Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Salvador - serce Brazylii

Marzena Kądziela
M.Kądziela
Piłkarzy spotkać można tu wszędzie, tak jak członków grup capoeiry. Kościoły kapią od złota, a na przedmieściach ludzie żyją w skrajnym ubóstwie. Salvador to obok Rio de Janeiro najpiękniejsze miasto Brazylii.
Salvador - serce Brazylii

Salvador - serce Brazylii

Najstarsze miasto Brazylii ma kilka nazw. Oficjalna to Salvador de Bahia, ale miejscowi często używają skrótów Bahia albo Salvador. Przewodnik, który przybliża nam historię metropolii, cofa się do roku 1501, gdy do tryskającej tropikalną roślinnością i pięknymi białymi plażami krainy przypłynął portugalski statek ze słynnym odkrywcą i podróżnikiem Amerigo Vespuccim. Był pierwszy listopada, więc Vespucci chcąc upamiętnić ten szczególny dzień, nazwał zatokę Baia de Todos os Santos (Zatoka Wszystkich Świętych).

Długa nazwa i bogactwo

Po 48 latach u wybrzeży zatoki powstała osada. Założył ją Tome de Souza, pierwszy generalny gubernator kolonii portugalskich. Na urwistym wybrzeżu, wznoszącym się na wysokości 60 - 80 metrów, zbudowano miasto Cidade de Sao Salvador da Bahia de Todos os Santos - Miasto Świętego Zbawiciela nad Zatoką Wszystkich Świętych. Na szczęście tej długiej nazwy dziś już prawie nikt nie używa.

Salvador był stolicą Brazylii do 1763 roku opływając we wszelkie dostatki. A to za sprawą handlu trzciną cukrową, tytoniem, złotem i alkoholem. Ogromne zyski przynosił także handel niewolnikami, których porywano z Angoli, Gwinei, Konga czy Beninu.

Plaża pełna piłkarzy

Nad brzegiem górują stary fort broniący dawniej miasta przed napastnikami oraz latarnia, której światło ocaliło zapewne niejeden statek. Z okien miejskiego autobusu obserwujemy wybrzeże. Jest ranek, a wiec pora odpływu. Plaża jest bardzo szeroka, co wykorzystują amatorzy piłki nożnej. Nawet na najmniejszym skrawku wolnej ziemi bosonodzy futboliści biegają kopiąc piłkę. Kto nie gra w piłkę, biega, ćwiczy albo surfuje na desce.

Windą na starówkę

Prawdziwym skarbem Salvadoru jest Pelourinho, przez miejscowych zwane Pelo, starówka położona w tak zwanym górnym mieście. Z dolnego, po którym spacerujemy, można się tam dostać piechotą, kolejką lab windą. 80-metrowej wysokości dźwig osobowy zbudowano w 1930 roku. W windzie, oprócz turystów możemy natknąć się na złodziei, więc pilnie strzegę aparatu i plecaka.

Z góry patrzę na miejsce, gdzie cumowały statki z niewolnikami. Oglądam port jachtowy i fortecę, w której kiedyś mieściło się więzienie. Forteca stała na brzegu. Obecnie oddalona jest od niego o kilkaset metrów, co znakomicie pokazuje ogromne niszczycielskie możliwości morza.

Atrakcje Starego Miasta

Na Starówce zaczepiają nas ogromne kobiety odziane w tradycyjne stroje - szerokie białe suknie i zawoje na głowach. Można sobie zrobić z nimi zdjęcie za dwa dolary. Zwracam uwagę na ogromne stopy kobiet, lekki zarost na twarzach... Tak, spod ostrego makijażu mimo wszelkich prób kamuflażu wyłania się twarz mężczyzny. No tak, to transwestyci, których w Brazylii spotkałam bardzo wielu.

Kobiety smażące potrawy w małych garkuchniach są już na pewno przedstawicielkami słabej płci. To baianas, kucharki oferujące tradycyjne brazylijskie przekąski i pikantne zupy.
Fryzjerkom nie potrzeba luksusowych salonów, kryształowych luster. Ich zakładem jest krzesło, grzebień i zręczne palce, którymi błyskawicznie plotą cieniutkie jak nitki wełny warkoczyki.

Kolebka capoeiry

W wielu miejscach napotykam kolorowe instrumenty do capoeiry zwane beimbau. Capoeira to brazylijski sposób walki, której uczestnicy używają do pokonania przeciwnika stóp. Przywędrowała tu z Afryki wraz z niewolnikami. Ponieważ właściciele niewolników nie zezwalali im na naukę sztuk walki, Afrykanie przekształcili capoeirę w rodzaj tańca - kamuflując prawdziwe jej oblicze. Obecnie to sport uprawiany bardzo chętnie przez młodych ludzi nie tylko w Ameryce Południowej. W Brazylii, a szczególnie w Salvadorze i jego okolicy, mieszkają najwięksi mistrzowie.

Światynia pełna złota

W okresie baroku Salvador przeżywał dni prawdziwej świetności. Portugalscy koloniści budowali kościoły - pełne ozdób, figur kapiących od złota. Na zdobienia kościoła św. Franciszka przeznaczono ponad 100 kg złota. Nie jestem w stanie skupić się tu i modlić. Rozprasza mnie bogactwo i przepych

Zanim zniesiono w pod koniec XIX wieku niewolnictwo, do świątyni mogli wchodzić jedynie biali. Czarnoskórzy stali przy wejściu, chyba po to, by nie doznawać szoku na widok bogactwa. Obecnie mogą modlić się w każdej świątyni. I robią to niezwykle żarliwie - ze łzami w oczach, wzajemnym ściskaniem się na znak przebaczenia i miłości bliźniego.

Tradycja i dawne wierzenia

Nie przeszkadza im to w kultywowaniu dawnych tradycji, takich chociażby jak condomble - religii łączącej elementy wierzeń afrykańskich, indiańskich i chrześcijańskich. Do 1970 roku jej oficjalne wyznawanie było zabronione.

Teraz wierni spotykają się w terreiros - miejscach odprawiania rytuałów. Podczas nich wzywa się za pomocą muzyki, tańca oraz ofiar orixas, dawnych bogów. Gdy wezwanie zostanie wysłuchane, bóstwo wnika do ciała wiernego wprowadzając go w trans.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Salvador - serce Brazylii - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie