Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomniki upamiętniające zasłużonych podczas wojny poświęcone na rynku w Rozwadowie

Zdzisław Surowaniec
Zdzisław Surowaniec
Głaz na środku rynku, otoczony kwiatami, przypomina dwóch lekarzy Eugeniusza Łazowskiego i Stanisława Matulewicza
Głaz na środku rynku, otoczony kwiatami, przypomina dwóch lekarzy Eugeniusza Łazowskiego i Stanisława Matulewicza Zdzisław Surowaniec
Na rynku w Rozwadowie w słoneczne niedzielne południe odsłonięte zostały dwa pomniki z granitowych ociosanych głazów. To inicjatywa radnego Mariusza Bajka. Uroczystość poprzedziła Msza święta w kościele farnym.

Zobacz także: "Prezes wypowiedział się w imieniu Polaków". Politycy o lokalizacji pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej

(Dostawca: x-news)

Głaz na środku rynku poświecony jest dwóm lekarzom - Stanisławowi Matulewiczowi i Eugeniuszowi Łazowskiemu, którzy podczas wojny wywoływali sztuczny tyfus, co odstraszało niemieckich najeźdźców. Dzięki temu wielu mieszkańców Rozwadowa i okolic uniknęło represji i wywózki na roboty do Niemiec. Drugi kamień upamiętnia mieszkańców Rozwadowa wyznania mojżeszowego, zamordowanych przez niemieckiego okupanta.

Obelisk poświęcony lekarzom miał pierwotnie stanąć bliżej rogu rynku, niemal naprzeciw domu, gdzie mieszkał Eugeniusz Łazowski. Jednak został przesunięty na środek. To duży głaz, z dwoma mniejszymi przy nim. Jak tłumaczył projektant Jacek Lachcik, mniejsze głazy mają symbolizować dwóch lekarzy, walczących z wielkim niemieckim żywiołem. Trzeba przyznać, że gdyby projektant o tym nie powiedział, chyba nikt by na to nie wpadł.

Głaz z betonową ścieżką, z odbitymi na nich śladami ludzkich stóp i psich łap, jest hołdem pamięci dla pomordowanych żydów
Głaz z betonową ścieżką, z odbitymi na nich śladami ludzkich stóp i psich łap, jest hołdem pamięci dla pomordowanych żydów Zdzisław Surowaniec

Uhonorowanie lekarzy jest ze wszech miar godne pochwały. Można nawet żałować, że stało się tak późno, mimo tego, że przed wielu laty informacje o tym były upowszechniane. Doktor Eugeniusz Łazowski ze swoim kolegą Stanisławem Matulewiczem podczas wojny pracował w Rozwadowie, dzisiejszym osiedlu Stalowej Woli. Wpadli na pomysł stosowania specjalnych testów medycznych, potwierdzających występowanie tyfusu, którego Niemcy bardzo się obawiali. W 2002 roku Eugeniusz Łazowski przybył do Stalowej Woli z ekipą amerykańskiej telewizji, która kręciła film o jego "prywatnej wojnie", jak nazwał w napisanej przez siebie książce wywoływanie sztucznego tyfusu. Dzięki jego pracy uratowanych zostało setki ludzi w Zbydniowie i Rozwadowie. Film nie doczekał się emisji.

Doktorowi Łazowskiemu (zmarł w 2007 roku w wieku 97 lat) i jego wspólnikowi Stanisławowi Matulewiczowi w jednej z najbardziej śmiałych akcji dezinformacyjnych II wojny światowej pomogła jeszcze jedna rzecz. Obaj lekarze podczas całej swojej wojennej działalności nie poinformowali mieszkańców o tym, że nie są zarażeni tyfusem plamiastym. Dzięki temu wszyscy byli przekonani, że celowo są zarażani chorobą, której panicznie obawiali się Niemcy.

Przy drugim obelisku poświęconym pomordowanym rozwadowskim żydom, projektant wyjaśniał, że odbite na betonowej ścieżce wyraźne stopy, to współczesne ślady. Natomiast drugi rodzaj śladów, jest bardziej rozmyty, niewyraźny. - To odniesienie do naszej pamięci w stosunku do ludzi, którzy odeszli. Podobnie jak pamięć zamazuje trochę obraz tych osób, to jednak jest wieczna, zgodna i trwała z tradycją, którą nakazuje nam nasza wiara. Mamy również obelisk, który ma kształt góry i kamienną tablicę. Te dwa symbole są z kolei niezwykle istotne dla ikonografii żydowskiej. Pośrodku ścieżka, symbol życia, które zostało w sposób brutalny i bestialski przerwane przez siły zła- mówił Jacek Lachcik.

Naszą uwagę zwróciły jednak ślady psich łap na betonowej „ścieżce życia”. Co mają znaczyć? Zapytany o to projektant odpowiedział poirytowany: - Pan się czepia rzeczy, które nie są istotne.

Prawdopodobnie kiedy pracownicy wylali beton, nie ogrodzili terenu i rozwadowskie psy narobiły śladów, a projektantowi, który je widział, nie przyszło do głowy, żeby te ślady zatrzeć. Tymczasem taki ślad na miejscu pamięci byłby obelgą dla pobożnych Żydów, którzy dopatrywali się w psich postaciach niemoralnych i bezbożnych ludzi.

Nikt z uczestników uroczystości z udziałem prezydenta Lucjusza Nadbereżnego, starosty Janusza Zarzecznego, radnych, senator Janiny Sagatowskiej i posła Rafała Webera, nie zauważył psich śladów na ścieżce przy żydowskim pomniku. Dzieciaki brały od nich wieńce i kładły przy obelisku, sami więc do kamienia nie podchodzili. Ciekawe czy ślady psich łap będą stałym elementem żydowskiej pamięci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie