Starosta stalowowolski Wiesław Siembida i jego zastępca Janusz Zarzeczny wpisują się do księgi kondolencyjnej.
(fot. Bogusław Kwieciński)
Kiedy starosta dojechał do Warszawy, z Rosji przyleciały trumny z ciałami między innymi pracowników administracji prezydenckiej. Na czas umieszczenia trumien w pałacu, wstrzymany został na kilka godzin ceremoniał oddawania czci prezydenckiej parze. Kolejka, w której już czekało się kilkanaście godzin, wydłużyła się jeszcze bardziej.
- Nie mieliśmy szans wystać w kolejce, bo w czwartek musieliśmy być w pracy - tłumaczy starosta. Dzięki znajomościom udało staroście i zastępcy udało się dostać na dziedziniec prezydenckiego pałacu i wpisać do księgi kondolencyjnej.
- W ludziach, którzy w kolejce czekali na oddanie ostatniego hołdu prezydentowi i jego małżonce, widać było wielką wewnętrzną potrzebę zrobienia tego, bez względu na trudy drogi i długi czas oczekiwania. Każdy chciał przez swoją ofiarę połączyć się w bólu z tymi, którzy zostali najmocniej dotknięci cierpieniem - powiedział nam starosta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?