Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnik domaga się większego zadośćuczynienia za niesłuszne aresztowanie

Zdzisław Surowaniec
Stanisław Bąk domaga się większych pieniędzy za niesłuszne zatrzymanie, niż przyznał mu sąd.
Stanisław Bąk domaga się większych pieniędzy za niesłuszne zatrzymanie, niż przyznał mu sąd. Zdzisław Surowaniec
Stanisław Bąk z Chwałowic domagał się od Skarbu Państwa 15 tys. zł zadośćuczynienia za to, że przez pomyłkę został skuty w kajdany i osadzony w areszcie komendy policji w Stalowej Woli. W czwartek sąd przyznał mu 3 tys. zł. - Będę się odwoływał - zapowiedział.

15 tys. zł

Do aresztowania rolnika doszło 25 listopada 2009 roku. W areszcie przebywał 15 godzin. Domagał się zadośćuczynienia w wysokości tysiąc złotych za każdą godzinę czyli 15 tys. zł. Dostał 3 tys. zł

Policjanci zjawili się w gospodarstwie Bąka 25 listopada wieczorem, kiedy ten zabierał się do dojenia krów. Mieli do wykonania polecenie przewiezienia go do aresztu. Policjanci nie wiedzieli za co, mieli wykonać swoje i tyle.

W KAJDANACH

Stanisław na komendzie policji dmuchnął w balonik. Był trzeźwy. Został więc przewieziony do szpitala, żeby lekarz ocenił czy może przebywać w areszcie. - Byłem prowadzony w kajdankach przez policjantów przez cały korytarz. Bałem się tylko, żeby mnie nie zobaczył jakiś znajomy lekarz - przyznaje.

Kiedy się okazało, że nie ma przeciwwskazań do aresztu, trafił do "pokoju zatrzymań" na komendzie policji. A tu cuchnęło od jakiegoś menela tak, że zapach w stodole wydawał się być perfumerią - wspominał.

W domu żona z córką przepłakały pół nocy, a on całą noc rozmyślał za co został zatrzymany, za co będzie odpowiadał. Na dodatek cały czas świeciła się wielka żarówka, bo policja musiała cały czas mieć na oku podejrzanych.

Rano żona Stanisława pognała do sądu, do wydziału karnego. Tu jej zapewnienia, że mąż jest niewinny, nie zrobiły wielkiego wrażenia, bo są przyzwyczajeni do takich wyznań. W końcu jednak panie sprawdziły dane zatrzymanego i wyszło, że należało zatrzymać faceta o takim samym imieniu i nazwisku, ale mieszkającego w Jastkowicach. Miał trafić za kraty za jazdę na rowerze po pijanemu.

ROZCHOROWAŁA SIĘ

Jak przyznał sąd, pomyłkę w zatrzymaniu spowodowały "błędnie skonfigurowane dane przez system komputerowy, który został wprowadzony w lipcu 2009 roku". Stanisław został zwolniony.

Rolnik złożył pozew w Sądzie Okręgowym w Tarnobrzegu. Domagał się zadośćuczynienia za doznane krzywdy swoje i najbliższych. Chciał zadośćuczynienia dla niepełnosprawnej córki, która po zamieszaniu z jego aresztowaniem doznała uszczerbku na zdrowiu i trafiła do szpitala.

Jak nam powiedział po czwartkowej rozprawie, biegły lekarz stwierdził, że aresztowanie miało wpływ na pogorszenie zdrowia córki.

- Gdyby pracę straciła prokurator, która wydała nakaz aresztowania mnie i pracownica sądu, nie domagałbym się roszczeń. Ale im włos z głowy nie spadł. Dlatego dochodzę swojego. I zrobię apelację do rzeszowskiego sądu - zapowiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie