MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nieradkiewicz: Mam słabość do blondynów

Róża Adamcio
Marta Nieradkiewicz, świetnie zapowiadająca się aktorka jest jeszcze singielką!
Marta Nieradkiewicz, świetnie zapowiadająca się aktorka jest jeszcze singielką!
Marta Nieradkiewicz, którą możemy oglądać w serialu "Barwy szczęścia" zdradza nam, jacy mężczyźni mają szansę ją zainteresować.

Czy jesteś z kimś teraz związana?

- Obecnie jestem sama.

Jaki mężczyzna jest w stanie zawrócić ci w głowie?

- Najważniejsze dla mnie jest to, aby czuć się bezpiecznie u boku mężczyzny. Poza tym przyznam się, że mam słabość do blondynów.

Pamiętasz swój pierwszy pocałunek?

- Jasne, że pamiętam! Wracałam pociągiem z kolonii. Pocałunek skradł mi obozowy kolega, którego obserwowałam przez długie trzy tygodnie. W końcu oboje zdobyliśmy się na odwagę i na pożegnanie daliśmy sobie porządnego buziaka (śmiech).

Wiemy już, że jako dziecko nie stroniłaś od chłopców (śmiech). A jaka jeszcze była mała Marta?

- Z tego, co pamiętam, nie byłam łatwym dzieckiem. Lubiłam stawiać na swoim, wpadając w histerię czy tupiąc nogami. Czasem, jak oglądam "Supernianię", mam wrażenie, jakbym w małych rozkrzyczanych dzieciach widziała siebie samą sprzed kilkunastu lat (śmiech).

Masz rodzeństwo?

- Nie, jestem jedynaczką. Myślę, że przez to byłam mocno rozpieszczana w dzieciństwie. Na szczęście pójście do szkoły miało na mnie dobroczynny wpływ, bo utemperowało mój temperament. Wtedy nareszcie spokorniałam i się uspokoiłam.

Niecałe pół roku temu stuknęło ci ćwierć wieku. Uczciłaś uroczyście ten fakt?

- Tak, zrobiłam bardzo huczną imprezę urodzinową - w końcu raz w życiu kończy się 25 lat.

Jaki prezent sprawił ci najwięcej przyjemności?

- Były dwa takie prezenty. Od grupy przyjaciół dostałam przepiękny parawan do postawienia w mieszkaniu, a drugi to... karnister! Notorycznie zapominam zatankować samochód i wciąż z braku paliwa staję na ulicy, dlatego kolega, który zawsze mnie w takich sytuacjach ratował z opresji, postanowił ułatwić mi życie. Z tym, że teraz nie pamiętam, żeby nalać benzynę do karnistra (śmiech).

Czy w związku z 25. urodzinami naszły cię refleksje?

- Całe mnóstwo! Szczerze, mocno przeżyłam to wydarzenie. Sama nie wiem, dlaczego. Może tylko dlatego, że 25 brzmi inaczej niż 22 czy 21. Jakby 25 lat obligowało mnie do wypełniania pewnych obowiązków, czyli do ustatkowania się, zakupu mieszkania czy założenia rodziny. Czuję, że muszę powoli podejmować ważne dla mnie decyzje, ale może to tylko wytwór mojej wyobraźni.

Muszę... Ale czy chcę?

- No właśnie, sama nie wiem. Bo może niepotrzebnie nakładam na siebie kolejne musy? Chyba nie jestem jeszcze gotowa na pewne rzeczy.

Mimo poważnego wieku, na pewno masz mnóstwo słabości...

- Mam słabość do jedzenia (śmiech)!

Szczerze, w ogóle tego po tobie nie widać...

- Naprawdę, ciągle coś podżeram! Zawsze sobie mówię, że od jutra przechodzę na dietę. Ale mam zbyt słabą wolę, żeby sobie odmówić skosztowania pierogów, klusek śląskich, makaronów z sosem czy mięs. Poza jedzeniem wykazuję słabość do muzyki. Nie wychodzę z domu bez słuchawek. No i do zakupów!

Prawdziwa kobieta z ciebie...

- Zgadza się. Kupuję, co popadnie z przeświadczeniem, że dana rzecz jest mi niewiarygodnie niezbędna.

Jaki styl ubierania preferujesz?

- Zakładam na siebie ciuchy, w których czuję się wygodnie i swobodnie. Dlatego moja szafa pełna jest spodni i adidasów.

Wróćmy jeszcze do spraw zawodowych. Poza "Barwami szczęścia" nie pokazujesz się w mediach. Czy to się zmieni?

- Już wkrótce rozpocznę pracę nad dwoma filmami. Poza tym pracuję także w teatrze. Nie mam wrażenia, że mnie niewiele. Powiem nawet więcej - rok 2008 jest dla mnie wyjątkowo pracowity, przez co brakuje mi czasu dla siebie. Ale nie narzekam. Praca daje mi poczucie spełnienia i satysfakcji.

Wspomniałaś o filmach, w których się pojawisz. Co to takiego będzie?

- O jednym było swego czasu bardzo głośno, tzn. o "Z miłości" Ani Jadowskiej. Moja bohaterka wraz z mężem będzie potrzebowała dużą sumę pieniędzy. By ją zdobyć, postanowi zagrać w filmie pornograficznym. O drugim natomiast na razie nie mogę nic powiedzieć. Zdradzę jedynie, że zdjęcia rozpoczynamy w styczniu. Spotkam się tam z aktorami, których bardzo cenię.

Mimo że pochodzisz z Łodzi, z powodów zawodowych Warszawa stała się dla ciebie domem...

- Dokładnie, rok temu przeniosłam się z Łodzi do Warszawy. Ale przeżywam obecnie wielką rozterkę - zastanawiam się, czy by nie wrócić jednak do rodzinnego miasta.

Dlaczego? Nie lubisz stolicy?

- Nie o to chodzi. Po prostu powróciła fascynacja Łodzią. Gdy tylko mogę, przyjeżdżam tu na weekend. Moja tęsknota za tym miejscem wcale nie maleje - wręcz przeciwnie - jest coraz większa. To dla mnie o tyle dziwne, bo początkowo cieszyłam się, że uciekłam z małej mieściny do wielkiego świata.

Co ma w sobie ta mała mieścina, że cię do niej ciągnie?

- To miejsce, w którym czuję się całkowicie odprężona. Ludzie wydają się być znacznie spokojniejsi niż w Warszawie, nigdzie nie pędzą. No i mam tu swoją rodzinę i znajomych.

Czyli jesteś w kropce. Kiedy chcesz podjąć ostateczną decyzję?

- Dałam sobie czas do końca tego roku. Tak więc, pożyjemy - zobaczymy. Na razie niczego nie planuję, bo plany są od tego, aby je zmieniać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nieradkiewicz: Mam słabość do blondynów - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie