VII Zimowa Przeprawa Wisły Wpław w Sandomierzu
To już VII Zimowa Przeprawa Wisły Wpław w Sandomierzu. Morsy - dokładnie 42 osoby i towarzyszący im sympatycy i przyjaciele przyjechali z całej Polski. Swoich reprezentantów miał Sandomierz, Tarnobrzeg, Stalowa Wola, Rzeszów, Krosno, Kryspinów, Sanok, Rawa Mazowiecka i Warszawa. - Mieliśmy tylko jedną przerwę w pływaniu z powodu pandemii, ale niezmiennie jak co roku staramy się, aby ta impreza odbywała się na początku stycznia - przypomniał Paweł Wierzbicki, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sandomierzu, organizator wydarzenia.
W tym roku we względu na wysoki poziom rzeki Wisły, trasę pływania przeniesiono do pobliskiego kanału. - Mamy bardzo wysoki poziom rzeki Wisły i ze względu na bezpieczeństwo uczestników i kwestie organizacyjno - ratownicze musieliśmy zmodyfikować trasę - dodał Paweł Wierzbicki. - Ale, żeby nie rezygnować z wydarzenia, zdecydowaliśmy się na pływanie w kanale.
Pięcioosobowe zespoły przepływały kanał z bojkami, w asyście ratowników. Tu nie było wyścigu na czas, liczyła się dobra zabawa i pokonanie własnych słabości. Temperatura wody miała zaledwie 2 stopnie Celsjusza. - Z pierwszego zespołu pierwszy trasę pokonał Karol Gajek z Sandomierza. - Pierwsze wrażenie po wejściu do wody to zimno, ale potem zrobiło się już gorąco - powiedział Karol Gajek. - Robię to dla zdrowia, endorfin i dobrej zabawy. Morsuję od siedmiu lat. Pływanie z roku na rok jest coraz łatwiejsze, bo organizm przyzwyczaja się już do tego.
Drugi z pierwszej ekipy na brzegu był Marcin Sykucki, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Sandomierzu, którzy przyznał, że pływanie w kanale było znacznie trudniejsze od pływania w Wiśle, w którym uczestniczył także w poprzednich latach. - Pływam dla satysfakcji, dla treningu, staram się to robić i morsuję od ośmiu lat - przyznał Marcin Sykucki. - Dzięki pływaniu moje zdrowie znacznie się poprawiło. Zimowe pływanie to determinacja i pokonania samego siebie co jest bardzo istotne.
Z zimową przeprawą zmierzyła się także Iwona Magusak z Rawy Mazowieckiej, która morsuje od pięciu lat. - Fajna woda, piękna pogoda, świetna impreza - powiedziała. - Dla mnie najtrudniejsze zawsze na początku jest wejście. Pierwsze kilka sekund, a potem jest już tylko lepiej. Morsowanie daje mi bardzo dużo endorfin i aktywności.
Morsom towarzyszyli na brzegu przyjaciele i turyści. Obecny był Marcin Marzec burmistrz Sandomierza i mieszkańcy.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?