Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżeni: - Nie wiedzieliśmy, że wysyłamy środki wywołujące poronienia

Marcin RADZIMOWSKI
Oskarżeni opuszczają salę rozpraw w tarnobrzeskim sądzie.
Oskarżeni opuszczają salę rozpraw w tarnobrzeskim sądzie. Marcin Radzimowski
Przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu ruszył wczoraj proces 50-letniego Jerzego K. i 40-letniej Edyty W., oskarżonych pomoc w przerywaniu ciąży. Mieszkającym w okolicach Bydgoszczy stolarzowi i fryzjerce prokuratura zarzuca handel tabletkami wywołującymi poronienia - z ich usług skorzystało co najmniej 57 kobiet z całej Polski.

Obydwoje oskarżeni tylko przyznali się do zarzutów tylko w zakresie, w jakim wina jest oczywista. Chodzi o wysyłanie przesyłek z tabletkami na poczcie, a przecież Jerzy K. został zatrzymany przez policjantów na gorącym uczynku.

- Wysyłałem przesyłki na prośbę znajomego, ale nie miałem pojęcia, że to tabletki aborcyjne. Myślałem, że w paczkach są implanty dentystyczne, bo ten znajomy był technikiem dentystycznym - wyjaśniał oskarżony.

POZNAŁ W DYSKOTECE

50-latek snuł opowieść o owym znajomym, którego poznać miał w dyskotece. Mężczyzna z polskim i niemieckim obywatelstwem miał się przedstawiać jako Adam P., pochodził z Podkarpacia i prowadził gdzieś na terenie kraju centrum medyczne.
- Proponował mi, bym mu wynajął kamienicę, bo chce tam prowadzić gabinety lekarskie - twierdzi oskarżony. - Prosił mnie wielokrotnie o wysyłanie przesyłek, bo on był w rozjazdach i dlatego wysyłałem paczki. Myślałem, że to implanty. Teraz wiem, że to były środki aborcyjne, skoro ta prokuratura ustaliła.

Oczywiście Jerzy K. nie zna ani adresu zamieszkania tajemniczego Adama P., ani miejsca jego pobytu, nie ma też z nim żadnego kontaktu. Kontaktowali się telefonicznie, ale Jerzy K. - jak twierdzi - zgubił telefon i wraz z nim numer do P. Prokuratura prowadzącą śledztwo sprawdziła oczywiście ten wątek, ale przesłuchanie kilkunastu mężczyzn z takimi danymi osobowymi, nie wykazało żadnego ich związku z oskarżonym.

Co ciekawe, kiedy Jerzego K. zatrzymano, w jego samochodzie zabezpieczono dwa telefony komórkowe na karty. To z nich nawiązywane były połączenia z niektórymi klientkami. 50-latek twierdzi, że telefony w jego aucie zostawił przypadkiem… Adam P.

NIE WIEDZIAŁAM

Składając wyjaśnienia Jerzy K. mówił też o swoich problemach psychiatrycznych, trzykrotnym pobycie w szpitalu (psychoza) a nawet próbie samobójczej - wyskoczył przez okno z trzeciego piętra w hotelu, połamał nogi i cztery miesiące jeździł na wózku inwalidzkim. To wszystko działo się jednak przed okresem "działalności", jaką zarzuca mu prokuratura.
Do kilkukrotnego wysłania przesyłek przyznała się także Edyta W. Zrobiła to - jak twierdzi - na prośbę Jerzego K., z którym od dwudziestu lat żyje w nieformalnym związku.

- Nie znam Adama P., to Jerzy miał z nim kontakt. Ja tylko raz albo dwa widziałam przed domem samochód z niemiecką rejestracją - mówiła. - Nie miałam pojęcia, co znajduje się w przesyłkach.

Przypomnijmy, że cała sprawa ujrzała światło dzienne w lutym 2010 roku, kiedy to mieszkaniec Stalowej Woli zgłosił się do komendy policji. Poinformował, że wbrew jego woli jego konkubina usunęła ciążę zażywając tabletki kupione poprzez ogłoszenie znalezione w gazecie.

NIE WSZYSTKIE ZAŻYŁY

Prokuratura prowadząc śledztwo ustaliła, że Jerzy K. (z zawodu stolarz) i bezrobotna Edyta W. (z zawodu fryzjerka), zamieszczając ogłoszenia w prasie i Internecie, sprzedali tabletki wywołujące poronienia co najmniej 57 kobietom. 44 kobiety zażywając je usunęły ciążę, niektóre kobiety kupiły, lecz nie zażyły tabletek, bowiem po zakupie okazało się, że nie są jednak w ciąży. Jedna z klientek zażyła tabletki chcąc pozbyć się ciąży, lecz dziecko w jej łonie było już tak bardzo rozwinięte (25 tydzień ciąży), że urodziło się całe i zdrowe.

Według ustaleń śledczych klientki płaciły za środki poronne od 800 do 1100 złotych. Na ogłoszenia odpowiedziało ponad sto osób z całego kraju, w tym także mieszkanki Podkarpacia.

Na następnym posiedzeniu sądu zaplanowanej na 4 kwietnia zeznania złożą pierwsi świadkowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie