Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po tragicznych wydarzeniach w Nowej Dębie. Dramatyczne decyzje lekarzy Bartusia

Marcin RADZIMOWSKI
Jeśli mały Bartuś odejdzie, prawdopodobnie uratuje życie kilku osób! Tarnobrzeski szpital już powiadomił centrum transplantacyjne.

Nadal nie wiemy, jaką decyzję komisja lekarska do spraw stwierdzenia śmierci mózgu podjęła w sprawie 4-letniego Bartusia z Nowej Dęby. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że niestety, czarny scenariusz coraz bardziej się potwierdza.

Tragedią małego chłopca żyją teraz wszyscy, którzy słyszeli o ubiegłotygodniowych dramatycznych wydarzeniach w Nowej Dębie. Przypomnijmy, że prokuratura zarzuca 41-letniej kobiecie, że ta dusząc swojego czteroletniego synka, chciała go zabić. Chłopiec od tamtej chwili balansuje na granicy życia i śmierci, a być może niestety tę granicę już przekroczył...

Jak już informowaliśmy, w poniedziałek zebrała się komisja do spraw stwierdzenia śmierci mózgu. Specjaliści anestezjologii i neurologii na podstawie swojej wiedzy i przeprowadzonych badań ustalają, czy dany człowiek żyje (czy żyje jego mózg). We wtorek lekarze mieli przekazać śledczym informację odnośnie czterolatka.

- Czekamy na informację od lekarzy, dotyczącą stanu zdrowia chłopca - mówił nam we wtorek po południu prokurator Adam Cierpiatka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

Ustaliliśmy, że tarnobrzeski szpital zgodnie z obowiązującymi procedurami o sprawie powiadomił Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne do Spraw Transplantacji "Poltransplant". To świadczy niewątpliwie o tym, że jeśli komisja lekarska stwierdzi śmierć mózgu chłopca, jego serduszko, nerki, trzustka czy wątroba będą nadawać się do przeszczepów. I mogą uratować życie nawet kilku chorym osobom. Narządy nie uległy zniszczeniu tylko dlatego, że wciąż utrzymywane są "przy życiu" dzięki specjalistycznej aparaturze. I będą utrzymywane do czasu, kiedy ewentualnie przeprowadzona zostanie transplantacja.

Prokuratura nie odnosi się do naszych nieoficjalnych ustaleń i spekulacji. Być może dlatego, że cała sprawa jest bardzo delikatna, przede wszystkim pod względem etycznym i może budzić różnorakie, niekiedy skrajne odczucia. Ktoś może odnieść wrażenie, że wszystkie te podejmowane działania to nic innego jak czekanie na śmierć dziecka. Wiadomo jednak, że "Poltransplant" jest informowany tylko o bardzo wyjątkowych przypadkach (z oczywistych względów serca nie można pobrać od żywego dawcy), w których lekarze właściwie nie dają już pacjentowi żadnych szans przeżycia.

Jeśli zostanie podjęta decyzja o pobraniu narządów od czterolatka, może pojawić się pewien problem dla prokuratury prowadzącej śledztwo w sprawie. W sprawach o zabójstwo jedną z kluczowych jest zawsze opinia wydana w oparciu o wyniki przeprowadzonej sekcji zwłok. Badanie autopsyjne odpowiada kategorycznie na pytania o przyczynę śmierci i sposób działania sprawcy. To z kolei może się okazać niekiedy jedynym dowodem, mogącym przesądzić o przypisaniu winy sprawcy.

Pobranie narządów do przeszczepu automatycznie wyklucza możliwość przeprowadzenia na nich badania sekcyjnego. Czy lekarz patomorfolog będzie w stanie sporządzić kompleksową opinię, bez przeprowadzenia badania sekcyjnego narządów pobranych do transplantacji? Na to pytanie nie znamy odpowiedzi.

Jeśli lekarze stwierdzą śmierć mózgu (być może już stwierdzili, ale oficjalnej informacji jeszcze nie ma), co będzie jednoznaczne ze stwierdzeniem zgonu chłopca, prokuratura zmieni zarzut stawiany matce chłopca z usiłowania dokonania zabójstwa na dokonanie zabójstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie