Mieleccy szczypiorniści mieli pierwszą rundę rozgrywek sezonu 2007/2008 zakończyć bez porażki i w spokoju przygotowywać się do rewanżów. Plany te wzięły jednak w łeb.
Mielczanie przegrali wyjazdowy mecz z MTS Chrzanów 39:40. Wynik był lepszy niż gra mielczan, którzy mogli przegrać znacznie wyżej. Winni porażki są wszyscy zawodnicy, ale najbardziej na słowa krytyki zapracowali bramkarze Filip Jarosz i Artur Boryczka. Bronili słabo, by nie powiedzieć beznadziejnie. Boryczka to jednak młody chłopak, grający pierwszy sezon w seniorach i trudno mieć do niego pretensje, ale Jarosz...
BEZNADZIEJNA OBRONA
Niestety, do Chrzanowa nie mógł pojechać etatowy bramkarz mieleckiej drużyny Adam Turowski, który po zatruciu wylądował w szpitalu. Nie było też Saszy Boreta, który z kontuzją wyjechał do Mołdawii i nie wiadomo czy jeszcze wróci do Mielca.
- Na dodatek Tomek Mochocki grał z kontuzją, byliśmy więc mocno osłabieni. Wszyscy narzekają na bramkarzy, ale to przecież młodzi chłopcy. Skoro beznadziejnie gra się w obronie, to trudno szukać ratunku u bramkarzy. Muszą być przeprowadzone rozmowy z zawodnikami i trenerem, trzeba znaleźć przyczyny słabszej gry. Porażka musiała jednak w końcu kiedyś przyjść, ale szkoda, że stało to się akurat teraz. Nasza sytuacja mocno się skomplikowała - przyznał prezes Stowarzyszenia Piłki Ręcznej Stal Mielec Antoni Weryński.
POTRZEBNE WZMOCNIENIE
Kontuzje i choroby spowodowały, że przed końcówką pierwszej rundy dotychczasowy lider się "posypał". Oby w meczu najbliższej - ostatniej już w tym roku - kolejki w mieleckiej drużynie mógł zagrać Turowski. Już jednak teraz widać, że Stal, jeśli chce skutecznie powalczyć o awans do ekstraklasy, musi wzmocnić swój skład. W klubie już się o tym myśli. Na razie wchodzi pozyskanie jednego zawodnika, na lewe rozegranie. Być może trzeba będzie pomyśleć o godnym zastępcy Turowskiego. Tyle tylko, że zawodników z pierwszoligowymi umiejętnościami na rynku nie ma zbyt wielu.
- Jak trzeba będzie, to poszukamy w drugiej lidze - zapewnia prezes Weryński.
CEL TEN SAM
Klubowi działacze zapewniają, że cel zespołu się nie zmienił. Jest nim awans, a raczej powrót po rocznej przerwie, do ekstraklasy. Pierwsza runda pokazała jednak, że chrapkę mają na to także drużyny z Zabrza i Opola. Runda rewanżowa, która rozpocznie się pod koniec stycznia, będzie dla "stalowców" znacznie trudniejsza. Wszyscy będą się starali "bić mistrza", a wyjazdy mielczanie będą mieli dość ciężkie. Wystarczy tylko wspomnieć o Zabrzu, Kielcach, Zawadzkiem i Zawierciu. Zapotrzebowanie na handball w dobrym - ekstraklasowym - wydaniu jest w Mielcu olbrzymie. Na mecze pierwszej ligi przychodzi po półtora tysiąca kibiców. Jest więc dla kogo bić się o ten awans.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?