Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraińcy ostro pompują wodę z zalanych terenów powiatu sandomierskiego i tarnobrzeskiego

Michał LESZCZYŃSKI [email protected]
Woda z ulicy Flisaków w Sandomierzu pompowana jest poza tory kolejowe, na ulicę Holowniczą. W tle strażacki wóz z Ukrainy.
Woda z ulicy Flisaków w Sandomierzu pompowana jest poza tory kolejowe, na ulicę Holowniczą. W tle strażacki wóz z Ukrainy. Michał Leszczyński
Czterdziestu ratowników i dziesięć samochodów strażackich ze Wschodu przyjechało pomagać powodzianom w powiatach sandomierskim i tarnobrzeskim.

- Efekty naszej pracy będą widoczne za kilka dni - mówi Nikola Krewskij, dowódca ukraińskiej straży pożarnej. Ratownicy przyjechali do nas z różnych stron Ukrainy.

- Z Łucka, Termopil, Kamieńca Podolskiego, Włodzimierza Wołyńskiego i okręgu chmielnickiego - wylicza Krewskij.

Strażacy przyjechali rosyjskimi samochodami marki Ził. Na ich podwoziu zamontowano wysokowydajne pompy spalinowe. Przyjechały też dwa wozy pełne węży strażackich, jedno auto dowódcze, a nawet samochód-cysterna.

- Wszędzie wjadą - mówi kapitan Szymon Augustyniak, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Sandomierzu. Augustyniak zachwala mobilność ukraińskiego sprzętu. Ziły mają ogromne, grube koła, dzięki którym żadne błoto, a nawet zalane ulicą nie są dla nich straszne.

Pompy są paliwożerne i samochody ził też. Ził ma ośmiocylindrowy silnik o mocy 150 koni. Na sto kilometrów spala około 45 litrów benzyny. W Sandomierzu od wtorku pracowało siedem pomp, jedna się zepsuła. Tłoczyły z ulic: Lwowskiej, Flisaków i Wałowej.

- Cała woda z przedmieścia tarnobrzeskiego, Wielowsi spływa do Sandomierza i zalewa ulicę Lwowską - mówi Jerzy Borowski, burmistrz Sandomierza. - My musimy przyjąć tę wodę, która powinna zostać wypompowana przez przepompownię melioracyjną przy ulicy Powiśle, na wale rzeki Trześniówki, ale przepompownię zalało - wyjaśnia burmistrz.

Internauta ~francik napisał na forum "Echa Dnia": "Przyjaciół poznaje się w biedzie. Panowie wielkie uznanie dla was i będziemy pamiętać".

Czterdziestu strażaków z Ukrainy z niedowierzaniem patrzyło na tragedię nad Wisłą. - Kilka lat temu u nas też była powódź, ale woda nie przekraczała metra, a u was aż osiem metrów - dodaje Krewskij. Augustyniak uzupełnia: - Kiedy Ukrainę zalało, dwie kompanie z Polski ruszyły na pomoc.
Ukraińcy interesowali się rozmiarem tragedii. Pytali, w którym miejscu pękł wały, jak duży teren znalazł się pod wodą. Pytali, ilu mieszkańców ma Sandomierz. Ratownicy ze Wschodu wierzą w sukces swojej pracy.

- To stare, ale dobre maszyny. Gdyby nie było rezultatów naszej pracy, odesłaliby nas do domu - przekonuje Krewskij.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie