Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrzawy - dolina fasoli

Klaudia Tajs
Nasz jasiek jest dorodny, dlatego na 100 gramów wchodzi od 30 do 50 sztuk - pokazuje Wacław Pyrkosz.
Nasz jasiek jest dorodny, dlatego na 100 gramów wchodzi od 30 do 50 sztuk - pokazuje Wacław Pyrkosz. M. Radzimowski
Jedynym miejscem, w którym nie ma fasoli, jest miejscowy sklep. We Wrzawach mają wobec swojego skarbu wielkie plany.

Jak wrzawianin bezczynnie za stodołą stoi, to znaczy, że puszcza wiatry po fasoli. We wsi ze świecą szukać gospodarza, który nie uprawia białego jaśka. Kiedy przychodzi czas siewów i zbiorów, w domach zostają dziadkowie i niemowlaki.
Ostatnio wrzawianie wystąpili do Brukseli o zarejestrowanie ich fasoli jako produktu chronionego nazwą geograficzną.

Z DZIADA PRADZIADA

Fasolę we Wrzawach uprawia się od dawna. Trudno znaleźć podwórko, na którym nie ma tyczek. Są wszędzie. Od domu sołtysa, po dyrektora domu kultury, radnych, nauczycieli i rolników. Wielu właścicieli pól, na których rośnie jasiek, mieszka w Gorzycach lub Tarnobrzegu. - Mają po 20, 30 arów pola i przyjeżdżają w każdy wolny dzień, by zobaczyć, co z jaśkiem - śmieje się Maria Wydra, miejscowa radna.
Tradycje uprawy fasoli we Wrzawach sięgają XIX wieku. - Najpierw uprawiało ją państwo ze dworu - wspomina Waldemar Prarat, jeden z rolników. - Indywidualna uprawa rozwinęła się w latach 20. i 30. XX wieku. - Najpierw rosła w ogródkach. Po wojnie ruszyła produkcja masowa.

Uprawę fasoli mierzy się na kopy. Na jedną przypada 60 tyczek. We Wrzawach nie ma gospodarza, który sadziłby mniej niż 50 kop. Rekordziści mają po 500 i więcej. - W najlepszych latach skup we Wrzawach przyjmował nawet po 600 ton fasoli - wspomina z nostalgią Marek Bartoszek. - To było z osiom, dziesięć lat temu, kiedy były najlepsze lata uprawy jaśka. Dziś w całym naszym regionie skup wynosi około 500 ton.

NA MARKA GROCHU MIARKA

Od kilku tygodni we Wrzawach panuje mobilizacja. Na podwórzach stoją przygotowane do wywozu w pole tyczki. W lnianych workach leżą najlepsze strąki fasoli, które zostaną wsadzone w ziemię. Rolnicy dwoją się i troją, by zdążyć na 25 kwietnia. - Na imieniny Marka trzeba wysadzić fasolę w pole - tłumaczy radna Wydra. - Przy jednej tyczce wsadza się nawet pięć ziaren. Zbiór jest we wrześniu i październiku. Do Wszystkich Świętych trzeba się z nią obrobić.

Gospodynie z Wrzaw mają zapasy białego jaśka w spiżarniach. Dlatego w miejscowych sklepach to towar deficytowy. - Pani, po co ja mam w sklepie fasolę trzymać, skoro każda baba ma własną? - żartuje sklepowa. - Mąkę, mleko, pieczywo tak. Ale fasoli u mnie nikt nie kupi.

Życie codzienne wrzawian jest podporządkowane uprawie jaśka. Kiedy przychodzi okres sadzenia, całe rodziny wychodzą na pola. Kiedy czas zbiórki, w domu zostają niemowlaki i dziadkowie. Po zbiorach jest czas na łuskanie fasoli. - Kiedy w latach 70. zamieszkałam we Wrzawach, to pamiętam, jak sąsiedzi zbierali się wieczorami i łuskali fasolę ręcznie - wspomina Maria Wydra. - Potem swoje pięć minut miały wałki od frani. Wkładało się strąki między wałki pralki, a łuski odchodziły. Dziś wykorzystywane są urządzenia napędzane silnikami. Wszystkie zostały wymyślone przez naszych rolników.

OD CIASTA PO BRETOŃSKĄ

Miejscowe gospodynie potrafią wyczarować cuda z fasoli. Popularna fasolka po bretońsku w ostatnich latach konkuruje z tortem i ciastem fasolowym, pasztetem fasolowym, fasolą w zupie, fasolą mieszaną z kapustą i zapiekanką fasolową. - Raz do roku organizujemy we wsi piknik - chwali się prezes Wacław Pyrkosz. - Jest wybór Baby Roku, która musi przygotować na konkurs potrawę z fasoli. Nasze kobiety mają się czym pochwalić.

Do ciężkiego powietrza po fasoli wrzawianie już się przyzwyczaili. Wiedzą, jak walczyć z uciążliwościami, spowodowanymi gromadzącym się nadmiarem gazów. - Otwiera się okno i jest rześkie powietrze - poleca Wacław Pyrkosz. - Albo idzie się na pole lub za stodołę i udaje, że się niebo obserwuje - wtrąca Maria Wydra.

Mimo to, szczególnie mężczyźni, chwalą potrawy z fasoli. Po rosole, jak chłop pójdzie na pole, to za godzinę mu kiszki marsza grają - tłumaczy Waldemar Prarat. - Może sobie tylko gazetę czytać, bo do kosy nie pójdzie. A po fasoli, jak zje rano, to cały dzień może pracować.

CHROŃMY SWÓJ PRODUKT

Kiedy górale z Zakopanego ogłosili oscypka jako wyrób regionalny, wrzawianie poszli w ich ślady. Postanowili zarejestrować fasolę jako produkt chroniony nazwą geograficzną. W kwietniu ubiegłego roku padł pomysł, by założyć stowarzyszenie, które będzie reprezentowało interesy wszystkich producentów. - Przyjechali urzędnicy z Urzędu Marszałkowskiego oraz pracownicy Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Boguchwale i zrobili nam krótkie szkolenie - wspomina Wacław Pyrkosz, prezes stowarzyszenia. - Potem napisaliśmy wniosek do Ministerstwa Rolnictwa. Napisaliśmy w nim, że chcemy, uzyskać nazwę chronioną fasoli wrzawskiej.

Wniosek o uznanie nazwy chronionej geograficznie zaakceptował już minister rolnictwa. Od września pracują nad nim urzędnicy z Brukseli. Na wydanie opinii unijni specjaliści mają rok. Jeśli zaopiniują pomysł wrzawian, każdy z producentów może liczyć na finansową rekompensatę. - Będzie to roczna gratyfikacja w wysokości trzech tysięcy złotych - wylicza Waldemar Prarat, sekretarz stowarzyszenia. - Oczywiście uprawa fasoli będzie się odbywać według ściśle określonych zasad, które przedstawiliśmy we wniosku.

Roczna bonifikata to nie jedyny bonus, jaki wiąże się z uznaniem fasoli wrzawskiej. Jeśli Unia zaakceptuje pomysł, rolnicy będą mogli odstawiać jaśka do sklepów z ekologiczną żywnością. - I tutaj będzie kolejny bonus dla naszej produkcji - zdradza prezes Pyrkosz. - Dziś za kilogram naszego jaśka dostajemy osiem złotych. - Jeśli będziemy mieli swoją nazwę i logo, odbiorca zapłaci nam nawet 15 złotych. Dlatego chcemy walczyć o swojego jaśka, z którego żyją cała wieś i okolica.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie