykład w ubiegłym roku, w tym nie było takiej potrzeby. Nie jestem jednak pewna, czy nasz sposób na opiekę po zajęciach wpisuje się w konwencję ustawy. Kolejny poważny problem to brak placu zabaw. Jeśli nie dostaniemy na to pieniędzy z zewnątrz, to my sami nie będziemy mieć na to środków - wymienia dyrektorka.
Kurator Oświaty podkreśla, że w głównej mierze właśnie te aspekty powinny być brane pod uwagę przez rodziców.
- Przy podejmowaniu decyzji o zapisie dziecka do klasy pierwszej rodzice powinni się kierować również tym, czy szkoła, do której posyłają dzieci jest przygotowana do przyjęcia dzieci młodszych i czy zapewnia opiekę po zajęciach obowiązkowych - mówi.
Jak widać wielu rodziców wzięło sobie te zalecenia do serca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?