MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie zostawiajcie psów

Klaudia TAJS, [email protected]
Pani Anna zauważyła suczkę, gdy ta wskoczyła jej na tylne siedzenie samochodu. Zawiozła ją do weterynarza i teraz wspólnie ze stowarzyszeniem szuka dla niej nowego właściciela.
Pani Anna zauważyła suczkę, gdy ta wskoczyła jej na tylne siedzenie samochodu. Zawiozła ją do weterynarza i teraz wspólnie ze stowarzyszeniem szuka dla niej nowego właściciela. fot. Klaudia Tajs
Jest bardzo łagodna, nie skończyła roku i otrzymała imię Mela. To suka rasy husky, która w środę podeszła na główny plac przed wjazd do tarnobrzeskiej strefy ekonomicznej i wskoczyła do samochodu jednego z przedsiębiorców.

Małgorzata Myszka z Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Ogród Świętego Franciszka:

Małgorzata Myszka z Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Ogród Świętego Franciszka:

- Z Machowa systematycznie przywozimy psy. Niektóre błąkają się po zwałce, inne po placu. Ale był przypadek, że pies był przywiązany do drzewa sznurkiem.

Teren strefy i pobliskiej pokopalnianej zwałki roi się od bezpańskich psów, z którymi przedsiębiorcy mają coraz większy problem.

Psie podrzutki, bo tak nazywają je ci wszyscy, którzy pracują lub wjeżdżają na teren Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, są widziane szczególnie teraz, zimą. Odważnie podchodzą do budynków i strażników, z nadzieją, że dostaną resztki żywności. Wiele z nich jest samodzielnych, ale są i takie, które wymagają natychmiastowej pomocy weterynaryjnej. Tak było z kundlem, który przed tygodniem został znaleziony przed barem przy głównej bramie wjazdowej do strefy. Pies był bardzo chory. Pani Anna, właścicielka baru, zaalarmowała tarnobrzeskie stowarzyszenie przyjaciół zwierząt i odwiozła go do weterynarza w Skopaniu. - Piesek jest cały czas pod opieką weterynarza - mówi pani Anna. - Został podleczony, odrobaczony i zaszczepiony. Czeka na nowego właściciela.

HUSKY W SAMOCHODZIE

Nie minął tydzień, a pani Anna znalazła kolejnego podrzutka. - W środę po południu zamykałam bar - opowiada. - Podeszłam do samochodu, otworzyłam tylne drzwi, bo chciałam coś położyć na siedzeniu.
Nagle patrzę, a husky na fotel wskakuje. Oczom nie wierzyłam, bo pies piękny.

Po chwili namysłu pani Anna zdecydowała. - Zadzwoniłam do stowarzyszenia i mówię, że mam pięknego psiaka na tylnym siedzeniu, tylko jego właściciela brak - opowiada. - Uzgodniliśmy, że po zbadaniu przez weterynarza stowarzyszenie poszuka mu nowego pana.

Okazało się, że ów pies to suczka rasy husky, która nie skończyła jeszcze roku. - Jest zdrowa - zapewnia pani Ania. - Gdyby nie to, że mam już w domu trzy psy, zostawiłabym ją sobie. Córka dała jej imię Mela. Jest bardzo wesoła. Jak można było pozbyć się tak wspaniałego psa?

DO MACHOWA NA WYGNANIE

Małgorzata Myszka z Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt Ogród Świętego Franciszka przyznaje, że teren dawnej kopalni siarki, na którym działa strefa ekonomiczna, oraz otaczająca zwałka, czyli zrekultywowane tereny zielone, to raj dla ludzi, którzy w bezlitosny i nieprzemyślany sposób rozstają się ze swoimi czworonogami. - Machów to czarna dziura - ubolewa Małgorzata Myszka. - Ludzie wywożą tam zwierzęta na potęgę. Mają nadzieję, że jak wyrzucą psa na plac przed strefę albo wywiozą do lasu koło zwałki, to pozbędą się problemu.

Mówiąc o kolejnych psach zwożonych z Machowa, pani Małgosia opowiada jeden z drastyczniejszych przypadków. - W ubiegłym roku zadzwoniła do mnie pani, która będąc na spacerze koło zwałki, zauważyła przywiązanego do drzewa psa - opowiada. - Psiak był już bardzo wyczerpany. Gdyby nie zbieg okoliczności, zwierzak zdechłby, przywiązany do drzewa.

W ubiegłym roku tarnobrzeskie stowarzyszenie zaopiekowało się ponad 200 psami i setką kotów. Większość z nich znalazła nowych właścicieli. Na adopcję czekają te najstarsze i schorowane. - Jest kilka takich psów, dla których, ze względu na zły stan zdrowa i wiek, już chyba nie znajdziemy właścicieli - ubolewa opiekunka ze towarzyszenia.

Małgorzatę Myszkę przeraża jedna myśl. - Najgorsze jest to, że zimą liczba porzucanych zwierząt podwaja się - podlicza. - Ludzie nie patrzą, że za oknem minus 20 stopni, że śnieg, tylko wywożą psy, bo akurat szykuje im się wyjazd na narty albo też chcą się ich pozbyć z innego powodu. Jak można być tak nieczułym! Dlatego zabieramy te wszystkie zwierzaki i szukamy nowych właścicieli. Jestem pozytywnie nastawiona i myślę, że Mela, która jest bardzo ładnym zwierzakiem, szybko znajdzie nową rodzinę.

ZBYT BLISKO DROGI

Robert Fila, zastępca dyrektora oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu w Tarnobrzegu, przyznaje, że do niego nie dotarły żadne informacje o błąkających się na terenie strefy czy podrzuconych czworonogach. - Siedziba agencji znajduje się przy głównej drodze, obok wjazdu na strefę - tłumaczy Robert Fila. - To teren, w pobliżu którego przejeżdża bardzo dużo tirów. Niewykluczone, że psy boją się ciężkiego sprzętu i uciekają w głąb strefy.

I tak się dzieje. Potwierdza to pan Włodzimierz, właściciel firmy metalurgicznej, który od grudnia przygarnął już dwa psy. - To mieszańce, ale bardzo spokojne - mówi mężczyzna. - Pierwszy przyszedł tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Miał ranę na łapie, dlatego zawiozłem go do weterynarza. Podleczyłem i zostawiłem. Drugi pojawił się po świętach. Był głodny, bo wyjadał jedzenie z miski. Też zostawiłem. Ale trzeciego i kolejnego już nie przygarnę, bo niebawem będę miał wokół firmy schronisko. Wiem, że przy innych firmach też można spotkać takie bezpańskie pieski. Dlatego bez wątpienia pojawianie się coraz większej liczby bezpańskich psiaków zaczyna stawać się problemem, który należałoby rozwiązać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie