MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Upodlenie w szpitalu w Stalowej Woli? Ktoś próbuje rozkołysać nastroje

Zdzisław Surowaniec
Wejście do pracowni ablacji czyli leczenia arytmii serca.
Wejście do pracowni ablacji czyli leczenia arytmii serca. Zdzisław Surowaniec
Do przejrzenia na oczy mieli zachęcić radnych powiatu stalowowolskiego radni miejscy Stalowej Woli. Chodziło o rzekome "upodlenie pracowników szpitala" i chęć prywatyzacji lecznicy. Jednak do przyjęcia apelu nie doszło. Część radnych połapała się, że zawarte w stanowisku oskarżenia są szyte grubymi nićmi.

Pismo nazwane "stanowiskiem Rady Miejskiej Stalowej Woli" z datą 27 grudnia można było dostać przed piątkową sesją. Starosta Robert Fila przywołany jest do wyjaśnienia czy szpital zmierza do dzikiej prywatyzacji.

Do powiatowych radnych skierowane jest dramatyczny donos: "Ile jeszcze wyrzeczeń, poświęcenia i upodlenia muszą ponieść rzetelni i lojalni pracownicy szpitala, ilu jeszcze lekarzy w tym ordynatorów o wysokiej wiedzy, kwalifikacjach i umiejętnościach, oczekujących pozytywnych zmian, musi odejść, abyście przejrzeli na oczy".

Staroście Robertowi Fili i pracującemu od czerwca dyrektorowi Miłosławowi Leśniewskiemu, zarzuca się realizację tajnego planu takich zmian w strukturze szpitala, który miałyby zdestabilizować finanse doprowadzić do prywatyzacji. W piśmie jest także informacja o skierowaniu do prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego wynajęcia firmie Carint pomieszczeń na pracownię ablacji czyli leczenia arytmii serca.

Dociekanie kto jest autorem stanowiska okazuje się stratą czasu. Nikt się nie przyznaje do listu, pisanego z chęcią dokopania staroście i dyrektorowi. Tylko po szeptanych plotkach można się zorientować kto złożył doniesienie na szpital do prokuratury i CBA. List, pisany przez kogoś, kto ma problemy z polską pisownią, ma wszelkie cechy donosu z kłamliwymi informacjami. Oto pierwszy z brzegu przykład - co prawda przed miesiącem dwaj ordynatorzy złożyli wymówienia ze stanowisk, ale po chwili je wycofali. Tymczasem w liście autorzy ubolewają, że ordynatorzy odchodzą.

- To anonimowe "stanowisko", przez nikogo nie podpisane, dostaliśmy już wcześniej przypadkiem. Obśmialiśmy się ze wszystkiego, co tam jest, bo są tam same kłamstwa - przyznaje powiatowy radny Waldemar Pawłowski, członek zarządu powiatu. Dziwi się, dlaczego nikt z miejskich radnych nie przychodzi na powiatowe sesje, gdzie są omawiane i wyjaśnianie problemy szpitala i gdzie można dostać wiadomości z pierwszej ręki czyli od samego dyrektora. Przyznaje, że są osoby, którym do dziś kością w gardle stoi wynik wyboru nowego dyrektora szpitala sprzed pół roku. - Trzeba mu dać możliwość wykazania się, a nie szukać na niego wymyślonych haków - uważa.

Starosta Robert Fila przypomniał, że temat wydzierżawienia Carintowi pomieszczeń w nowym pawilonie był tematem wewnętrznej kontroli. Nie doszukano się żadnych nieprawidłowości. - W tym piśmie są nieuprawnione teorie spiskowe. Życie dyrektora szpitala nie jest usłane różami, ale sytuacja szpitala jest stabilna i nie ma niebezpieczeństwa bankructwa - zapewnia starosta. Przypomniał, że dzięki Carintowi w szpitalu są udostępnione nowe procedury ratowania życia osobom z problemami serca na super nowoczesnym sprzęcie, na który szpitala nie byłoby stać.

Temat szpitala stanie dziś na sesji Rady Powiatu. Okaże się wtedy czy dojdzie do wielkiej burzy czy też będzie to tylko burza w szklance wody. I czy pojawi się na sesji choć jeden miejski radny, zachęcający powiatowych kolegów do "przejrzenia na oczy". Jeśli przyjdzie, będzie miał okazję sam to zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie