Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiedział, co robi dźgając nożem i bijąc młotkiem po głowie - bliski finał dotyczący usiłowania zabójstwa brata w Tarnobrzegu

Marcin RADZIMOWSKI
Być może już na najbliższym posiedzeniu sądu zapadnie wyrok w procesie 23-letniego Jarosława S. z Tarnobrzega oskarżonego o usiłowanie zabójstwa brata. W ocenie biegłych lekarzy mężczyzna nie ma ograniczonej poczytalności - wiedział, co robi dźgając nożem i bijąc młotkiem po głowie.

Lekarze psychiatrzy i psycholog podczas ostatniej rozprawy podtrzymali swoją pisemną opinię. W ich ocenie Jarosław S. nie cierpi na chorobę psychiczną, zdrowy jest też drugi z oskarżonych - także brat pokrzywdzonego, 21-letni Krzysztof, któremu prokuratura zarzuciła ciężkie pobicie.
Sam poszkodowany, trzeci z braci - Mariusz S. niewiele pamięta z tamtych chwil: - Nie wiem, który brat mnie uderzył, bo cios padł z tyłu - mówił przed sądem.

A potem było kilka kolejnych ciosów, aż Mariusz stracił przytomność. Do krwawych wydarzeń doszło 28 listopada ubiegłego roku. Do tamtego dnia bracia S. nie wchodzili w konflikt z prawem, choć czasem dochodziło między nimi do awantur, rzadko do bójek. Feralnego dnia bracia pili wspólnie alkohol, w mieszkaniu była ich matka i siostra.

Jak ustalono w śledztwie, w pewnej chwili doszło do awantury pomiędzy najstarszym z braci - 25-letnim Mariuszem a dwoma młodszymi. Powód był błahy - różne oczekiwania odnośnie tego, jaka muzyka ma być odtwarzana. Bracia skoczyli do siebie z pięściami.

Prokuratura ustaliła, że najprawdopodobniej najpierw Mariusz bił się z Jarosławem i Krzysztofem, ale po chwili ten ostatni odpuścił. Jarosław jednak wpadł w szał i chwycił za nóż. Uderzył kilka razy w okolice szyi i klatkę piersiową, a gdy nóż się złamał, pobiegł do kuchni po kolejny. Widząc jednak, że ostrze w nim jest zaokrąglone, odrzucił go, a sięgnął po trzeci i znowu dźgał broczącego już krwią brata.

Jarosław był zdeterminowany - według śledczych chciał zabić. Przemawiałby za tym fakt, że nawet gdy Mariusz padł nieprzytomny na podłogę, doskoczył do niego brat. Tym razem z młotkiem w ręku. Z całej siły walnął Mariusza w głowę, aż… złamał się trzonek. W chwili zdarzenia obydwaj sprawcy pobicia byli pijani - 23-latek miał w organizmie 3,78 promila alkoholu, jego dwa lata młodszy brat - 1,8 promila. Pijany był zresztą także pokrzywdzony.

Wyrok w tym procesie zapadnie prawdopodobnie już na najbliższym posiedzeniu sądu, 20 października.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie