MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tutaj nie da się żyć...

Klaudia TAJS <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
- Tutaj nie da się żyć - mówi Alojzy Bańka. - Osiedle istnieje od 40 lat, ale karetki i śmieciarki nie mogą dojechać pod domy.
- Tutaj nie da się żyć - mówi Alojzy Bańka. - Osiedle istnieje od 40 lat, ale karetki i śmieciarki nie mogą dojechać pod domy. K. Tajs
Wąskie uliczki zagrodzone słupkami uniemożliwiają dojazd pod domy karetkom pogotowia.
Wąskie uliczki zagrodzone słupkami uniemożliwiają dojazd pod domy karetkom pogotowia. K. Tajs

Wąskie uliczki zagrodzone słupkami uniemożliwiają dojazd pod domy karetkom pogotowia.
(fot. K. Tajs)

- Władek w grobie się przewraca, kiedy z góry widzi, jak władze traktują ludzi z jego ulicy - mówią mieszkańcy osiedla Broniewskiego w Nowej Dębie. Życie kilkudziesięciu rodzin od lat jest koszmarem.

- To jest nasz kawałek osiedlowej autostrady - cieszy się przewodniczący Tadeusz Dziobak.
- To jest nasz kawałek osiedlowej autostrady - cieszy się przewodniczący Tadeusz Dziobak. K. Tajs

- To jest nasz kawałek osiedlowej autostrady - cieszy się przewodniczący Tadeusz Dziobak.
(fot. K. Tajs)

Wielkie kłopoty sprawia brak lamp ulicznych i dojazdu do domów. Mieszkańcy narzekają, że na każdym kroku potykają się o pnie, pozostawione po wycince drzew i zapowiadają, że wzorując się na rewolucyjnej twórczości imiennika swojej ulicy, rewolucyjne nastroje zaprezentują miejscowym władzom.

Pierwszy, parterowy budynek na osiedlu Broniewskiego powstał w 1953 roku. Przydziały na mieszkania otrzymywali pracownicy pobliskich Zakładów Metalowych Dezamet. Z czasem zalesiony teren stał się jednym z atrakcyjniejszych miejsc w Nowej Dębie. Ówczesne władze wybudowały tam nawet kino. Powstało kilka sklepów. Dziś w kilku parterowych budynkach mieszkają 53 rodziny. Wiele z nich nie wybrałoby ponownie zielonego zakątka na miejsce zamieszkania.

Dlaczego?

- Bo tutaj nie da się żyć - odpowiada Alojzy Bańka. - Osiedle istnieje od 40 lat, ale karetki i śmieciarki nie mogą dojechać pod domy. Jak kto zachoruje, to sanitariusze ludzi na noszach 100, a nawet i 200 metrów niosą do samochodu. Między domami do dziś nie ma oświetlenia. Latem jest tu pięknie. Zielono i cicho. Ale jesienią zapada ciemność, a po opadach śniegu, nawet pług nie może podjechać pod dom.

Sytuacja mieszkańców pogorszyła się kilka lat temu, kiedy lokalny samorząd zabrał się za wycinkę drzew rosnących między domami. - Trzeba je było wyciąć, bo zagrażały ludziom i budynkom - tłumaczy Tadeusz Dziobak, przewodniczący osiedla. - Ale co za fachowcy robotę robili, skoro pnie zostawili. Pniaki wystają wszędzie - na placu, gdzie dzieci się bawią i na ścieżkach prowadzących do domów.

Właściciele garaży też narzekają

Do grupy niezadowolonych dołączają właściciele pobliskich 70 garaży. Jednym z nich jest Waldemar Starzec, który kupił garaż przy Broniewskiego cztery lata temu. Rocznie za użytkowanie terenu do kasy gminy wpłaca ponad 120 złotych. Gdyby mógł cofnąć czas, drugi raz blaszaka w tym miejscu by nie postawił.

- Nie ma jak dojechać - żali się właściciel garażu. - Kurz, doły i wertepy. Ostatnio zasypali część drogi kamieniami, bo teren po drugiej stronie na garaże przeznaczyli. Tutaj panują warunki polowe. Kiedy pada deszcz, jesteśmy zalani po kostki. Ja i tak jestem szczęśliwcem, bo mój garaż stoi niedaleko głównej drogi, ale co mają powiedzieć ci, którzy mają blaszak za zakrętem, gdzie rosną pnie po wyciętych drzewach.

