W kasie Stalowej Woli brakuje już 300 tys. zł opłat za śmieci

Przez pół roku obowiązywania nowych zasad odbioru śmieci przyszedł czas na dyscyplinowanie tych, którzy myślą, że uda im się nie płacić za wywóz śmieci. Trzysta tysięcy złotych to na razie niewielka część tego, co powinno spłynąć do miejskiej kasy, skąd pokrywane są wydatki związane z odbiorem i zagospodarowaniem śmieci. Do kasy powinno trafić 5 mln zł, więc zdecydowana większość mieszkańców i firm reguluje należności w terminie.

KARNE ODSETKI

Niemniej jednak Stalowa Wola bliska jest kolejnego etapu, jakim jest egzekwowanie należności z karnymi odsetkami od spóźnialskich, zanim długi urosną do wielkości, których odzyskanie będzie niemożliwe. Prezydent lada moment powoła komornika i dwójkę poborców - kobietę i mężczyznę. Ich wejście do akcji będzie drogo kosztować tych, od których ściągną należności.

Co składa się na mniejsze od spodziewanych wpływy za wywóz śmieci? Jak się okazuje, to skomplikowany temat. Spółdzielnia Mieszkaniowa, która ma w swoich zasobach ponad dziesięć tysięcy lokali, wpłaca mniej za wywóz śmieci, bo potrąca sobie należność za dodatkowa obsługę jaką jest pobieranie należności za śmieci. Tematem inkasa mają się zająć radni, którzy określa jaką część ściąganej należności może sobie spółdzielnia zatrzymać do pokrycia obsługi ścigania "śmieciowego".

DOCIERAJĄ SIĘ

W Miejskim Zakładzie Budynków, administrującym wspólnoty mieszkaniowe, za lipiec wpłynęło od lokatorów 40 procent należności, za sierpień 65 procent, ale już za wrzesień ponad 100 procent. - To zaczyna działać. Wcześniej ludzie byli na wczasach, na wyjazdach, poznawali dopiero metody regulowania należności. Teraz regulują należności i zaległości - powiedział prezes MZB Bronisław Tofil.

Docieranie się więc do nowej ustawy trwa. Do tej pory opłaty za śmieci traktowane były lekceważąco, teraz jest to związane z dużą dyscypliną i zagrożeniem skarbowym, z ostrym wejściem komornika i karnymi odsetkami. Takie zagrożeniem oberwania po kieszeni, zniechęca do kombinowania.