- Szanse medalowe były trzy, dwie udało się wykorzystać. Cieszę się, że ja i Zosia stanęliśmy na podium. Szkoda, że nie na wyższym stopniu. Patrząc wstecz, zwłaszcza w przypadku Zosi, było to możliwe. Ale jest dobrze, sprawiliśmy radość sobie, kibicom i dołożyliśmy dwa kolejne medale dla Polski na tych igrzyskach - powiedział Przemysław Miarczyński, który w czwartek w Wiosce Olimpijskiej spotkał się z polskimi dziennikarzami.
Z uśmiechem na ustach mówił też o tym, że nie ma żadnej klątwy "Tańca z gwiazdami". W programie uczestniczyły też między innymi Monika Pyrek i Otylia Jędrzejczak, ale one w Londynie wypadły bardzo słabo. - Kompletnie rozbroił mnie tekst, że przełamałem klątwę tego programu. Co ma wspólnego udział w "Tańcu z gwiazdami" w 2010 roku z igrzyskami w 2012 roku? To samo jest z klątwą chorążego polskiej ekipy. To jest głupota, którą się niepotrzebnie powtarza, a potem może to "siedzi" u kogoś w głowie. Ja nie myślałem o tym, żeby przełamywać jakąś klątwę. Chciałem to zrobić dla siebie, kibiców, sponsorów i dla tych, którzy mnie wspierali i wierzyli, że mogę zdobyć medal olimpijski - podkreślił Przemek Miarczyński.
Więcej w wydaniu papierowym "Echa Dnia".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?