MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wicemistrz Europy w Barcelonie Grzegorz Sudoł po czternastu latach pozwolił sobie na letni wypoczynek

Damian SZPAK
Grzegorz Sudoł ze swymi najbliższymi - żoną Magdą i córeczką Aleksandrą.
Grzegorz Sudoł ze swymi najbliższymi - żoną Magdą i córeczką Aleksandrą. Archiwum prywatne
- Aż wstyd się przyznać, ale po raz pierwszy od nie wiem jak dawna mogłem mieć wakacje. Wraz z żoną, córką i grupą przyjaciół wybraliśmy się do Chorwacji - mówi najlepszy polski chodziarz, wychowanek Stali Nowa Dęba Grzegorz Sudoł.

Nowodębianin przyznaje, iż ostatni raz był na wakacjach przez czternastoma laty. Dyscyplina związana z reżimem treningowym i startowym nie pozwalała mu na letni wypoczynek.

SPOTKANIE Z PREMIEREM

Teraz, kiedy zdobywając srebrny medal mistrzostw Europy w Barcelonie odniósł życiowy sukces, mógł się odprężyć i zapomnieć o wyczynowym uprawianiu sportu, ale o treningach nie zapomniał. Pojechał z najbliższymi oraz przyjaciółmi do Chorwacji.
- Byliśmy najpierw chwilę na wyspie Rab, a następnie na kolejnej z wysp - Pag. Wyjechaliśmy z Polski czwartego sierpnia, bezpośrednio po powrocie z Warszawy, ze spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. Czekała nas cała noc jazdy samochodem. Nic złego się jednak nie przytrafiło, do celu dojechaliśmy z jednej strony zmęczeni, z drugiej szczęśliwi, że wreszcie możemy się sobą nacieszyć - mówi Grzegorz.

Chorwacja to kraj marzeń wielu Polaków, którzy z roku na rok coraz liczniejszą grupą odwiedzają ten piękny zakątek Europy.

BABKI Z PIASKU

Grzegorz w samych superlatywach mówi o tym, co zobaczył, a jego zdanie jest bardzo cenne, bowiem w swojej karierze zwiedził kilkadziesiąt krajów na czterech kontynentach.
- Pogoda nam dopisała, woda była super. Spędziłem czas w gronie przyjaciół, nie musiałem myśleć o startach, a na trening wychodziłem, jak miałem ochotę, co dwa dni pokonywałem od sześciu do 12 kilometrów. Wykorzystałem ten czas z reguły na leżenie na plaży, pływanie i nie miałem ochoty na zwiedzanie czy też na jakieś inne atrakcje. Cieszyłem się, że mogłem budować babki z piasku z moją córką czy też wypić piwo ze znajomymi. Chorwację odwiedziłem po raz pierwszy i nie jest powiedziane, że po raz ostatni. Podobało mi się, więc może kiedyś tu wrócę - dodał Grzegorz.

SPEŁNIONE MARZENIA

Marzenia mają to do siebie, że się spełniają, ale nie wszystkie. Na ten rok Grzegorz miał trzy marzenia. Pierwsze, żeby omijały go kontuzje, drugie, żeby zdobyć medal podczas mistrzostw Europy w Barcelonie, a trzecie - żeby wyjechać wreszcie na wakacje z żoną i córeczką. Z kontuzjami nie było źle, chociaż po drodze kilka dolegliwości się odezwało. Najtrudniejsze chwile przeżył na miesiąc przed mistrzostwami Europy, kiedy podczas zgrupowania w Meksyku zatruł się salmonellą. Występ w mistrzostwach był jego popisem, ponad 4-godzinna bezpośrednia transmisja z jego występu w TVP przyciągnęła miliony widzów. Wakacje też były udane.

- Trzy marzenia i trzy spełnione. Mam nadzieję, że limitu przychylności od losu nie wyczerpałem. Mam już nawet kolejne marzenia, ale na razie nie zdradzę ich - dodał z uśmiechem.
Wszystko co dobre szybko się kończy, więc Grzegorz po powrocie do kraju wznowił treningi, a w sobotę 4 września czeka go start w zawodach ligi lekkoatletycznej, które zostaną rozegrane w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie