MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To już koniec wędzenia dymem? Producenci wędlin z Podkarpacia są oburzeni

Anna Janik
- Nie dajemy konsumentom produktu szkodliwego, ludzie od wieków jedli wędzone kiełbasy, a na benzoapiren jesteśmy dużo bardziej narażeni paląc papierosy, jedząc w restauracjach potrawy z grilla lub paląc w piecach węglem – tłumaczą Jan Fołta (z lewej) i Fryderyk Kapinos, podkarpaccy producenci wędlin tradycyjnych.
- Nie dajemy konsumentom produktu szkodliwego, ludzie od wieków jedli wędzone kiełbasy, a na benzoapiren jesteśmy dużo bardziej narażeni paląc papierosy, jedząc w restauracjach potrawy z grilla lub paląc w piecach węglem – tłumaczą Jan Fołta (z lewej) i Fryderyk Kapinos, podkarpaccy producenci wędlin tradycyjnych.
- O zmianie norm dowiedzieliśmy się dopiero w październiku, a unijne rozporządzenie zostało przygotowane blisko dwa lata wcześniej - denerwuje się Jan Fołta, właściciel zakładów mięsnych w Markowej i członek klastra Podkarpackie Smaki.

- Informacja widniała jedynie na stronie internetowej, ministerstwo zdrowia nie przeprowadziło z producentami żadnych konsultacji, to my poinformowaliśmy o sprawie Polską Izbę Produktu Regionalnego i Lokalnego - uzupełnia Fryderyk Kapinos, dyrektor ds. marketingu z przedsiębiorstwa przemysłu mięsnego "Taurus" z Pilzna, członek Karpackiego Klastra Rolno-Spożywczego.

Wędzenie-najstarsza metoda utrwalania

Chodzi o rozporządzenie komisji europejskiej z sierpnia 2011 r., które ma wejść w życie 19 września 2014 roku i które mocno obniża dopuszczalne poziomy substancji smolistych. W przypadku benzoapirenu, który wydziela się, gdy tłuszcz z wędzonego dymem mięsa spada na palenisko, dopuszczalna norma została obcięta o ponad połowę, z 5 do 2 mikrogramów na kilogram.

- Wędząc w sposób tradycyjny, który od setek lat stosowali przecież nasi przodkowie nie jesteśmy w stanie zmieścić się w normach. To nóż wsadzony w plecy naszej tradycji - grzmi Kapinos.
W przypadku wyrobów produkowanych automatycznie, czyli w kotłach można tak ustawić poziom dymu i ciepła, żeby normy spełnić. Wędząc tradycyjnie drewnem olchowym, które ma różną wilgotność takiej możliwości nie ma. Cały proces trwa zresztą znacznie dłużej, a z kilograma mięsa uzyskuje się nie dwa lub trzy kg wyrobu, ale 70 dekagramów.

Tak wędzi tylko Polska

Producenci dodają, że samo badanie wyrobów pod kątem zawartości benzoapirenu jest bardzo kosztowne i podnosiłoby cenę wyrobów. Żeby przebadać jedną partie wyrobów trzeba wydać około 1000 złotych, a na wyniki czeka się około tygodnia, co skraca czas przydatności wyrobów do spożycia. A gdyby w trakcie kontroli okazało się, że do sklepów trafiły wędliny z przekroczoną normą zakład musiałby zapłacić karę w wysokości 10 procent wartości rocznego obrotu. To jest równoznaczne z jego upadkiem. Właścicieli przedsiębiorstw dodatkowo oburza fakt, że nowe przepisy są krzywdzące jedynie dla polskich, a precyzyjniej podkarpackich przedsiębiorstw, gdzie 95 procent z nich produkuje tradycyjnymi metodami, czyli w komorach opalanych drewnem.

- Większość krajów Unii Europejskiej np. Niemcy parzy wędliny albo suszy, tak jak Włosi, Hiszpanie i Francuzi, więc ich nowe normy nie dotyczą - tłumaczy Jan Fołta. - Polska, która produkuje i eksportuje najwięcej produktów tradycyjnych, a ich jakością i niepowtarzalnym smakiem była w stanie skutecznie konkurować z unijnymi wyrobami po wejściu w życie norm przestanie się liczyć - dodaje.

Wszystko w rękach europosłów

A wstrzymanie produkcji oznacza upadek blisko 150 polskich firm z ponad 2 tysięcy działających na rynku mięsnym. Co ciekawe unijne rozporządzenie w kontekście zawartości benzoapirenu nie jest tak restrykcyjne dla kakao, szprotów wędzonych i małż, w których poziomy tej substancji mogą wynosić 5 i 6 mikrogramów na kilogram. Przedsiębiorcy komentują to wprost: w parlamencie zabrakło lobbowania na korzyści Polski.
- Zwyciężył interes największych, dlatego apelujemy o pomoc do wszystkich, którzy mogą sprawić, żeby polska tradycja nie zniknęła. Mam na myśli zwłaszcza wojewodów i naszych eurodeputowanych - mówi Jan Fołta. - Szwecji udało się wynegocjować odstępstwa w tych normach dla swoich produktów tradycyjnych i dzięki temu ich ciasteczka cynamonowe mogą mieć wyższe zawartości benzoapirenu. Nie widzę powodu, żeby podobnie nie mogła zrobić Polska, dlatego będziemy walczyć o ustępstwa do upadłego - zapowiada Fryderyk Kapinos.

W środę przedstawiciele Karpackiego Klastra Rolno-Spożywczego jadą na spotkanie w tej sprawie w kancelarii prezydenta Komorowskiego. O ewentualne wsparcie ich działań próbowaliśmy zapytać naszych europosłów. Tomasz Poreba nie odbierał telefonu. Komórka Elżbiety Łukacijewskiej była wczoraj wyłączona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie