Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pobity czy pobił w autobusie? - Awantura w Tarnobrzegu. Słowo kierowcy przeciwko słowu pasażera

Marcin RADZIMOWSKI
- Kierowca wstając zza kierownicy, celowo uderzył mnie w głowę swoją głową. Zostałem powalony na zmiennika, tamten mnie złapał, a kierowca zaczął do mnie "skakać” - relacjonuje Krzysztof z Tarnobrzega.
- Kierowca wstając zza kierownicy, celowo uderzył mnie w głowę swoją głową. Zostałem powalony na zmiennika, tamten mnie złapał, a kierowca zaczął do mnie "skakać” - relacjonuje Krzysztof z Tarnobrzega. Marcin Radzimowski
- Zostałem zamknięty w autobusie i pobity. Sprawy nie odpuszczę, pójdę do sądu - zapowiada Krzysztof z Tarnobrzega. Mężczyzna przekonuje, że pobili go dwaj kierowcy tarnobrzeskiego PKS.

Jeden z kierowców odpiera zarzuty: - To ten pan był agresywny i uderzył kolegę w brzuch!
Cała sprawa zaczęła się w piątek wieczorem. 21-letnia Karolina wracała wieczorem z Kielc, gdzie studiuje, autobusem relacji Łódź - Tarnobrzeg. W czasie podróży rozmawiała przez telefon komórkowy.

- Szwagierka rozmawiała około dziesięciu minut. W pewnej chwili zmiennik kierowcy zaświecił światło w autobusie i zaczął chamsko wyzywać szwagierkę, żeby przestała pieprzyć przez telefon, bo przeszkadza kierowcy - relacjonuje Krzysztof z Tarnobrzega.

ZACZĘŁO SIĘ OD TELEFONU

Jak mówi mężczyzna, młoda kobieta poczuła się zawstydzona i poniżona w oczach innych pasażerów. Postanowiła wysiąść z autobusu, który właśnie zatrzymywał się w Opatowie (niespełna połowa drogi do Tarnobrzega).
- Zadzwoniła zapłakana i powiedziała, że nie chciała dalej z takimi kierowcami jechać - dodaje tarnobrzeżanin. - Pojechałem z żoną na dworzec PKS w Tarnobrzegu, żeby wyjaśnić sprawę. Po godzinie 22 podjechał ten autobus z Łodzi.

Pan Krzysztof dodaje, że choć był bardzo zdenerwowany, próbował jedynie zapytać kierowcę i jego zmiennika, co takiego wielkiego zrobiła jego szwagierka, że jeden z nich zrobił jej awanturę.
- Wszedłem do autobusu, moja żona stała za mną, na schodkach. Zapytałem kierowców, czy chamstwo z ich strony to normalne zachowanie i nie można grzecznie komuś zwrócić uwagi, aby ciszej rozmawiał przez telefon - kontynuuje mężczyzna. - Początkowo obaj byli grzeczni, zmiennik próbował nawet sprawę załagodzić. Po chwili jednak kierowca wulgarnie krzyknął, żeby spie… z autobusu, bo skończył kurs i na zajezdnię chce jechać. Powiedziałem grzecznie, że chcę z nimi sprawę wyjaśnić zanim wyjdę.

UDERZYŁ MNIE W TWARZ

Tarnobrzeżanin dodaje, że kierowca ruszył ze stanowiska i podjechał autobusem w ciemne miejsce na dworcu, gdzie zawracają samochody. Tam zatrzymał pojazd.
- Kierowca wstając zza kierownicy, celowo uderzył mnie w głowę swoją głową. Zostałem powalony na zmiennika, tamten mnie złapał, a kierowca zaczął do mnie "skakać" - relacjonuje Krzysztof. - Machał rękami, broniłem się przed atakiem. Wyrwałem się zmiennikowi, zepchnąłem kierowcę na siedzenie.

Tarnobrzeżanin mówi, że doszło do szamotaniny. - Kierowca wypchnął moją żonę z autobusu i zamknął drzwi. Odwracając się uderzył mnie pięścią w twarz - dodaje, pokazując odrapania na policzku.
Mężczyzna dodaje, że udało mu się obronić przed kolejnymi atakami kierowcy tylko dlatego, że on był słabszy. W końcu kierowca-zmiennik zadzwonił na policję z prośbą o interwencję. Stróże prawa wysłuchali relacji obu stron, sporządzili notatkę i poprosili o rozejście się. Zanim tarnobrzeżanin wrócił do domu, zrobił prześwietlenie w szpitalu.

INNA WERSJA KIEROWCY

Wczoraj pan Krzysztof złożył oficjalną skargę w PKS Tarnobrzeg, opisując wydarzenia tak, jak je zapamiętał.
- Sprawa zostanie oczywiście wyjaśniona. Mamy na piśmie wyjaśnienia złożone przez kierowcę-zmiennika. Jego relacja jest zupełnie inna. Czekamy też na to, co powie drugi z kierowców - mówi Barbara Jajko, kierownik działu przewozów PKS w Tarnobrzegu. - Mnie dziwi tylko, dlaczego ta pasażerka wysiadła w Opatowie, zamiast dojechać do Tarnobrzega?
Kierowca-zmiennik, z którym udało nam się wczoraj porozmawiać, zarzeka się, że nie był wulgarny wobec 21-letniej pasażerki.

- Zwróciłem jej tylko uwagę, żeby ciszej rozmawiała, bo przeszkadza kierowcy. Ani nie wyganiałem, ani nie byłem niegrzeczny - mówi kierowca. - Byłem zaskoczony, że ten pan przyjechał na dworzec w tej sprawie, bo to była drobnostka. Ale ten pan był agresywny i skory do bójki. W końcu uderzył Tadka (kierowcę - przyp. autor) w brzuch, aż ten się skulił. Bolał go żołądek później. W końcu wezwałem policję.

Kierowca-zmiennik dodaje, że nikt żony z autobusu nie wypchnął i nikt nie pobił mężczyzny: - Przecież było nas dwóch i gdybyśmy chcieli go pobić, to przecież by się nie obronił.
Słowo kierowcy przeciwko słowu "pełnomocnika" pasażera. Jaki efekt przyniesie konfrontacja? Władze spółki zapewniają, że sprawa zostanie wyjaśniona. Nie wiadomo tylko, z jakim skutkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie