W czwartkowe przedpołudnie w siedzibie Urzędu Miasta i Gminy w Nowej Dębie włączył się alarm. Ktoś zauważył, że z pokoju na drugim piętrze zaczął wydobywać się dym.
- Komendant straży miejskiej o pożarze poinformował burmistrza, ten szybko zdecydował o ewakuacji całego budynku. Powiadomił też oficera dyżurnego miejskiego stanowiska kierowania straży pożarnej w Tarnobrzegu - relacjonuje Joanna Lewicka z wydziału promocji Urzędu Miasta i Gminy w Nowej Dębie.
W PUŁAPCE
Zagrożenia nie można było zbagatelizować, bowiem w budynku przy ulicy Rzeszowskiej oprócz siedziby władz miasta, mieszczą się także Bank Spółdzielczy, poczta i sklep.
Przerażeni pracownicy nowodębskiego magistratu w pośpiechu opuszczali budynek klatkami schodowymi, ewakuując też dokumentację i sprzęt komputerowy. W całym budynku wyłączono prąd.
Dowodzący akcja gaśniczą ustalił, ze w budynku mogą znajdować się osoby, które nie zdołały się w porę ewakuować, gdyż drogę ucieczki odciął im ogień. Strażacy rozwinęli linię gaśniczą wewnątrz budynku, w tym samym czasie z wykorzystaniem drabiny, do pomieszczeń na drugim piętrze dotarli strażacy. Ustalono, ze ogień wybuchł w pokoju, gdzie mieści się kserokopiarka - najprawdopodobniej ktoś przypadkowo zaprószył ogień.
UDAŁO SIĘ
Działania strażaków wspierali policjanci i strażacy z pobliskiej jednostki wojskowej, a także strażacy ochotnicy. Załoga pogotowia ratunkowego z Nowej Dęby przejęła poszkodowanych - trzy osoby uwięzione w mocno zadymionym pomieszczeniu na trzecim piętrze, wyprowadzili z budynku strażacy.
Sytuacja została opanowana. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, udało się także zabezpieczyć dokumenty i sprzęt. Przy pomocy wentylatorów przewietrzono i oddymiono budynek, po czym przekazano pracownikom urzędu, celem oszacowania strat.
Dramatyczne sceny rozegrały się też we piątek, tym razem ogień zauważono w jednym z pomieszczeń na czwartym piętrze budynku Delegatury Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w Tarnobrzegu. W gmachu siedzibę ma starostwo oraz kilka innych instytucji.
RANNY PRACOWNIK
Na szczęście zadziałał system powiadamiania o zagrożeniu, przez system głośników pracownicy usłyszeli komunikaty o pożarze. Ewakuacja odbyła się sprawnie, w tym czasie nie można było korzystać z wind.
Także w tym przypadku strażacy musieli korzystać z drabiny pożarniczej, przez którą do pomieszczeń doprowadzono linię wodną. Druga linia została doprowadzona przez klatkę schodową - strażacy musieli używać aparatów powietrznych, bowiem było bardzo duże zadymienie. Dym uruchomił nadzorowane elektronicznym systemem klapy i zadymiona klatka schodowa zaczęła się wietrzyć.
- W jednym z pomieszczeń strażacy natrafili na pracownika, który nie zdołał wyjść w czasie ewakuacji - wyjaśnia Lucjan Czerepak, dowódca Jednostki Ratowniczo - Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu. - Mężczyznę, który uległ podtruciu, wynieśli z budynku strażacy.
Na szczęście tym razem obydwa pożary to tylko realizacja scenariusza ćwiczeń zgrywających różnych służb ratowniczych. Jak by było w rzeczywistości? Oby nigdy nie trzeba było się o tym przekonywać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?