Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Nie liczył się dla niego czas, nie liczyły pieniądze”. Tarnobrzeg pożegnał Kazimierza Wiszniowskiego

Wioletta Wojtkowiak
Uroczystości pogrzebowe w kościele dominikanów w Tarnobrzegu
Uroczystości pogrzebowe w kościele dominikanów w Tarnobrzegu archiwum
Mieszkańcy Tarnobrzega pożegnali w minioną środę Kazimierza Wiszniowskiego. Tuż przed mszą świętą, której przewodniczył przeor dominikanów ojciec Marek Grzelczak zmarłego wspominało wielu jego przyjaciół i współpracowników. Padło wiele wzruszających słów.

- Pochylony człowiek na swym nieśmiertelnym rowerku. Jakby czegoś, a raczej kogoś szukał... Dla większości z nas Ziutek. Pamiętam, że poszukiwał przez całe życie Boga, a tu na ziemi człowieka. W wielu z nas go znalazł, widział co dla niego było najważniejsze. Pamiętam jak lata temu, powiedział mi:„Pamiętaj, w człowieku zawsze jest więcej dobra, niż zła. Szukaj tego dobra”. I chociaż polemizowaliśmy nieraz ze sobą, to w tym się zawsze z nim zgadzałem. I to powinno być nasze motto, bo Ziutkowi bardzo zależałoby na tym - mówił prezydent Tarnobrzeg a Dariusz Bożek, który pożegnał zmarłego w imieniu mieszkańców.

W 2005 roku za całokształt działalności Kazimierz Wiszniowski został uhonorowany najwyższym tarnobrzeskim odznaczeniem Sigillum Civis Virtuti. Niezliczone inicjatywy, którymi zmarły służył ludziom wymieniła Elżbieta Gołąbek, przedstawicielka Klubu Inteligencji Katolickiej. Kazimierz Wiszniowski prezesował organizacji przez 37 lat. Pomagał dzieciom, seniorom, niepełnosprawnym, więźniom, organizował kolonie i wyjazdy na wydarzenia kulturalne, pisał wiersze, piosenki, prowadził audycje radiowe, był założycielem teatru VOX Humana, Dyskusyjnego Klubu Filmowego, nauczycielem, tarnobrzeskim kuratorem oświaty. Współpracował z zespołem “Skaldowie”, krakowskim Teatrem Hagiograf, Wydawnictwem Diecezjalnym w Sandomierzu.

- Nie liczył się dla niego czas, nie liczyły pieniądze. Dla niego liczyło się dobro i zawsze człowiek. Nie wyobrażam sob ie, żeby Kazio miał jakichś wrogów. Dla niego wszyscy ludzie byli przyjaciółmi, wszystkie drzwi były przed nim otwarte. Bo nie prosił dla siebie, ale zawsze dla biednych. A na pierwszym miejscu miał sprawy Boże. W modlitwie znajdował natchnienie do służby. Jego społecznictwo jest nie do powtórzenia. Był człowiekiem niepowtarzalnym. Potrafił cieszyć się z rzeczy małych - wspominał ksiądz Leszek Pachuta, prezes Wydawnictwa Diecezjalnego w Sandomierzu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie