MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pożar lasu w Zabrniu Górnym i Sokolnikach (zdjęcia)

/ram/
Około 30 hektarów spalonego lasu, taki sam obszar wypalonych nieużytków - to bilans szalejących w niedzielę pożarów w Zabrniu Górnym i Sokolnikach (powiat tarnobrzeski). W działaniach ratowniczych przez kilka godzin brało udział kilkanaście jednostek straży pożarnej i samolot gaśniczy.

[galeria_glowna]

Pożar lasu w Zabrniu Górnym i Sokolnikach (zdjęcia)

Głupota ludzka kolejny raz doprowadziła do tragicznych skutków. Tym razem na szczęście nikt nie zginął, ale straty są ogromne.

Zaczęło się w niedzielne popołudnie około godziny 13.30. W Zabrniu Górnym ktoś podpalił suche trawy na nieużytkach. Wiejący bardzo silny wiatr błyskawicznie rozprzestrzeniał ogień, który parę chwil później przeniósł się na las. Płomienie "przechodziły" po koronach drzew i po ściółce, zajmując kolejne hektary. Momentami płomienie widać było na wysokości trzydziestu metrów, a słup dymu widziany był z odległości kilkunastu kilometrów. Do akcji gaśniczej skierowanych zostało sześć zastępów straży pożarnej z Tarnobrzega, Gorzyc, Wydrzy, Grębowa, Furmanów i Zabrnia. Wodę na płonący las zrzucił także kilkakrotnie samolot dromader.

Walkę z pożarem utrudniał silnie wiejący wiatr i trudny teren - w wielu miejscach nie sposób było dojechać ciężkimi wozami bojowymi, poza tym podmuchy wiatru kierowały ogień w równych kierunkach. Po ponad dwóch godzinach udało się w miarę opanować pożar, pozostało dogaszanie, które potrwa kolejnych kilka godzin. Straty są niemałe.

- Według wstępnych szacunków spłonęło co najmniej dziesięć hektarów lasu, pożar rozprzestrzenił się także na dwudziestu hektarach łąk i nieużytków - relacjonuje kapitan Jacek Widuch, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Tarnobrzegu.

Najprawdopodobniej zginęło także wiele dziko żyjących zwierząt, zwłaszcza tych małych, którym ogień odciął drogę ucieczki.

Niektórzy strażacy nie zdążyli nawet dobrze zwinąć węży, a już wezwani zostali do kolejnego pożaru. Także w tamten rejon poleciał zaopatrzony w zbiornik z wodą dromader. Tym razem jakiś idiota podpalił suche trawy na nieużytkach w rejonie wytwórni masy bitumicznej w Sokolnikach. Parę chwil później płonął pobliski las.

- Gasiliśmy ten pożar, ale tak ogień tak buchał, że o mały włos a byśmy się spalili w tym lesie. Czy ogień był duży? Płomienie przeszły nad asfaltową drogą szerokości czterech metrów i zaczął się palić las po drugiej stronie drogi - mówi jeden z mieszkańców Sokolnik.

W akcji gaśniczej oprócz strażaków - ochotników z tej miejscowości brali udział strażacy z OSP Gorzyce, OSP Wrzawy, OSP Trześń. Do niektórych z nich niemało zastrzeżeń mają mieszkańcy Sokolnik, pośród których są właściciele spalonych lasów.

- To skandal! Tu las się pali, a strażackie samochody stoją a obok nich stoją strażacy obok prywatnej firmy mającej siedzibę niedaleko lasu. Strażacy zamiast gasić płonący las i ratować ludzki dobytek ochraniają prywatny zakład! To na to idą nasze pieniądze? - dopytuje Marek Duma z Sokolnik. - Jeśli ktoś ma firmę i chce straż pożarną to niech sobie zakładową stworzy!

Z uwagi na konieczność zapewnienia bezpieczeństwa i ułatwienia pracy strażakom odcinek drogi powiatowej biegnącej przez las został wyłączony z ruchu, po obu stronach kierowców zatrzymywali policjanci. Po ponad trzech godzinach pożar udało się opanować, ale według wstępnych szacunków spłonęło kilkanaście hektarów lasu.

Nikt nie ma wątpliwości, że obydwa niedzielne pożary to efekt działania podpalaczy. Głupota ludzka kolejny raz wzięła górę. Czy kiedykolwiek ludzie się opamiętają?

Pożar lasu w Zabrniu Górnym i Sokolnikach (zdjęcia)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie