MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Widział, jak żona uprawia seks z sąsiadem. Wpadł w szał i wrzucił kochasia do Wisły

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Zdradzonemu mężczyźnie puściły nerwy. Miał powody, dlatego we wtorek przed sądem w Tarnobrzegu dostał niski wyrok.

Widział, jak żona uprawia seks z sąsiadem. Wpadł w szał i zaczął kochasia okładać pięściami, potem wrzucił zamroczonego do rzeki. Wczoraj przed sądem ruszył i zakończył się proces - 36-latek poddał się karze. Za usiłowanie zabójstwa w afekcie dostał dwa i pół roku więzienia.

- Musimy pamiętać, że gdyby nie działanie pokrzywdzonego, tego procesu by nie było - podkreślał mecenas Tomasz Kokowski, składając wniosek oskarżonego o dobrowolne poddanie się karze.
36-letni mężczyzna z Zadusznik w powiecie mieleckim przyznał się wczoraj do zarzutów, w tym do najpoważniejszego - usiłowania zabójstwa. Złożył też wyjaśnienia, wspominając bolesne dla siebie wydarzenia z lipca ubiegłego roku.

- Wróciłem do domu, zapytałam córkę, gdzie jest żona. Powiedziała, że jest nad brzegiem Wisły i kocha się z "Tośkiem". Wsiadłem do samochodu i pojechałem tam. Wcześniej piłem wódkę z kolegą - mówił wczoraj przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu.

Był wściekły, wpadł w szał widząc w niedwuznacznej sytuacji żonę z innym mężczyzną. Dopadł do amanta i zaczął okładać pięściami. Wyrzucił do rzeki jego wędki i bił dalej. Żona ratowała się ucieczką. - Nie pamiętam wszystkiego, byłem tak zdenerwowany, że chwyciłem go za ubranie i podniosłem w powietrze. Nie pamiętam, czy wrzuciłem go do Wisły - mówił oskarżony.

Ale świadkowie widzieli, jak rozjuszony mężczyzna zepchnął kochanka żony z półtorametrowej skarpy. Prosto do rzeki. Po kontakcie z wodą wędkarz się ocknął i zaczął płynąć w stronę brzegu. Gdyby nie to, prawdopodobnie by utonął.

Według biegłych psychiatrów oskarżony w czasie zajścia był w pełni poczytalny, choć działał w stanie silnego wzburzenia uzasadnionego okolicznościami. Dlatego też oskarżonemu groziło nie dożywocie, lecz maksymalnie 10 lat więzienia.

Wczoraj po rozpoczęciu przewodu sądowego obrońca oskarżonego złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Po krótkich negocjacjach z prokuratorem, ustalono wysokość kary, który zaakceptował pokrzywdzony.

36-latek skazany został na dwa i pół roku więzienia, będzie musiał też zwrócić 1500 złotych pokrzywdzonemu za zniszczony sprzęt wędkarski. Straci także prawo jazdy na dwa lata bo jechał pijany samochodem.

Wyrok nie jest prawomocny, ale w przypadku ustalenia wysokości kary, na apelację żadnej ze stron się nie zanosi. Wczoraj sąd uchylił areszt tymczasowy stosowany wobec oskarżonego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie