MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy z Dymitrowa Małego wyspecjalizowali sie w pomocy na wodzie

Klaudia TAJS [email protected]
Na wodzie młodsi obserwowali prace starszych.
Na wodzie młodsi obserwowali prace starszych. Klaudia Tajs
Niewielka jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej z Dymitrowa Małego wyspecjalizowała się w pomocy na wodzie

Kiedy w sobotni poranek druhowie ochotnicy z Dymitrowa Małego wsiedli na łodzie, wiedzieli, że to nie będzie rekreacyjny rejs po Wiśle. Płynąc z Baranowa do Annopola musieli omijać
wystające konary drzew i piaskowe łachy, które w tym roku na Wiśle, pojawiają się zbyt często.

- Taki rejs to najlepsza nauka dla sterników z naszej jednostki - mówi Leszek Badawika, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnek w Dymitrowie Małym.

Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej w Dymitrowie Małym, w gminie Baranów Sandomierski pływa od 11 lat. Ochotnicy ćwiczą na Wiśle i stałych zbiornikach. Pływali na Jeziorze Tarnobrzeskim, Chańczy i mniejszych akwenach na terenie gminy Baranów. Ponadto od trzech lat, raz w roku młodzież i starsi druhowie zaliczają rejs po Wiśle.

WYBRALI POMOC NA WODZIE

Jednostka jest niewielka, liczy 40 osób. To dorośli i drużyny młodzieżowe, wśród których są także druhny ochotniczki. Aktywnie działa 30 osób. To mała i skromna jednostka, która nie została włączona do Krajowego Systemu Ratowniczo - Gaśniczego. Ale na wyposażeniu ma kilka łodzi. Jedna z nich, to łódź wojskowo - desantowa, o zakup której ochotnicy zabiegali od kilku lat.

- To właściwy sprzęt do prowadzenia akcji przeciwpowodziowych - pokazuje Leszek Badawika, naczelnik jednostki. - A niestety takich akcji mieliśmy w ostatnich latach w nadmiarze. Dlatego postanowiliśmy, że będziemy specjalizować się w pomocy na wodzie. Wiąże się to z zakupem specjalistycznego sprzętu i przeszkoleniem ludzi. Tak zdecydowaliśmy.

DYSCYPLINA NA ŁODZI

Zebrali się w sobotni poranek na przystani w Baranowie Sandomierskim, by po kilku godzinach dobić do brzegu Wisły w Annopolu. Przygotowania do kilkugodzinnego rejsu trwały kilka tygodni. Na pokładzie łodzi była żywność, woda, kapoki, środki opatrunkowe, i to wszystko, co mogłoby się przydać podczas prawdziwej akcji, w której mogliby się sprawdzić ochotnicy z Dymitrowa.
Zgodnie z planem rejs miał rozpocząć się o godzinie 9, ale jak to w życiu bywa, wypłynęli 40 minut później. Na trzech łodziach zmieścili się druhowie i druhny z jednostki z Dymitrowa Małego i druhowie z zaprzyjaźnionych jednostek. W sumie 20 osób. Druhom towarzyszył ks. Andrzej Machowicz, kapelan strażaków z powiatu tarnobrzeskiego i proboszcz parafii w Baranowie Sandomierskim.

Na wodzie nie było zbędnych dyskusji. Tam każdy ma swoje zadanie, a ci którzy zaczynają swoją przygodę ze służbą w drużynie, obserwują starszych druhów. - Trzeba patrzeć, myśleć i ponosić odpowiedzialność, za siebie i za innych - ostrzegał Leszek Badawika. - Talki spływ ma ogromne znaczenie dla naszych sterników. W tej chwili wśród nas jest siedmioro sterników. W jednostce jest 15 przeszkolonych sterników.

KOLEJNE PRZYSTANKI

Do Tarnobrzega dopłynęli o 11.30. Po wyjściu na brzeg i rozprostowaniu kości przyszedł czas na posiłek.

- W łodziach mamy wszystko co potrzeba - pokazuje jeden z uczestników rejsu. - Bułeczki z jagodami, przygotowane ryby, woda, ciepłe napoje a nawet grochówka w wojskowej menażce. Nie brakuje wiejskiego chleba, który w takich warunkach smakuje najlepiej.

Potem był Sandomierz, do którego ochotnicy dopłynęli o 13.30. Tym razem po wyjściu z łodzi nie było wspólnego posiłku. Wszyscy wyszli na brzeg i poszli do Katedry o następnie na sandomierską Starówkę. Na brzegu zostało trzech starszych druhów, którzy pilnowali łodzi.

- Rejs to nie tylko szkolenie na wodzie, to także akcent kulturowo - poznawczy - dodał druh Badawika. - Część naszej młodzieży zwiedza dziś sandomierską Katedrę po raz pierwszy. To ważny zabytek, dlatego tak bardzo zależało nam, by młodzież miała okazję wyjść na brzeg w Sandomierzu.

PODSUMOWANIE I ŚPIEW

Spacer po Sandomierzu trwał prawie godzinę. Kolejnym przystankiem był Annopol. Na miejscu, przy brzegu Wisły czekał już samochód, który przywiózł gorący prowiant na piknik.

- Bo spływ zakończy piknik i wtedy dopiero śpiewamy - mówią starsi wiekiem druhowie. - To czas podsumowania rejsu i wspólnej zabawy, która ochotnikom należy się. My ochotnicy jesteśmy na każde wezwanie. Czy to powódź, pożar, czy inna okoliczność, która wymaga wsparcia druhów ochotników. Ale jesteśmy także ludźmi, którzy lubią usiąść we wspólnym gronie i snuć plany na przyszłość. Bliską i daleką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie