Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spokojna reakcja ludzi po przeniesieniu krzyża

Zdzisław Surowaniec
Operator Telewizji Polskiej z ośrodka regionalnego w Rzeszowie, filmuje miejsce, gdzie stał krzyż.
Operator Telewizji Polskiej z ośrodka regionalnego w Rzeszowie, filmuje miejsce, gdzie stał krzyż. Zdzisław Surowaniec
Krzysztof Obara, który w sobotni świt przeniósł pięciometrowej wysokości krzyż z kokoszej górki w Stalowej Woli na swoją posesję w Zaklikowie, nie musi zgłaszać do starostwa, że na jego działce stanął symbol wiary chrześcijańskiej.

Krzyż, zaliczany do obiektów małej architektury, jeśli stanie na prywatnej działce, nie wymaga zgłoszenia do starostwa. - Według obecnego prawa, zgłoszenie jest konieczne, gdyby krzyż miał stanąć na terenie publicznym - wyjaśnił nam Marian Pędlowski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.

WYCOFANY TYTUŁ

Dwie osoby odetchnęły z ulgą po przeniesieniu nielegalnie ustawionego krzyża na miejskiej działce, bez zgody władz miejskich. Pierwszym jest inspektor nadzoru budowlanego, który po zniknięciu krzyża umorzył w tej sprawie postępowanie. Mogło się ono ślimaczyć, bo ksiądz Jerzy Warchoł nawet po przegraniu wszystkich odwołań sądowych odmówił zabrania krzyża oraz wpłacenia 4 tys. zł za wykonawstwo zastępcze.

"W związku z usunięciem krzyża z działki na osiedlu Młodynie, z Urzędu Skarbowego w Stalowej Woli wycofany został tytuł wykonawczy dotyczący ściągnięcia zaliczki na poczet kosztów wykonania zastępczego. Postępowanie egzekucyjne, zmierzające do wykonania zastępczego, znajdowało się na końcowym etapie. W chwili obecnej, po usunięciu krzyża, sprawa jest zakończona"- taki komunikat przeczytać można na stronie internetowej powiatowego inspektora nadzoru budowlanego.

OPIEKUN KRZYŻA

Drugą osobą, która odetchnęła z ulgą jest Krzysztof Obara. Głośno i ostentacyjnie deklaruje się jako ateista. Teraz twierdzi, że jest opiekunem krzyża i że doprowadził do uspokojenia sytuacji w mieście. Rzeczywiście, życie w miejscu, gdzie od ponad trzech lat stał krzyż, zamarło. Nie przychodzą tu już ludzie modlić się, w piach ktoś wstawił kwiat lilii, a obok zapalił wkład do znicza.

Taki zupełnie nieoczekiwany obrót sprawy uaktywnił dziennikarzy. Dziennikarze telewizyjni, prasowi i radiowy walą jak w dym na rozmowę do Obary. Sprawą zainteresowała się nawet Telewizja Polska i Polska Agencja Prasowa. Księża z parafii Opatrzności Bożej odmawiają dziennikarzom komentarzy. Ksiądz z tej parafii złożył na policję doniesienie o kradzieży krzyża, a w kościołach odczytany został w niedziele komunikat kurii, informujący o przywłaszczeniu krzyża i zachęcający wiernych do modlitwy w tej sprawie.

Od 28 lutego 2009 roku, czyli od kiedy krzyż został postawiony na miejskiej działce bez zgody władz miasta, prezydent domagał się jego usunięcia. Nie przyjął propozycji spotkania w celu przedyskutowania problemu, kierowanej przez biskupa sandomierskiego Krzysztofa Nitkiewicza. Argumentuje, że do kiedy istnieje łamanie prawa i samowola budowlana, nie będzie się spotykał ze stroną kościelną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie