Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozszczelniła się rura gazowa, było o krok od wielkiej tragedii

Marcin Radzimowski
Prawdziwe chwile grozy przeżyła w ostatnich dniach rodzina Alicji i Sławomira Rękasów z Sokolnik (powiat tarnobrzeski). Okazało się bowiem, że rozszczelniła się rura gazowa zakopana w ziemi tuż obok ich domu. Stężenie gazu było tak duże, że mogło dojść do eksplozji.

Gazu nie ma...
- Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, gdy w domu był wyczuwalny charakterystyczny zapach, którym nawaniany jest gaz - relacjonuje Sławomir Rękas z Sokolnik. - Było to o tyle dziwne, że nie mamy doprowadzonego gazu do domu, korzystamy jedynie z butli gazowej. W ostatnich dniach zapach był już bardzo intensywny. Nawet na noc wynosiłem z kuchni butlę z gazem. Myślałem, że to może w butli jest nieszczelny zawór i stąd czuć gaz. Nie pomagało, wciąż było czuć gaz.
Do tego dochodził ból głowy, na jaki po dłuższym przebywaniu w domu uskarżał się jego właściciel. Początkowo nie widział związku między bólem głowy i zapachem gazu. Częste wietrzenie pomieszczeń pomagało, ale na niezbyt długo, po jakimś czasie znów śmierdziało.
- Gdy dłuższy czas przebywało się w domu, człowiek nie odczuwał tego zapachu. Gdy jednak ktoś przychodził w odwiedziny, zaraz pytał, czemu tak czuć gaz - mówi Alicja Rękas.

Groźba wybuchu!
Dwa dni temu, w poniedziałek po południu Rękasowie postanowili wezwać ekipę z zakładu gazowniczego, by specjaliści sprawdzili, czy wszystko jest w porządku. Jak wspominają, gazownicy przyjechali bardzo szybko.
- Zmierzyli czujnikiem stężenie gazu w domu. Okazało się, że jest bardzo wysokie, grożące wybuchem. Z tego co pamiętam, wynosiło 10 procent. Szybko pootwieraliśmy wszystkie okna - relacjonuje Sławomir Rękas. - We wtorek rano miała przyjechać ekipa, żeby sprawdzić źródło wycieku gazu. Tej nocy razem z dziećmi spaliśmy u rodziców. Okazało się, że gaz z zakopanej cztery metry od domu rury ulatniał się i przez mikroszczeliny wlatywał do domu.
Mieszanina staje się wybuchowa, jeśli stężenie gazu w powietrzu osiągnie wartość 5-15 procent całkowitej objętości powietrza. Wystarczy wtedy iskra, na przykład włączenie światła czy latarki, by nastąpił wybuch. Kiedy stężenie gazu przekracza 15 procent, nie dojdzie do wybuchu, bo tlenu w powietrzu będzie za mało, by doszło do zapłonu. Tlenu będzie jednek za mało, by oddychać.

Stara rura nie wytrzymała?
We wtorek i w środę ekipy pracowały na posesji Rękasów i w najbliższym sąsiedztwie. Z uwagi na trudności z ustaleniem precyzyjnie miejsca rozszczelnienia rury gazociągu, postanowiono wymienić cały, około 50-metrowy odcinek. Zastępując starą, stalową rurę nową, z wytrzymałego polietylenu. Wcześniej odcięto zasilanie, ale nie spowodowało to żadnych utrudnień dla innych odbiorców.

Jaka była przyczyna rozszczelnienia mającej średnicę 80 centymetrów rury z gazem? Wszystko wskazuje na to, że rura skorodowała w ziemi i gaz zaczął się ulatniać. Sokolniki gazyfikowano w 1988 roku, więc rury leżą zakopane w ziemi od blisko 30 lat.

- Najedliśmy się strachu i już wiemy, że z gazem nie ma żartów. Dlatego w razie wątpliwości lepiej od razu zadzownić na pogotowie gazowe - przekonuje Alicja Rękas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie