Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Stali Stalowa Wola zremisowali z Pelikanem Łowicz (zdjęcia)

Arkadiusz Kielar
Fragment meczu Stal - Pelikan rozegranego w sobotę na stadionie w Stalowej Woli.
Fragment meczu Stal - Pelikan rozegranego w sobotę na stadionie w Stalowej Woli. Marcin Radzimowski
W meczu II ligi piłkarze Stali Stalowa Wola zremisowali w sobotę na własnym boisku z Pelikanem Łowicz 1:1 (0:0). Gole zdobyli Kamil Gęśla w 65 minucie dla Stali, wyrównał cztery minuty później Mariusz Solecki.

- Ten wynik przed meczem wziąłbym w ciemno, bo mieliśmy w zespole mały "szpital" z powodu kontuzji - mówił Robert Wilk, trener Pelikana, były piłkarz między innymi Lecha Poznań i Widzewa Łódź. "Szpital" w drużynie miał też już w pierwszej połowie trener Stali, Sławomir Adamus.

Szkoleniowcowi "Stalówki" do przerwy wypadli ze składu z powodu kontuzji dwaj środkowi obrońcy, Marek Drozd i Jaromir Wieprzęć, zastąpili ich: wracający do gry po zdrowotnych kłopotach Marek Kusiak i młodzieżowiec Patryk Walasek. Gdy w 65 minucie na prowadzenie 1:0 wyprowadził gospodarzy Kamil Gęśla, wydawało się, że nasi nie wypuszczą już wygranej z rąk. Odpowiedź przeciwnika była jednak błyskawiczna.

TRENER MIAŁ NOSA

Po spotkaniu z Pelikanem trener Adamus mówił o dużym niedosycie, podobne są odczucia kibiców. W Stalowej Woli nie brakuje fanów wierzących w to, że zespół może skutecznie powalczyć o awans do pierwszej ligi. Dwa remisy na początek rundy rewanżowej nieco ostudziły zapały, chociaż jest i tak lepiej niż na początku sezonu, gdy "Stalówka" przegrała pierwsze trzy mecze pod rząd. Szkoda, że nie udał się Stali rewanż z Pelikanem, który u siebie wygrał w pierwszym meczu z naszą drużyną 2:0.

Kibicom serca zadrżały już w 3 minucie, gdy Drozd po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wyskoczył w polu karnym do główki i… piłka zatrzymała się na słupku. Obrońcę Stali już w 17 minucie zniesiono z boiska na noszach z powodu kontuzji. Po nim urazu nabawił się też wspomniany Wieprzęć i skład gospodarzy musiał zostać przemeblowany. Choć trener Adamus, jak zapowiadał, nie "kombinował" z wyjściową "jedenastką" w porównaniu z pierwszym meczem w rundzie wiosennej z Puszczą w Niepołomicach (0:0). Zamiast Gęśli zdecydował się tylko postawić na Daniela Radawca w podstawowym składzie, reszta pozostała bez zmian. Szkoleniowiec jednak, jak sam mówił z uśmiechem po meczu, miał nosa, wpuszczając Kamila w drugiej połowie. Napastnik Stali zrobił to, co do niego należało, zdobył bramkę.

ZROZUMIENIE PIŁKARZY

Gratulacje za gola w 65 minucie, oprócz Gęśli, który nie zmarnował świetnej okazji, gdy znalazł się w polu karnym sam przed bramkarzem Pelikana, mógł odbierać też Daniel Radawiec, który podawał idealnie. Radość w zespole i wśród stalowowolskich kibiców, którzy przez cały mecz głośno wspierali dopingiem swój zespół, była ogromna.

- My z Danielem bardzo dobrze się rozumiemy i myślę, że udokumentowaliśmy to właśnie tą bramkową akcją - mówił Kamil Gęśla.

Wyrównał jednak szybko, bo po czterech minutach od straty gola, strzałem sprzed pola karnego Mariusz Solecki, piłkarz pozyskany przez Pelikana w przerwie zimowej z Wisły Płock. Wśród "stalowców" okazję do ligowego debiutu przed stalowowolską publicznością mieli "nowi": Paweł Socha, Patryk Walasek, Paweł Byrski, Michał Skórski, Wojciech Białek. Ten ostatni nie miał bramkowych sytuacji do przerwy, ale po niej dwa razy groźnie główkował, podobnie jak Marek Kusiak, ale Witold Sabela wykazał się dużym kunsztem. Kibice w Stalowej Woli liczą, że do trzech razy sztuka i że po pierwszą wygraną na wiosnę nasz zespół sięgnie w sobotę w meczu ze Startem w Otwocku.

Stal Stalowa Wola - Pelikan Łowicz 1:1 (0:0).
Bramki: 1:0 Kamil Gęśla 65, 1:1 Mariusz Solecki 69.
Stal: Socha - Rosłoń Ż, Wieprzęć, Drozd, Byrski - Piątkowski Ż, Skórski, Horajecki, Radawiec, Getinger - Białek.

Pelikan: Sabela - Gawlik, Brodecki, Gołka, Marcinkiewicz - Pomianowski, Łochowski, Gamla Ż, Solecki, Adamczyk - Kowalczyk.
Zmiany: Stal: 19' Kusiak za Drozda, 35' Walasek za Wieprzęcia, 58' Gęśla za Białka, 61' Gilar za Horajeckiego; Pelikan: 79' Kosiorek za Pomianowskiego, 85' Rosiak za Kowalczyka. Sędziował: Jacek Lis z Katowic. Widzów: 1000.

Patryk Walasek, piłkarz Stali: - Jest niedosyt, myślałem, że będzie nasze zwycięstwo, skończyło się tylko na podziale punktów. Trochę było nieskuteczności z naszej strony, trochę niezdecydowania w obronie w sytuacji, gdy straciliśmy bramkę. Szkoda meczu z Pelikanem, bo według mnie był ewidentnie do wygrania, w pierwszej połowie dobrą sytuację miał Marek Drozd, który trafił w słupek, w drugiej też mieliśmy swoje okazje, z których wykorzystaliśmy jedną. To był mój pierwszy ligowy mecz w Stalowej Woli, myślałem, że trema będzie większa. Sytuacja była nietypowa, bo dwóch naszych środkowych obrońców musiało już w pierwszej połowie opuścić boisko z powodu kontuzji. Myślę, że większych błędów z mojej strony nie było.

Więcej o meczu Stal-Pelikan w poniedziałkowym, papierowym wydaniu Echa Dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie