MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Problem zmartwymi zwierzętami

Agata Dziekan
Pracownicy Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej, którzy kilka tygodni temu zabrali z centrum miasta martwą sarnę, według powiatowego lekarza weterynarii działali nielegalnie.
Pracownicy Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej, którzy kilka tygodni temu zabrali z centrum miasta martwą sarnę, według powiatowego lekarza weterynarii działali nielegalnie. A. Dziekan
W Mielcu mają problem z pozbywaniem się martwych zwierząt. Obecnie służby miejskie robią to...nielegalnie

Mielczanin, gdy padnie mu zwierzę domowe, szuka miejsca, żeby go zakopać. Chociaż zgodnie z przepisami to gmina powinna wyznaczyć i przygotować odpowiednie służby do odbierania padliny i przewożenia do miejsc, skąd zabierze ją firma utylizująca zwierzęce zwłoki.

To ignorowanie przepisów podnosi od dłuższego czasu powiatowy lekarz weterynarii w Mielcu Roman Tomas. Pokazuje pisma, które w tej sprawie wysyłał do magistratu jesienią 2005 roku. Ostatnio wysłał nowe. Jego uwagę zwróciła historia martwej sarny w centrum miasta, którą bez żadnych ceregieli zabrali pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.

Bo w Mielcu działa nieformalny system czyszczenia ulic z padliny. Tylko że lekarz zaznacza, iż jest nielegalny i zagrożony karą do roku więzienia.
NIEPOTRZEBNY SPECJALISTYCZNY SPRZĘT
Wyjaśnia, że zgodnie z przepisami gmina powinna wyznaczyć instytucję, która odpowiednio wyposażona będzie mogła zbierać, transportować, przechowywać i oddawać do utylizacji martwe zwierzęta. Taka instytucja musi też wcześniej spełnić warunki weterynaryjne w tym zakresie i zostać zatwierdzona. Tego zatwierdzenia dokonuje powiatowy lekarz weterynarii. A później prowadzi nadzór nad jednostką.
Wtedy też będzie można ogłosić ludziom, że mają w swoim mieście instytucję, która ma uprawnienia do odbierania od nich martwych psów lub kotów.

Lekarz podnosi, że do zajmowania się padliną zgodnie z przepisami wcale nie wymaga stosowania skomplikowanych procedur. - Instytucja do tego wyznaczona nie musi posiadać specjalnego samochodu. Wystarczy, że na przykład będzie jeździć po martwe zwierzę z kontenerem, szczelnie zamykanym, który można łatwy wymyć. A do przechowywania padliny do czasu, gdy zabierze ją specjalizująca się w utylizacji martwych zwierząt firma, wystarczy kontener z chłodziarką.

PODADZĄ NUMER DO FIRMY
Naczelnik Wydziału Inżynierii Miejskiej w Urzędzie Miejskim Tadeusz Siemek nie dostrzega problemu: - Gdy dostajemy zgłoszenie o martwym zwierzęciu na ulicy wysyłamy samochód Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Zwierzę trafia na wysypisko, do specjalnej lodówki, niedużo większej od kuchennej i czeka na odbiór firmy utylizującej.

Przyznaje, że być może ta procedura nie odbywa się zgodnie z wszystkimi prawnymi wytycznymi, ale jest skuteczna. Sprzątanie padliny odbywa się sprawnie. - My zabieramy zwierzęta nawet z dróg powiatowych i wojewódzkich, chociaż formalnie moglibyśmy ten kłopot zostawić zarządcy danej drogi - dopowiada.

A co z martwymi zwierzętami, które mają właścicieli? Tadeusz Siemek rozkłada ręce: - Możemy podać numer telefonu do firmy utylizującej. Tylko że ona ma 24 godziny na przyjazd na miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie