Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skąd tyle agresji w młodych ludziach?

Małgorzata Froń, Andrzej Plęs
Starszą panią pobili, bo chciała im pomóc. Starszego pana pobili, bo zwrócił im uwagę. Kierowcę MPK pobili, bo zażądał od nich okazania biletów. A spacerowicza nad Wisłokiem pobili... dla zabawy.

Rzeszów spokojnym miastem jest, ale w twarz można dostać wszędzie i o każdej porze. Statystyki policyjne odnotowują to często, do opinii publicznej dostaje się niewiele. Chyba że ofiarami pobicia stają się dzieci, albo osoby starsze.

Ostatnie dwa przypadki pobicia staruszków w Rzeszowie wstrząsnęły opinią społeczną. Fora internetowe grzały się od mocnych słów pod adresem napastników. Internauci licytowali się w propozycjach kar dla młodocianych bandytów. Dominuje wątek: społeczność dziczeje, skoro zatraca szacunek dla siwej głowy, skoro katuje starych i słabszych.

Chciała tylko pomóc

Niedzielny poranek, klatka schodowa bloku przy ul. Staszica 17. Pani Krzysztofa wyszła ze swojego mieszkania na trzecim piętrze wieżowca.

- Zauważyłam na schodach leżącego mężczyznę - opowiada leżąc w szpitalnym łóżku. - Jestem emerytowanym lekarzem. Pomyślałam, że może coś mu jest. Podeszłam, żeby sprawdzić. Wtedy z dołu przybiegł drugi mężczyzna i zaczął tego leżącego tarmosić. Wydawało mi się, że nie są trzeźwi, ale pewności nie mam.

Na pytanie, co robią w tej klatce, usłyszała odpowiedź: mieszkają.
- Zdziwiłam się, bo nigdy wcześniej ich tu nie widziałam - twierdzi kobieta.

Uznała, że pomoc nie jest potrzebna i ruszyła po schodach w dół. Przed wejściem do bloku znów ich zobaczyła.

- Szarpali się między sobą - relacjonuje pani Krzysztofa. - Ominęłam ich i poszłam w swoją stronę. Daleko nie uszłam, może kilka metrów. Poczułam uderzenie. Upadłam. Widziałam tylko, że bije mnie ten w czarnej kurtce. Kopał mnie, nie pozwalał wstać, przyciskał mnie do ziemi - pani Krzysztofie łzy napływają do oczu, nie może mówić. - Za co? Dlaczego?

Wydawało się jej, że ten drugi próbował kolegę powstrzymać... Pewności jednak nie ma, bo była w szoku. Na pomoc przybiegły sąsiadki i wtedy ci dwaj uciekli.

Ze złamaną miednicą i licznymi obrażeniami pani Krzysztofa trafiła na oddział ortopedyczny rzeszowskiego szpitala.

- Czeka ją długie leczenie i rehabilitacja - prognozuje ordynator oddziału.
- Kary na takich nie ma - denerwuje się pacjentka z łóżka obok. - Powinni być karani i to bardzo surowo. A nie wychodzić po dwóch latach, albo dostawać wyroki w zawieszeniu.

Pani Krzysztofa mówi, że chciała tylko pomóc i nie rozumie, dlaczego została tak potraktowana. - Skąd w tych młodych ludziach tyle agresji? - zastanawia się.

Wyładowali się na staruszce

W poniedziałek policja zatrzymała lokatora mieszkania, w którym młodzi lidzie brali udział w alkoholowej libacji. Po złożeniu zeznań został wypuszczony. We wtorek zatrzymani zostali mężczyźni, których kobieta spotkała na klatce. Jeden ma 22 lata, drugi 21. Mieszkają w Rzeszowie.

- Popili, potem usnęli na schodach. Rano obudził ich kac, to wyładowali się na staruszce - komentuje jeden z mieszkańców wieżowca.

21-latek, który prawdopodobnie bronił kobiety, został zwolniony. Bezpośredni sprawca został aresztowany na 3 miesiące. Sąd wziął pod uwagę to, że był wcześniej karany za podobne czyny.

Smuga krwi na klatce schodowej

Dzień później, popołudniem, w bloku przy ul. Chrobrego 12 w Rzeszowie 76-letni mężczyzna zastał w piwnicy dwóch obcych, młodych mężczyzn. W bloku, zamieszkałym głównie przez starszych ludzi, obecność tych dwóch musiała budzić jego niepokój. Na pytanie, co tu robią, otrzymał grad wyzwisk.

