Nie milkną spory w sprawie jakości kranówki z niżańskiego wodociągu. Część radnych zarzuca burmistrzowi i prezesowi Miejskiego Zakładu Komunalnego w Nisku brak rzetelnej informacji na temat wyników badań przeprowadzanych przez sanepid.
Jak bumerang wraca sprawa złej jakości niżańskiej kranówki. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Nisku, prezes Miejskiego Zakładu Komunalnego stwierdził, że chociaż w wodzie nadal występują takie pierwiastki jak nikiel, mangan i żelazo, to jednak ich ilość mieści się w normach wymaganych przez sanepid, w związku z czym woda nadaje się do spożycia. Optymizmu prezesa nie podzielają radni klubu Porozumienie Samorządowo-Gospodarcze.
BAKTERIE W SZKOLE
- Trzeba mieć na uwadze, że te parametry nie są zgodne z rozporządzeniem ministra zdrowia, to jest tylko odstępstwo - twierdzi radny Błażej Borowiec. - Mam prośbę do prezesa Miejskiego Zakładu Komunalnego i burmistrza, aby na stronie internetowej była publikowana informacja na temat jakości wody. Zgodnie z ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę burmistrz jest zobowiązany do publikowania takiej informacji.
Aktualnych wyników badań sanepidu na próżno szukać na stronach internetowych gminy i Miejskiego Zakładu Komunalnego. Te informacje są zdaniem radnych na tyle niepokojące, że mieszkańcy powinni o nich wiedzieć.
- Cały czas pojawiają się ostrzeżenia sanepidu - mówi radna Anna Stępień. - W dokumentach opublikowanych przez sanepid 9 lipca stwierdzono, że badania próbki wody pobranej w szkole przy ulicy Dąbrowskiego wykazały przekroczenia obecności bakterii Clostridium perfringens. Poczytałam na ten temat i to jest coś strasznego. Nawet gotowanie nie pomoże. To było w naszej wodzie.
Prezes Miejskiego Zakładu Komunalnego przyznał, że bakterie rzeczywiście pojawiły się w szkole. Skąd się wzięły? - Szkoła ma swoje ujęcie wody i być może chwilowo włączyli własną pompę - tłumaczy prezes Kuziora. - Sanepid robił badania dwa dni później i wszystko było już ustabilizowane.
Wątpliwości radnych budziło też wykonane niedawno spięcie niżańskiej sieci wodociągowej ze stalowowolską. - Poszła fama, że jest dobra woda, bo mamy przyłącze do Stalowej Woli - uważa radna Stępień. - To nieprawda, bo w projekcie do funduszu spójności szerokość rury była określona na 250, a jest 100. Czy taką "setką" zabezpieczymy mieszkańców, jeśli potrzeba nam 1500 metrów sześciennych wody dziennie?
OBRZYDZANIE I POPULIZM
- To połączenie, które jest obecnie nie ma nic wspólnego z tym projektem - odpowiada burmistrz Niska Julian Ozimek. - Miejski Zakład Komunalny zrobił doraźne przyłącze na własne potrzeby, żeby uzupełnić braki po wyłączeniu niektórych studni i po to, by mieć odpowiednie wskaźniki wody. Właściwy rurociąg zostanie położony taki, jak jest w dokumentacji.
Burmistrz Niska twierdzi, że niedługo problem z wodą zostanie definitywnie rozwiązany. Jest też zadowolony, że Główny Inspektor Sanitarny uchylił swoją poprzednią decyzję i przedłużył odstępstwo do zakończenia inwestycji.
- Wysiłek jest ogromny, robimy wodociąg i wskaźniki mieszczą się w normach - dodaje burmistrz Ozimek. - Teraz, kiedy mamy już finał inwestycji, to niektórzy chcą wszystko do końca obrzydzić społeczeństwu. To jest populistyczne podnoszenie tematu i chęć zaistnienia w mediach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
