Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja szuka policjanta

Zdzisław Surowaniec
Przód auta, którym jechał kierowca z pasażerką, został zmiażdżony
Przód auta, którym jechał kierowca z pasażerką, został zmiażdżony Z. Surowaniec
Nie wiadomo kim jest osoba, która spowodowała wypadek drogowy i uciekła z miejsca zdarzenia. Auto należało do policjanta.

Przody dwóch aut są zmasakrowane po wypadku, do jakiego doszło na ulicach Stalowej Woli. Na szczęście wszyscy przeżyli. Jest tylko jeden duży problem: gdzie jest kierowca? Auto należało do policjanta ze Stalowej Woli, a on zniknął.

Ulica Energetyków w Stalowej Woli jest najruchliwsza w mieście. Jeździ się tam szybko, bo droga jest prosta, a zabudowań na odcinku od elektrowni do mleczarni jest niewiele. Była noc z piątku na sobotę, dochodziła godzina pierwsza. Ulicą pędziło białe audi. Nagle zjechało na lewy pas ulicy i staranowało czerwonego opla, którym naprzeciwko jechał kierowca z pasażerką.

DUŻE UDERZENIE

Siła uderzenia musiała być duża. Gdyby były to słabe konstrukcje, jadący pojazdami mogliby nie żyć. Przeżyli. Kierowca audi był nawet na tyle żwawy, że wyskoczył z auta i uciekł. Mimo szoku widzieli go kierowca opla i ranna 22-letnia pasażerka. Jak zeznali na policji, uciekinierem był raczej młody mężczyzna. Zauważyli, że miał ranę na głowie. Ciekła z niej krew.
Stalowowolscy policjanci szybko ustalili, że audi należy do ich kolegi. To 31-letni policjant z referatu patrolowo-interwencyjnego. Pracuje w komendzie od dziesięciu lat. Tyle tylko, że zapadł się pod ziemię. Po wypadku nie było go w domu.

OJCIEC BEZ RANY

Tymczasem ojciec policjanta wyznał, że to on kierował audi i spowodował wypadek. Jednak kierowca opla nie potwierdził tej wersji. - Za kierownicą audi siedział ktoś inny - powiedział. Ojciec nie miał żadnych obrażeń, a z zeznań uczestników zdarzenia wynikało, że kierowca miał krwawiącą ranę na głowie.

Policjanci szukają więc właściciela auta. - Nie chciałbym zdradzać szczegółów operacyjnych, ale sprawdzamy różne miejsca - powiedział rzecznik prasowy policji Andrzej Walczyna. Sprawdzają nawet to, czy nie ma go u żony, która mieszka w innym województwie.

Śledztwo prowadzi policja pod nadzorem prokuratury. Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja (poszkodowana na drugi dzień wyszła ze szpitala), ale ucieczka z miejsca wypadku jest poważnym wykroczeniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie