Korona Kielce - STAL STALOWA WOLA 2:0 (2:0), Tekiel 27, Merchut 37 z karnego.
Stal: Płoskoń - Kloc, Sołek, Warzocha (55 Samołyk), Malinowski (60 Olko), Partyka, Kruk, Siudak, Wnuk, Dybka (35 Watras), Wojtak (80 Szewczyk).
Do przerwy na boisku dominowała Korona, dokumentując przewagę dwoma golami, w tym jednym zdobytym z rzutu karnego. W Stali w słupek trafił Kamil Malinowski, po zmianie stron goście grali już znacznie lepiej, ale nie wykorzystali swoich okazji.
- Głupio straciliśmy bramki, pierwszą po błędzie obrońcy i bramkarza, przy drugiej można powiedzieć tyle, że nie wolno robić wślizgów w polu karnym - mówi Jaromir Wieprzęć, trener Stali. - Za drugą połowę chcę pochwalić zespół, jakby tak to wyglądało w kolejnych meczach, to nie będziemy mieli się czego wstydzić. Porozmawialiśmy w przerwie w szatni i pomogło. Mieliśmy z cztery-pięć dobrych okazji, ale rywali ratował ich bramkarz. Do gry w naszym zespole wrócił po kontuzji Kamil Samołyk.
Więcej w poniedziałkowym, papierowym wydaniu Echa Dnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?