Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szefowie piłkarskiej spółki: Żaden trener nie daje gwarancji

Arkadiusz Kielar
Szefowie piłkarskiej spółki ze Stalowej Woli, Grzegorz Zając (z lewej) i Mariusz Szymański, tłumaczą powody zatrudnienia nowego trenera drugoligowych piłkarzy "Stalówki".
Szefowie piłkarskiej spółki ze Stalowej Woli, Grzegorz Zając (z lewej) i Mariusz Szymański, tłumaczą powody zatrudnienia nowego trenera drugoligowych piłkarzy "Stalówki".
Prezes piłkarskiej spółki akcyjnej Stal Stalowa Wola PSA, Grzegorz Zając i członek rady nadzorczej, Mariusz Szymański, dokonali wyboru. Na nowego trenera drugoligowych piłkarzy Stali Stalowa Wola wybrali Mirosława Kalitę. Nam zdradzają, dlaczego wybór padł właśnie na tego szkoleniowca, mówią też o planach na rundę wiosenną.

Arkadiusz Kielar: * Nie jeden kibic w Stalowej Woli zastanawia się, dlaczego nie wybraliście na nowego trenera piłkarzy Stali "człowieka stąd", stalowowolskiego szkoleniowca, Piotra Brzezińskiego.
Grzegorz Zając, Mariusz Szymański: - On był jednym z kandydatów, których było kilku. Nie mieliśmy faworyta. W miarę prowadzenia rozmów wykreowała się ostateczna trójka. Piotr Brzeziński miał ten handicap, że jest ze Stalowej Woli. Ale po rozmowach rozeszły się nam koncepcje. Brzeziński chciał postawić na starszych, doświadczonych graczy, rutyniarzy, chciał takich sprowadzić do drużyny. My raczej wolimy stawiać na młodych.

* Czy to znaczy, że nie wierzycie już w tym sezonie w awans do pierwszej ligi? Bo młodzi nie od razu będą grać super.
- Nikt nie wie, jak oni będą grać, bo nie mieli za bardzo do tej pory szans na grę. Ale nie wymienimy od razu pół składu na juniorów, trzon zespołu zostanie, tacy zawodnicy jak Walaszczyk, Piątkowski i reszta. Juniorów w składzie ma być kilku, a w sparingach nowy trener będzie mógł zweryfikować ich przydatność.

* Tym was ujął właśnie nowy trener Mirosław Kalita, że chce stawiać odważnie na młodzież?
- Między innymi. Ale za niego mówią też wyniki, wprowadził Wisłokę Dębica i Partyzanta Targowiska do trzeciej ligi. A czy nie boimy się, że pomysł z jego zatrudnieniem "nie wypali"? Zawsze jest takie ryzyko. Ale który z kibiców dałby nam gwarancję awansu z Piotrem Brzezińskim? Nie dawał nam też nikt takiej gwarancji, gdy zatrudnialiśmy wcześniej trenera Adamusa. Bo żaden trener przecież na 100 procent takiej gwarancji nie da.

* Trener Kalita ma spokojne budować zespół już pod kątem kolejnego sezonu i wprowadzać młodych? A przed następnym sezonem będzie miał postawiony za cel awans?
- Nie wiemy, co będzie w czerwcu, wstrzymujemy się z deklaracjami. Zależy, jakie będzie zainteresowanie piłką, na jakim etapie modernizacja stadionu, czy wytrzymamy infrastrukturalnie… Licencję na grę w drugiej lidze mamy warunkową, warunkiem jest modernizacja obiektu. Ktoś się może w pewnym momencie zdenerwować i nie dostaniemy licencji. Stadion to sprawa miasta i MOSiR, nie mamy na to wpływu. Pewnie znowu czeka nas droga przez mękę w procesie licencyjnym.

* Zespół trenera Kality ma grać bardziej ofensywnie niż Stal grała do tej pory?
- Zespół ma mieć przede wszystkim charakter. Każdy kibic chciałby pewnie, żeby Stal grała ofensywnie, trzeba to wszystko wypośrodkować. Trener Adamus zarzucał nam, że pod naszym wpływem za bardzo otworzył się ofensywnie i efektem były porażki. Nie ma tu z naszej strony nacisków.

* Czy żałujecie przedsezonowych deklaracji o walce o awans?
- Nie było deklaracji, tylko zapowiedzi. My jako zarząd opieraliśmy się na słowach trenera Adamusa, nie było tak, że ktoś komuś mydlił oczy przez pół roku. Na papierze wyglądało tak, że były podstawy do jakichś założeń. Ale w piłce założenia nie zawsze wychodzą, nie tylko w drugiej lidze, ale i w ekstraklasie. Trener uzależnił dobry wynik sportowy od uzupełnienia braków na trzech pozycjach. Spełniliśmy te oczekiwania. Trener oceniał sportowo ten zespół na walkę o awans. Nie było pompowania atmosfery. To wszystko jest w nogach zawodników, my nie wyjdziemy przecież na boisko za piłkarzy grać.

* Będzie wiosną drugi trener w zespole?
- Pewnie tak, konsultujemy to z pierwszym trenerem, szczegóły w styczniu. Może drugim szkoleniowcem zostanie kierownik zespołu, Wojciech Nieradka.

* Nie zachwycały was wpływy z biletów w jesiennych rozgrywkach.
- Budżet zakładał określone wpływy z biletów, ale wygląda to niestety marnie. Organizacja spotkań kilkakrotnie przerasta wpływy z biletów, które równoważą może jedną trzecią kosztów. W zależności od meczu, na takie jak z Okocimskim Brzesko czy KSZO Ostrowiec Świętokrzyski kibice chętniej przychodzili, na te z Sokółką czy Niepołomicami nie za bardzo… Ale kibice nie przychodząc na mecze robią tak naprawdę na złość też i sobie, odbierają nam nawet tę resztę pieniędzy, które są nam potrzebne i musimy je wyjąć skądś indziej, by pokryć koszty. Takie obrażanie się, że nie idzie drużynie, to nie jest dobre…

* Ale zgodzicie się, że musi być określony, atrakcyjny "produkt", by przyciągnąć widzów na trybuny.
- My możemy na przykład chcieć poprawić jakość gry zespołu, by była bardziej widowiskowa. Ale reszta nie zależy do nas. Zresztą na taką Koronę Kielce, która była w pewnym momencie liderem ekstraklasy, przychodziło tylko po 7 tysięcy kibiców.

* Dajecie wolną rękę trenerowi, jeżeli chodzi o uzupełnienie składu w przerwie zimowej?
- Decyzje personalne będą konsultowane w szerszym gronie, nie stać na fajerwerki transferowe. Potrzebni są nam nowi obrońcy. Ten sezon pokazał, że w przodzie gra wyglądała w miarę dobrze, ale trzeba załatać dziury z tyłu. I raczej powinno to dobrze wyglądać wiosną. Wrócą jeszcze po kontuzjach dwaj nasi zawodnicy, Kachniarz i Getinger, ale nie wiadomo, w jakiej będą formie. Potencjał na pewno mają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie