MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To była żenada Stali!

Piotr Szpak [email protected]
Michał Salami (z piłką) zawiódł w Puławach okropnie. Nie potrafił zdobyć gola nawet z rzutu karnego.
Michał Salami (z piłką) zawiódł w Puławach okropnie. Nie potrafił zdobyć gola nawet z rzutu karnego. M. Radzimowski
Mieleccy szczypiorniści skompromitowali się w Puławach, oddając bardzo ważny mecz z Azotami bez walki.

Spora grupa mieleckich kibiców, którzy wybrali się do Puław, srodze się rozczarowała. I nie chodzi tu o porażkę, bo przegrać zawsze można, ale o styl, który powiedzmy sobie prawdę był chwilami żenujący.

Zlepek zawodników spoza Mielca udowodnił jeszcze raz, że nie warto na nich stawiać. Nie wszystkim należą się słowa krytyki. Bramkarz Krzysztof Lipka zawsze miał i ma nadal klasę, starał się też Grzegorz Sobut, także Adam Babicz. Zarzucić nic nie można Michałowi Przybylskiemu oraz wychowankom Stali Pawłowi Wilkowi i Damianowi Krzysztofowikowi. A reszta?

NIE CHCIELI (WY)GRAĆ?
Ale cóż można powiedzieć na temat postawy Michała Salamiego, który w tak ważnym meczu nie zdobył nawet jednego gola, ba, nie potrafił tego uczynić nawet wykonując rzut karny. Nikt nikogo za rękę nie złapał, nikt nikomu nic nie udowodni, ale niesmak pozostał spory. Mielczanie najpewniej opuszczą ekstraklasę, ale czynią to w kiepskim stylu. Nie wszystkim chce się grać. "Gwiazdorzy", którzy byli niepotrzebni w innych klubach i zostali przygarnięci przez Stal, najpierw zwolnili trenera Edwarda Strząbałę, a teraz spuszczają zespół do pierwszej ligi.

Do końca sezonu jeszcze cztery mecze, niby teoretyczne szanse są, ale nie z tym zespołem, nie z tymi rozkapryszonymi "dzieciakami".
ŻWAWY POCZĄTEK
Goście dotrzymywali kroku miejscowym tylko w pierwszych minutach spotkania. Ale od wyniku 3:3 pięć razy z rzędu trafili puławianie. Trener Stali Wojciech Ostrowski dokonywał wielu zmian, mniej lub bardziej trafionych, ale przynieść one skutku nie mogły, bowiem niektórzy z mielczan mieli "muchy w nosie" i markowali grę. Rzuty, które na bramkę Azotów oddawali ci z mielczan, którym chciało się grać, z łatwością obronił bramkarz Valentyn Koshowy.

Grupa mieleckich kibiców nie łudziła się w przerwie, że w tym meczu nastąpi zwrot. Nic takiego oczywiście nie mogło się zdarzyć. Gospodarze grając na luzie popisywali się efektownymi akcjami, a Koshovy imponował w bramce.

UNIKNĘLI POGROMU
Gdyby puławianie musieli wygrać ten mecz różnicą 20 goli, pewnie tak by się stało, ale szkoleniowiec Azotów widząc nieporadność w poczynaniach gości pozwolił sobie na desygnowanie do gry wszystkich zawodników rezerwowych, miejscowi mogli więc przetrenować na tle słabego jak nigdy rywala różne warianty gry. Mecz zakończył się kompromitacją mieleckiego zespołu, a teraz ruch należy do działaczy i sponsorów zespołu, którzy swymi decyzjami powinni "odwdzięczyć" się części pseudozawodowców za postawę nie tylko w sobotnim meczu w Puławach, ale też w poprzednich spotkaniach. Na uratowanie ekstraklasy nie ma co już liczyć, to tylko czysta teoria. Chyba że nastąpiłby cud...

W drugim meczu o miejsca 9-12: Techtrans-Darad Elbląg - Śląsk Wrocław 27:22 (11:11).

9. Elbląg 24 20 635:682
10. Azoty 24 18 633:680
11. STAL 24 13 654:706
12. Śląsk 24 12 585:687

Dwie ostatnie drużyny spadają do pierwszej ligi.
W następnej kolejce, 21 kwietnia: STAL - Techtrans-Darad.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie