Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowowolski trener z reprezentacją Polski koszykarzy do lat 17 sięgnął po wicemistrzostwo świata

Arkadiusz KIELAR [email protected]
Jerzy Szambelan ze swoimi podopiecznymi podczas mistrzostw świata w Niemczech.
Jerzy Szambelan ze swoimi podopiecznymi podczas mistrzostw świata w Niemczech. Fot. WWW.FIBA.COM
Jerzy Szambelan ze Stalowej Woli poprowadził reprezentację Polski koszykarzy do lat 17 do srebrnego medalu mistrzostw świata.

Stalowowolski trener Jerzy Szambelan, stał się sławny na całą Polskę, a i na świecie zyskał rozgłos. Dokonał rzeczy wielkiej i wyjątkowej. Z reprezentacją Polski koszykarzy do lat 17 sięgnął po wicemistrzostwo świata, takiego sukcesu w polskim baskecie nie było od lat.

62-letni szkoleniowiec w wieku 23 lat przyjechał do Stalowej Woli w 1971 roku z Łodzi i pozostał w naszym mieście na długie lata do dzisiaj. Grał sam w koszykówkę w ŁKS Łódź i "Stalówce", jako trener przez pięć lat prowadził stalowowolskich koszykarzy w ekstraklasie. Szybko okazało się, że ma "złotą rękę" do szkolenia młodzieży. To on wychował w Stali takich zawodników jak Roman Prawica czy Stanisław Szwedo, reprezentantów Polski. Od tygodnia jego nazwisko odmieniają wszyscy fachowcy od koszykówki w naszym kraju.

PRZECIERALI OCZY

Szambelan od lat skromnie zajmuje się w Stalowej Woli szkoleniem młodzieży, chociaż nie jeden z kibiców dziwił się, dlaczego tak uznany fachowiec nie prowadzi "Stalówki" w pierwszej lidze czy ekstraklasie, albo nie robi kariery w innym klubie z ekstraklasy. Ale szkoleniowiec macha ręką, nie bardzo chce o tym mówić. Woli skupić się na tym, jak powinna według niego wyglądać praca z młodzieżą. Jego fachowość dostrzegły władze Polskiego Związku Koszykówki, powierzając mu pracę z reprezentacją Polski do lat 16, z którą w ubiegłym roku sięgnął po czwarte miejsce w mistrzostwach Europy, co już było znakomitym osiągnięciem. Dzięki bardzo dobrej postawie w europejskim czempionacie nasza kadra do lat 16, z zawodnikiem Stali Stalowa Wola, Grzegorzem Grochowskim w składzie, wywalczyła awans na mistrzostwa świata do lat 17, które teraz, w lipcu, były rozgrywane w niemieckim Hamburgu. I tu dopiero zaczęło się prawdziwe "szaleństwo"…

Pod wodzą trenera Szambelana Polacy dokonali czegoś, co wydawało się niemożliwe. Przez mistrzostwa szli jak burza, ogrywali rówieśników z krajów uznawanych za koszykarskie potęgi, z Hiszpanii, Serbii, Litwy, a gospodarzy, Niemców, wręcz "zdemolowali", wygrywając 79:33. Najwięksi fachowcy przecierali oczy ze zdumienia, a w środowisku koszykarskim w Polsce nasza reprezentacja wywołała prawdziwą euforię, gdy pokonała w półfinale Litwę i awansowała do wielkiego finału. W nim nasi nie dali już rady będącym poza zasięgiem wszystkich Amerykanom, ale zebrali mnóstwo pochwał, dowodów uznania, posypały się zaproszenia dla zespołu i trenera Szambelana z całego świata, między innymi do Stanów Zjednoczonych, Chin. A drużynę po powrocie przyjął na specjalnym spotkaniu marszałek sejmu, Grzegorz Schetyna. O młodych polskich koszykarzach mówi się teraz wiele, a trener Szambelan stał się przykładem, że jednak w Polsce można osiągać niemałe sukcesy także w koszykówce.

WYKŁAD JAK U PROFESORA

Jak to się stało, że z chłopaków, na których mało kto stawiał, stalowowolski szkoleniowiec zrobił tak znakomitą ekipę? Jerzego Szambelana, wyjaśniającego tajniki swojej pracy, słucha się jak na wykładach u najlepszych profesorów na uczelni. Ma ogromną wiedzę i wie, jak ją wykorzystać. Dodaje, że w osiągnięciu sukcesu pomogło mu kilka ważnych osób, a najważniejsze dla niego jest to, że określone metody współpracy zaakceptowali sami zawodnicy.

