MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stal Stalowa Wola w końcówce przegrała z Widzewem Łódź (ZDJĘCIA)

Damian Wiśniewski
Damian Wiśniewski
Miłosz Bieniaszewski
Nie miała dzisiaj szczęścia Stal Stalowa Wola. Podopieczni trenera Szymona Szydełki bardzo długo remisowali z Widzewem Łódź, by ostatecznie przegrać 0:1.

Stal Stalowa Wola - Widzew Łódź 0:1 (0:0)
Bramka:
Rafał Wolsztyński 88.

Żółte kartki: Bartosz Sobotka 35, Bartłomiej Ciepiela 65, Przemysław Stelmach 90+4 - Przemysław Kita 21, Kornel Kordas 75.

Stal:Kalinowski – Waszkiewicz, Kiercz, Witasik, Sobotka – Ciepiela (64. Jopek), Mroziński, Stelmach, Płonka (79. Mistrzyk), Dadok – Fidziukiewicz (64. Zjawiński)

Widzew: Pawłowski – Turzyniecki, Rudol, Tanżyna, Kordas – Mąka (67. Mandiangu), Możdżeń (80. Radwański), Poczobut, Gutowski (90+1. Pięczek) – Kita (82. Wolsztyński) – Robak.

Sędziował: Marek Śliwa (Kielce).

Dla Stali było to niezwykle ważne spotkanie. Oczywiście, rywal był jednym z trudniejszych, o ile nawet nie najtrudniejszy w całej drugiej lidze, jednak myśląc o wydostaniu się ze strefy spadkowej do końca tej rundy stalowowolanie musieli myśleć tylko i wyłącznie o tym, że muszą znów zdobyć jakieś punkty.

Widzew przystępował do tego meczu będąc w bardzo dobrej formie. Czterokrotni mistrzowie Polski co prawda dość przeciętnie rozpoczęli ten sezon, ale w ostatnich kolejkach nabrali wiatru w żagle, dzięki czemu przed rozpoczęciem meczu w Boguchwale zajmowali drugie miejsce w tabeli.

Początek tego meczu był natomiast w zasadzie dość spokojny. Inicjatywa w posiadaniu piłki rozgrywaniu jej była po stronie łodzian, jednak ci mieli spore problemy z wykreowaniem sobie dobrej sytuacji podbramkowej. Będący na samej szpicy Marcin Robak był odcięty od podań swoich kolegów.

Pierwszy raz blisko otworzenia wyniku tego spotkania byli gospodarze, a nie goście. Grająca gościnnie w Boguchwale Stal w szesnastej minucie spotkania mogli objąć prowadzenie. Po małym zamieszaniu w polu karnym Wdzewa na strzał przewrotką zdecydował się były piłkarz zespołu gości, Piotr Mroziński. Piłka jednak odbiła się od słupka, a dobitkę skutecznie zablokował Daniel Tanżyna.

W pierwszej połowie można było zwrócić uwagę przede wszystkim na to, jak dobrze radzi sobie zespół Stali w grze obronnej. Podopieczni Szymona Szydełki nie dali się zepchnąć faworyzowanym rywalom do głębokiej defensywy i potrafili trzymać go na odpowiednim dystansie od własnej bramki.

Do przerwy bowiem widzewiacy nie potrafili sobie stworzyć żadnej stuprocentowej sytuacji do strzelenia gola. Owszem, Stali także poza wspomnianym wyżej słupkiem ich brakowało, jednak to goście byli przed meczem wyraźnymi faworytami i to po nich oczekiwano niewątpliwie zdecydowanie więcej.

W drugiej części tego spotkania długo utrzymywał się obraz z pierwszej połowy. Goście starali się prowadzić grę, a gospodarze skutecznie bronili dostępu do własnej bramki.

W 66. minucie gry znów to jednak stalowowolanie byli blisko strzelenia pierwszego gola w tym meczu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzał Michał Płonka, jednak futbolówka po jego próbie nieznacznie minęła bramkę łodzian.

Pięć minut później w końcu odpowiedzieli piłkarze Widzewa. Przemysław Kita spróbował szczęścia po strzale sprzed pola karnego, ale jego próba okazała się być również niecelną. W 81. minucie gry Łukasz Zjawiński mógł dać Stali prowadzenie, ale w dogodnej sytuacji przegrał on pojedynek z bramkarze rywali, Wojciechem Pawłowskim.

Stal więc miała większą liczbę dogodnych sytuacji do strzelenia gola, jednak z boiska schodziła z porażką. W 88. minucie tego pojedynku Rafał Wolsztyński, który kilka minut wcześniej wszedł na murawę z ławki rezerwowych, skutecznie dobił strzał Tanżyny, który obronił Krystian Kalinowski.

Do końca meczu wynik już się nie zmienił. Do remisu starał się jeszcze Piotr Witasik, ale jego próba również była niedokładna.

Stal ostatecznie przegrała 0:1, ale po dzisiejszym meczu nie ma się czego wstydzić - na tle faworyta do awansu wyglądała naprawdę całkiem dobrze. W przyszłej kolejce o zwycięstwo powalczy w Katowicach z innym zespołem z czołówki, spadkowiczem z pierwszej ligi, GKS-em.

Wcześniej jednak odbędzie się jej mecz w 1/16 finału Pucharu Polski. Zmierzy się w nim z... GKS-em Katowice. Będzie to 30. października, w środę. Początek zmagań o godzinie 13.

Mecz ligowy z GKS-em odbędzie się natomiast w sobotę drugiego listopada. Początek o godzinie 17.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie