- Te święta były wyjątkowe, bo doświadczyliśmy od ludzi tyle życzliwości, ile nigdy wcześniej - mówią Hanna i Janusz Korczakowie ze Stalów koło Tarnobrzega. Dzięki wsparciu wielu osób, czteroosobowa rodzina, która w pożarze straciła cały dobytek, znalazła schronienie.
Ostatni tydzień udowodnił nam, jak wiele osób dobrej woli jest wśród nas. Od czasu, kiedy jako pierwsi napisaliśmy o tragedii, jaka spotkała czteroosobową rodzinę, odbieraliśmy i nadal odbieramy wiele telefonów od naszych Czytelników. Dzwoniący deklarując pomoc materialną i finansową dla pogorzelców ze Stalów.
ZASPONSOROWAŁ IM MIESZKANIE
- Naprawdę nie wiemy, jak dziękować wszystkim, którzy nam pomogli. Dzięki wszystkim tym ludziom mogliśmy spędzić święta tak, jak inni - mówią Hanna i Janusz Korczakowie ze Stalów.
Największa wigilijna gwiazdka zaświeciła dla rodziny Korczaków dzień przed wigilią Bożego Narodzenia. To właśnie tego dnia rano… odebrali oni klucze do mieszkania w Tarnobrzegu.
- Znalazł się sponsor, który opłacił czynsz za to mieszkanie na cały rok - wyjaśnia Tomasz Lenard, prezes Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - To lokal na czwartym piętrze, dwupokojowy, niecałe 40 metrów kwadratowych powierzchni.
Pomocną dłoń w tym przypadku wyciągnął do czteroosobowej rodziny przedsiębiorca Ryszard Maj, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Regionalnego i Lokalnego Progres w Dzierdziówce (powiat stalowowolski). To nie jedyne wsparcie, jakie Korczakowie otrzymali od państwa Majów - prezentami były także nowy stół i krzesła oraz urządzenia.
Dla mnie najważniejsze jest to, że mamy dach nad głową i możemy patrzeć w przyszłość. Dzięki ludziom odzyskaliśmy nadzieję - mówi Janusz Korczak, głowa czteroosobowej rodziny.
(fot. Fot. M. Radzimowski)
LAWINA POMOCY
Nie sposób zapomnieć o wsparciu zaoferowanym przez właściciela firmy Transdźwig Leszka Koniecznego, sióstr zakonnych z Mokrzyszowa, prezesa Tarnobrzeskiego Banku Żywności - Czesław Łuszczkiego, właściciela cukierni Valentino w Tarnobrzegu - Walentego Lubowickiego, wójta gminy Grębów, sołtysa Stalów. W gronie ofiarodawców znalazło się także wiele osób, chcących pozostać anonimowymi.
Po naszym apelu, pomoc napływała ze wszystkich zakątków. W Stalach zbierano w kościele pieniądze, wsparcia rodzinie udzielili mieszkańcy Tarnobrzega, Stalowej Woli, Krakowa, Kielc. Pomoc zaoferował także mieszkający w USA, a pochodzący z Bojanowa mężczyzna, ludzka tragedia ujęła także tarnobrzeżanina, który przyjechał z Francji do rodziny na święta.
Dzień przed Wigilią rodzina Korczaków przeprowadziła się ze świetlicy w Stalach, do mieszkania przy ulicy Dekutowskiego w Tarnobrzegu. W przewiezieniu zebranego jedzenia oraz mebli i sprzętów pomogła straż pożarna z Grębowa oraz Stanisław Uziel, radny z Tarnobrzega. Radny przekazał także sprzęty i koordynował akcją pomocy.
DZIĘKUJĄ ZA SERCE
- Otrzymaliśmy od ludzi meble, jedzenie, pościele, ubrania, środki czystości. Ogień zabrał nam wszystko, a teraz, dzięki dobrym sercom, możemy normalnie żyć - mówi Hanna Korczak. - Chcemy zbudować dom, ale teraz już w tym mieszkaniu czujemy się, jak w domu. Trudno wymienić wszystkich, od których doświadczyliśmy dobroci, ale wszystkim serdecznie dziękujemy!
Wbrew pesymistycznym scenariuszom, rodzina Korczaków mogła także w tym roku zasiąść przy normalnym, wigilijnym stole. Hanna, Janusz, Marek i Madzia spędzili święta w rodzinnym gronie, w nowym mieszkaniu.
- Niektórych produktów żywnościowych nie zdołamy zużyć, przekażemy je do domu dziecka lub innym potrzebującym - deklaruje Janusz Korczak. - Dla mnie najważniejsze jest to, że mamy dach nad głową i możemy patrzeć w przyszłość. Dzięki ludziom odzyskaliśmy nadzieję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?