- Piętnaście lat pracowałem w fabryce i wyrzucono mnie jednego dnia. To złośliwość dyrektora. Gdzie teraz znajdę pracę jako zwolniony dyscyplinarnie? - mówi zdruzgotany.
Fabryka Elementów Złącznych w Zaklikowie koło Stalowej Woli kończy żywot. Przez cztery lata była w stanie upadłości, problemy z malejącą sprzedażą dobiły ją. Wszyscy z 72 zatrudnionych dostali od syndyka skrócone do miesiąca wypowiedzenia z pracy.
Zbigniew Masalski, jako ślusarz remontowy i olejarz, dostał wypowiedzenie 22 czerwca. Należy mu się trzy dni na poszukiwanie pracy. Mistrz dał mu zgodę, żeby skorzystał z tego od 1 do 3 lipca, od środy do piątku. Wrócił do pracy w poniedziałek 6 lipca. O godzinie 12.45 sekretarka wręczyła mu podpisane przez syndyka dyscyplinarne zwolnienie z pracy z winy pracownika. Nie spodziewał się tego.
Kiedy dostał dyscyplinarkę, zawalił mu się na głowę świat, bo to oznacza potężne problemy. Został jednego dnia wyrzucony z roboty na bruk, bez odprawy. Jego rozgoryczenie było tym większe, że przecież miał zgodę na urlop od przełożonego czyli mistrza Bogusława Życzyńskiego. Ale podobno na dokumencie powinien być także podpis dyrektora, a takiego nie było.
- Jeżeli uznali, że jestem na urlopie bezprawnie, mogli mnie wezwać do pracy. Tak przecież robili, kiedy byłem na urlopie, a był do realizacji jakiś pilny kontrakt - przypomina. Oskarża dyrektora o złośliwość.
Dyrektor Witold Rybiński nie chciał na ten temat z nami rozmawiać. Stwierdził, że decyzję podjął syndyk. A kiedy usłyszał, że pracownik odwołał się do sądu i domaga się przywrócenia go do pracy i odszkodowania, powiedział: - Niech się odwołuje.
Zapytaliśmy prawnika, czy Zbigniew Masalski ma szansę wygrać w Sądzie Pracy. - Z pobieżnej oceny myślę, że tak - odpowiedział. Sprawa trafi na wokandę jeszcze w lipcu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?