- Przed wyjazdem na mistrzostwa mieliśmy dwa pięciodniowe zgrupowania, graliśmy mecze kontrolne z Chińczykami i Litwinami - wspomina Jerzy Szambelan. - Na zgrupowanie przyjechało do nas dwóch trenerów z Warszawy od treningu mentalnego, co okazało się bardzo ważne. Chodziło nam o aspekt wychowawczy, utrzymanie dyscypliny i pokory. Nie wystarczy sam talent, ale jeżeli zawodnicy potrafili wykazać pokorę, zdobyć się też na przełamywanie barier wysiłku fizycznego i wykazywali chęć do konsekwentnej pracy, to mogłem mieć odpowiednią kontrolę nad zespołem. Trening mentalny, przygotowanie fizyczne oraz techniczno-taktyczne, to były ważne klucze do sukcesu. W takiej piłce nożnej brak treningu mentalnego sprawia, że nie odnosimy w niej sukcesów.

DMUCHAĆ NA ZIMNE

Szkoleniowiec ze Stalowej Woli był dumny, jak bardzo zintegrowana i zmotywowana wyjechała do Niemiec jego grupa młodych koszykarzy. W reprezentacji panowała wspaniała atmosfera, podobnie w sztabie trenerskim - Jerzemu Szambelanowi pomagali Tomasz Niedbalski i Grzegorz Zieliński oraz fizjoterapeuta Jacek Hernik. Już po pierwszym meczu z Australią, wygranym 71:54, widać było, że tę grupę jest stać na bardzo wiele. Ogromny sukces odnieśli zwłaszcza dwaj koszykarze, Mateusz Ponitka i Przemysław Karnowski, którzy zostali wybrani do najlepszej piątki mistrzostw świata. Fachowcy wróżą im wielką karierę, z szansą na grę nawet w najlepszej koszykarskiej lidze na świecie, amerykańskiej NBA. Ale wszyscy na razie wolą dmuchać na zimne, by "chłopaczkom", jak określa ich Szambelan, nie przewróciło się w głowie.

- To są młodzi, ambitni koszykarze, są nastawieni na ciężką pracę - komentuje Jerzy Szambelan. - Ale trudno już dzisiaj wyrokować, jakimi będą zawodnikami, przejście od młodzieżowca do dorosłego zawodnika nie jest proste. Potencjał jednak mają, podczas mistrzostw przekonali się, że mogą skutecznie rywalizować z najlepszymi. Pokazaliśmy na mistrzostwach charakter, wygraliśmy między innymi z Hiszpanami, mistrzami Europy, po dogrywce. W finale z Amerykanami nie daliśmy rady, ale mogliśmy przegrać niżej, około 10 punktami różnicy, ale chłopcy byli już zmęczeni, nie realizowali do końca założeń (Polacy przegrali z USA w finale 80:111 - przyp. ARKA). Chcę podkreślić bardzo dobrą grę naszego Grzesia Grochowskiego, który mądrze rozgrywał, jest rozgrywającym numer jeden w kadrze, ma dobry przegląd sytuacji.

WIELE DO MYŚLENIA

Po wielkim sukcesie Polaków pojawiły się głosy ostrzeżenia, by już teraz nie robić z nich gwiazd. Mówił o tym nawet jedyny Polak w NBA, Marcin Gortat, podkreślając, że to dopiero początek drogi w karierze młodych zawodników. Choć już zainteresowanie jest nimi niemałe, pojawią się pewnie szybko menadżerzy, którzy mogą "mącić" w głowach wicemistrzów świata.

- Wydaje mi się jednak, że mogę być o zawodników spokojny, to inteligentni chłopcy - komentuje Jerzy Szambelan. - Natomiast sam zastanawiam się, co dalej z moją pracą z reprezentacją. Nie ukrywam, że jestem trochę zmęczony, w dodatku boję się latać samolotem, a tego wymaga często ta praca. Chociaż prezes Polskiego Związku Koszykówki, Roman Ludwiczuk, nie wyobraża sobie, bym nie pracował nadal z reprezentacją. Na mistrzostwach wszyscy nas komplementowali, a trener Amerykanów publicznie mówił, że obawia się spotkania z nami w finale. Osiągnęliśmy wielki sukces, ale ja uważam, że najważniejsze, co dadzą ci młodzi zawodnicy w przyszłości seniorskiej reprezentacji Polski, ilu z nich się w niej znajdzie. Dzięki ciężkiej pracy mogą zajść daleko. Lekko im teraz nie będzie, gdy osiągnęli taki sukces. Ale mogą być z niego na pewno, podobnie jak ja, bardzo dumni. Chyba też daliśmy po wywalczeniu srebrnych medali przy okazji do myślenia wielu trenerom…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie