Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okulistka z Tarnobrzega apeluje do inwalidów wzroku, aby posługiwali się białymi laskami

Klaudia Tajs [email protected]
W siedzibie naszego koła mamy stare laski, które kosztowały  10 złotych. Niestety ich mankamentem jest to, że  nie można ich złożyć - pokazuje Maria Okulska z tarnobrzeskiego koła PZN.
W siedzibie naszego koła mamy stare laski, które kosztowały 10 złotych. Niestety ich mankamentem jest to, że nie można ich złożyć - pokazuje Maria Okulska z tarnobrzeskiego koła PZN. Klaudia Tajs
Biała laska informuje otoczenie o dysfunkcji wzroku jej użytkowników - inwalidów wzroku. Na bezmyślnie ustawionych na chodnikach reklamach i samochodach laski łamią się

Maria Baran, okulistka od kilku lat związana z kołem Polskiego Związku Niewidomych w Tarnobrzegu, zaapelowała do inwalidów wzroku w naszym regionie, aby posługiwali się charakterystycznymi, białymi laskami. Swój apel skierowała przy okazji obchodów Dnia Inwalidy Wzroku w trosce o ich bezpieczeństwo.

- Biała laska wpływa na bezpieczeństwo osób niewidomych i niedowidzących - mówiła Maria Baran. - W miejscach publicznych daje sygnał osobom widzącym, że na ich drodze lub obok nich przechodzi inwalida wzroku. Dlatego apeluję do osób niedowidzących i niewidomych, aby korzystali z laski, nie wstydzili się nią posługiwać na ulicy czy w innych miejscach publicznych.

Zbyt duży wydatek

Do tarnobrzeskiego koła Polskiego Związku Niewidomych należy 160 dorosłych inwalidów wzroku. Białą laską posługuje się zaledwie kilka osób. Dlaczego tak niewiele? Ponieważ nowa laska kosztuje ponad 150 złotych, a nawet więcej, i na taki wydatek może pozwolić sobie niewielu naszych członków - mówi Maria Okulska z tarnobrzeskiego koła PZN.

- Owszem, dwa razy w roku przysługuje nam dofinansowanie w wysokości 100 złotych na zakup nowej z Narodowego Funduszu Zdrowia, ale ciągle brakuje na ten cel pieniędzy. Dlatego wielu naszych podopiecznych, którzy uszkodzili laski, a zdarza się to bardzo często i z wielu powodów, chodzi po omacku, na wyczucie.

W siedzibie koła PZN przy ulicy Kochanowskiego są laski starszego typu, które kosztowały 10 złotych. Ich mankamentem jest to, że nie można ich złożyć przy wsiadaniu do autobusu lub do pomieszczenia. Niestety chętnych do korzystania z nich brakuje.

Ale koszty to nie jedyna przyczyna unikania białej laski przez inwalidów wzroku. - Dochodzi wstyd - dodała Maria Okulska. - Nasi podopieczni nie chcą, aby ktoś mówił: "o, ślepy idzie". Wiele osób traktuje białą laskę jak stygmat. Często inwalidzi wolą potykać się o krawężniki, kosze i słupy, niż sięgnąć po białą laskę.

Nie takie proste chodzenie z laską

Wbrew pozorom posługiwanie się laską nie należy do łatwych czynności. Aby dobrze spełniała swoje funkcje i pozwalała trzymającemu wyczuć podłoże i najbliższe otoczenie, należy nią odpowiednio poruszać. Inwalidzi biorą udział w szkoleniach, na których uczą się posługiwać laskami. Prowadzą je wykwalifikowani rehabilitanci lub pracownicy specjalistycznego ośrodka szkoleniowego dla niewidomych w Bydgoszczy. Na bezpłatnych turnusach inwalidzi wzroku uczą się podstawowych czynności, w tym chodzenia przy pomocy białej laski. W siedzibie tarnobrzeskiego koła można uzyskać informacje, gdzie i kto szkoli w zakresie posługiwania się białą laską. Istnieje także możliwość sprowadzenia wykwalifikowanego rehabilitanta.

Stawiajcie z głową uliczne reklamy

Większość lasek niszczy się nie ze względu na zbyt długi czas ich użytkowania. Na zbyt krótką wytrzymałość najczęściej wpływa fakt, że niewidomi niszczą je na ulicach.

- Mamy pana, który chodzi bardzo energicznie i ciągle nadziewał się na stojące na chodnikach i przejściach samochody - dodała Halina Lisowska z tarnobrzeskiego koła. - On tych lasek niszczył multum. Teraz porusza się tylko po swojej stronie ulicy, nie przechodzi na drugą stronę.

Zmorą inwalidów wzroku i tych, którzy używają lasek, i tych, którzy chodzą po omacku są uliczne i chodnikowe reklamy. Tak zwane rozkładane w dzień reklamowe stojaki na chodnikach nie pozwalają swobodnie przejść. Bezmyślny jest także montaż tablic reklamowych na słupach, na wysokości ponad 1,5 metra lub niższej.

- Jeden z naszych podopiecznych wiedział, że na trasie jego spaceru jest słup, ale niestety ktoś zawiesił na nim reklamę i rozbił sobie czoło - dodała Maria Okulska. - Stąd nasz apel do kierowców i właścicieli sklepów. Nie zastawiajcie przejść i nie stawiajcie reklam na chodnikach. Czasami wystarczy postawić reklamę bliżej drzwi czy witryny sklepowe. Z kolei reklamy na słupach można zawiesić wyżej, aby nasi podopieczni nie uderzali czołami w tablice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie