Mężczyzna, mieszkający przy Alejach Jana Pawła II w okolicy "rozwadowskiej górki", wyprowadził w środę po południu wilczura na spacer na smyczy. W pewnej chwili zwierzę zaatakowało go. Był to atak pełny furii i psa nie udało się uspokoić. Mężczyzna skulił się, siadł na ziemi, a pies gryzł go po twarzy i rękach.
PRZYJECHAŁ PATROL
Przypadkiem w to miejsce podjechał patrol policji. Pies nie dał się policjantom odpędzić od ofiary. Był tak niebezpieczny, że jeden z policjantów użył broni i oddał do niego strzały. Pies padł.
Policjanci wezwali pogotowie ratunkowe do pokąsanego mężczyzny. Jednak - jak się dowiedzieliśmy - kiedy na oddziale ratunkowym szpitala personel medyczny chciał go wylegitymować, powiedział, że nie będzie się tłumaczył jak się nazywa. Nie chciał skorzystać z zaopatrzenia ran i wyszedł ze szpitala.
TO SIĘ NIE ZDARZA
Poproszona przez nas o skomentowanie zdarzenia lekarz weterynarii Izabela Źródłowiska-Macko powiedziała: - To bardzo dziwne, że wilczur pogryzł swojego właściciela. To się nie zdarza. Musiałabym więcej wiedzieć na ten temat. Może to był pies, który był odkupiony od kogoś, kto tresował go do obrony i doszło coś, co pies odebrał jako sygnał do ataku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?