Kiedy odwrócił się do nich tyłem, by zamknąć drzwi, poczuł pierwsze uderzenie. Kolejne powaliło go na podłogę. Potem na jego głowę, piersi i plecy posypał się grad ciosów i kopniaków. Bandyci uciekli. Ofiara zdołała dotrzeć do swojego mieszkania na drugim piętrze.

- Smuga krwi ciągnęła się od drzwi do piwnicy i po schodach na górę - opowiada sprzątaczka.

- Podane przez ofiarę rysopisy sprawców były precyzyjne. Ujęliśmy ich w 40 minut po zdarzeniu - mówi podinsp. Zbigniew Kocój z rzeszowskiej komendy miejskiej.

Patrol napotkał poszukiwanych na jednej z pobliskich uliczek. Nie obyło się bez krótkiego pościgu. Nawet w chwili zatrzymania Konrad Ś. (l. 19) i Kamil M. (l. 18) byli agresywni. Badania wykazały, że pierwszy z nich miał 1,66 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu, drugi - 2,03.

Na szczęście obrażenia ofiary nie okazały się groźne: stłuczenia twarzy, klatki piersiowej i kręgosłupa. Hospitalizacja nie była konieczna.

Strach się bać

Wieść o pobiciu błyskawicznie rozniosła się wśród lokatorów.
- Syn akurat wracał wtedy ze sklepu - opowiada pani Maria. - Zobaczył, jak na klatce pan Andrzej rozmawia z dwoma obcymi mężczyznami. Zapytał, czego ci dwaj chcą od sąsiada. Okazało się, że to byli policjanci. Zwracamy na takie sytuacje uwagę, bo różni ludzie wchodzą do naszego bloku. A domofonu nie ma.

- A nawet jakby był, to nie dłużej niż dwadzieścia cztery godziny - wpada jej w słowo pani Krystyna. - Po osiedlu chodzą takie młode lumpy. Zimno na zewnątrz, to wchodzą napić się do bloku.

Potwierdzają to inni mieszkańcy osiedla: w piwnicach i na klatkach schodowych bloków młodzież pije, pali, może i ćpa, a zdarzało się zdybać takich, którzy uprawiali seks. I strach zwrócić uwagę. Bezpieczniej nie widzieć.
Policja przestrzega, by nie łączyć tych dwóch przypadków i nie wywoływać paniki.

- Nie jesteśmy w stanie być wszędzie i przewidzieć takich sytuacji. Ale nasze patrole kontrolują także klatki schodowe i piwnice, o ile są otwarte - zapewnia podinsp. Kocój.

Dodaje, że starsi ludzie są dla młodych i silnych napastników łatwymi ofiarami, co tych ostatnich może ośmielać do ataku.

Zło wypełza z domu

"Byłeś bity, więc zapewne będziesz bił" - twierdzą psychologowie. Młody człowiek, wychowany w atmosferze agresji, będzie agresywny. Nastolatek nie może uderzyć ojca, który tłucze go z byle powodu, więc wyjdzie na ulicę i będzie okładał słabszych. I czasem - starszych i słabszych. Ot, choćby po to, żeby odreagować upokorzenia domowe.

- Ci, którzy twierdzą, że przyczyną agresji młodych może być tzw. wychowanie bezstresowe, też mają trochę racji - dodaje psycholog Marta Martyniuk. - Jeśli młody człowiek nie ma określonych granic, jeśli nie nauczono go rozróżniania dobra od zła, jeśli każde jego zachowanie jest przez rodziców akceptowane, to rodzi się w nim poczucie bezkarności.

W opisanych przypadkach starszych ludzi spotkała kara za to, że zareagowali.
Bo to najczęściej ludzie starsi, nauczeni jeszcze postaw prosposłecznych, mają odwagę wyrostkom zwracać uwagę.

Marta Martyniuk mówi, że jednak coraz mniej reagujemy na publiczne przejawy agresji. Bo po co się mieszać, bo to nie jest nasz problem, bo można samemu zostać poszkodowanym. Bezpieczniej nie krzyczeć "ratunku!" w cudzej obronie. Ale wtedy w naszej - też nikt nie będzie krzyczał.

Młodzi bandyci maltretują starszych ludzi! Skąd w nich tyle agresji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie