Wydry na stawach Stanisław Czachury czują się bezkarnie, ponieważ hodowca, nie może do nich strzelać, dlatego ich ślady są widoczne na każdym kroku.
(fot. Klaudia TAJS)
- Dlatego w styczniu wydra wraca na obrady sejmiku, bo ludziom trzeba pomóc - zapowiada Władysław Stępień, przewodniczący komisji rolnictwa sejmiku województwa podkarpackiego.
- Około 2,5 tysiąca narybku wpuszczonego na wiosnę do stawów wyjadły wydry - podlicza Stanisław Czachura, właściciel 11 stawów hodowlanych koło Baranowa Sandomierskiego. - To większa część materiału, który wpuściłem. Jak tak dalej będzie, to w przyszłym roku nie będziemy mieli już co odławiać przed świętami, bo wydry wszystko zjedzą.
Bo wydra, to szkodnik, który pustoszy nie tylko stawy Stanisława Czachury. - Podobny problem mają właściciele stawów hodowlanych z Podkarpacia i Polski - przyznaje Stanisław Stachura. - Ostatnio zawiozłem ryby do badania przed świątecznym odłowem do Przemyśla i spotkałem się z innymi hodowcami. Każdy z nich podlicza straty w tegorocznym odłowie, spowodowane przez wydry. Ludziom już sił brakuje, bo z tym szkodnikiem wygrać się nie da.
MARTWY PUNKT
Sprawą wydr na początku tego roku zajęli się radni Komisji Rolnictwa, Rozwoju Obszarów Wiejskich i Ochrony Środowiska, jaka działa przy sejmiku województwa podkarpackiego. Po zgłębieniu tematu i podjęciu stosownego stanowiska, radni zwróciliśmy się do parlamentarzystów, by ci złożyli zapytania poselskie. - Chcieliśmy, aby posłowie zapytali, jak rząd zamierza rozwiązać problem szkodnika - przypomina Władysław Stępień, przewodniczący komisji. - Po drugie osobiście przygotowałem w porozumieniu z prawnikami sejmiku projekt nowelizacji ustawy, w której proponujemy zapisanie wydry i czapli siwej, jako szkodnika, za szkody których hodowca powinien otrzymać odszkodowanie od państwa.
Od tego czasu minęło kilka miesięcy. W sprawie wydry i czapli siwek nadal nie ma żadnych decyzji. - Dlatego wszelkie próby procesów cywilnych, jakie podejmował Stanisław Czachura, bez zmiany prawa, będą z góry skazane na porażkę - przekonuje radny Stępień.
W styczniu, jak zapowiada Władysław Stępień na forum sejmiku województwa, wróci temat wydr. Będziemy kolejny raz monitować do parlamentarzystów, bo problem trzeba natychmiast rozwiązać - tłumaczy przewodniczący komisji rolnictwa. - Straty ponoszą hodowcy w całej Polsce. Jeżeli producent ryb ponosi olbrzymie straty w hodowli, to automatycznie podnosi cenę karpia czy innej sprzedawanej ryby.
TYLKO BOBRY
Póki, co jest zapewnienie, że będzie zmniejszana populacja bobrów, które niszczą wały przeciwpowodziowe. - Zapadły już uzgodnienia pomiędzy Regionalną Dyrekcja Ochrony Środowiska, podkarpackim oddziałem Polskiego Związku Łowieckiego i naszą komisją, dotyczące wydawania dodatkowych zezwoleń na odstrzał nadmiaru populacji bobrów - zapowiada radny Stępień. - Ten nadmiar populacji już dziś wynosi 50 procent. W tej chwili bobry poprzez swoją negatywną działalność powodują straty w skali roku na kwotę jednego miliona złotych. Uszkodzenia dotyczą cieków wodnych i infrastruktury obwałowań.
Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zadeklarował pomoc w utylizacji odstrzelonych sztuk bobrów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?