Tadeusz Dziobak występował w tej sprawie na sesji Rady Miasta: - Od firmy trzeba egzekwować, aby dokończyła pracę, na którą wygrała przetarg i wycięła pnie. Nikt łaski mieszkańcom nie robi, że im teren uporządkuje. Ktoś za pracę wziął zapłatę, nie wywiązał się do końca z zadania. Właściciele garaży płacą za dzierżawę terenu pod blaszaki, a mieszkający tam ludzie czynsz. Kto pokryje koszty remontów samochodów uszkodzonych na pniach. Dlaczego moje interwencje przypominają walkę z wiatrakami?

Przewodniczący pracuje nad planem stworzenia drogi dojazdowej do bloków. - To będzie mapa terenu, na której tak wytyczę drogę, że będą zadowoleni i mieszkańcy, i samorządowcy - tłumaczy Dziobak. - Jakiś czas temu burmistrz zaproponował nam poprowadzenie drogi, ale biegła przez środek osiedla i trawnika. Propozycja nie spodobała się mieszkańcom. Moja trasa zbiega się z drogą prowadzącą do garaży. Już rozmawiałem z burmistrzem w tej sprawie. Czeka na dokładny plan.

Pnie, śmieci i prąd

Pomysł utworzenia drogi dojazdowej tylko częściowo uspokaja mieszkańców. Solą w oku są pnie, o których była mowa na ostatniej sesji Rady Miasta. Odpowiedź udzielona mieszkańcom w obecności radnych przez wiceburmistrza Krzysztofa Michałowa zaskoczyła właścicieli garaży. - Plac, na którym stoją garaże, zgodnie z planami zagospodarowania przestrzennego to teren leśny, dlatego nie należy usuwać pni - tłumaczył wiceburmistrz.

Głos zabrał także burmistrz Józef Czekalski. - Trzeba się cieszyć z tego, co zostało na osiedlu do tej pory zrobione - mówił burmistrz do Tadeusza Dziobaka. - A nie doszukiwać się samych negatywów. To bardzo ładny teren.

Ostatecznie wiceburmistrz zobowiązał się, że do końca lipca wytnie kilka pni, wystających na drodze prowadzącej do garaży. Kiedy usunie pozostałe? Nie wiadomo. - Ich usunięcie wymaga dużych nakładów finansowych - przekonuje Krzysztof Michałów. - Dlaczego tyle szumu? Pień zbutwieje, to kwestia czasu.

Co z instalacją oświetlenia między domami? Marian Lis, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Nowej Dębie tłumaczy, że sprawa nie jest prosta.

- Osiedle Dęba to teren należący do dwóch właścicieli - gminy i lasów państwowych - wyjaśnia prezes. - Rozwiązanie tego problemu wymaga zaangażowania dwóch stron.

Pozostaje jeszcze doprowadzenie prądu do poszczególnych garaży, jak również zwiększenia liczby kontenerów na śmieci w pobliżu blaszaków. Marian Lis, tłumaczy, że w osiedlu Broniewskiego mieszkańcy tworzą wspólnotę lokatorską.

- Nasze przedsiębiorstwo wykonuje na ich rzecz remonty, jak również zabezpiecza pojemniki na odpady - tłumaczy prezes. - Wydaje nam się, że liczba kontenerów jest wystarczająca. Jeśli właściciele garaży chcą więcej pojemników, powinni zawiadomić Urząd Gminy, gdyż tam wpłacają pieniądze za dzierżawę terenu.

Jeśli chodzi o podciągnięcie prądu do garaży, prezes Lis podpowiada, że jest to sprawa pomiędzy garażowiczami a zakładem energetycznym, z którymi zainteresowane osoby powinny podpisać umowy. I tak konflikt między władzą a ludźmi z osiedla Dęba wydaje się nie mieć końca.

Asfalt do centrum

Mieszkańcy osiedla Broniewskiego doczekali się ze strony samorządu położenia asfaltu na 150-metrowym odcinku drogi, prowadzącej do centrum miasta. - To jest nasz kawałek osiedlowej autostrady - cieszy się przewodniczący osiedla Tadeusz Dziobak. - Szkoda tylko, że asfaltu nie można było położyć na piaszczystych alejkach, między domami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie