MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wybory do Parlamentu Europejskiego. Na Podkarpaciu zapowiada się starcie między listami PiS a KO

Piotr Samolewicz
Piotr Samolewicz
Wybory do Parlamentu Europejskiego  są równie ważne jak parlamentarne i samorządowe (na zdjęciu: wybory w 2019 roku).
Wybory do Parlamentu Europejskiego są równie ważne jak parlamentarne i samorządowe (na zdjęciu: wybory w 2019 roku). Polska Press
9 czerwca odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. W skomplikowanym systemie liczenia głosów najbardziej liczą się oddane na listy poszczególnych komitetów partii politycznych. Dlatego listy mają „pociągnąć” nazwiska znanych polityków. Na Podkarpaciu najmocniejsze składy mają PiS i Koalicja Obywatelska.

W wyborach o mandat europosła ubiega się w kraju 154 obecnych parlamentarzystów: 146 posłów i 8 senatorów. Miejsce posłów, którzy zdobędą mandat, zajmą kolejne osoby z ich list wyborczych z 2023 r. W przypadku senatorów konieczne będą wybory uzupełniające.

Łącznie o 53 mandaty w europarlamencie powalczy 1020 kandydatów. Średnio o jeden mandat w Polsce ubiega się 19 kandydatów.

Procentowo najwięcej chętnych na wyjazd do Brukseli znalazło się w Polsce 2050. O mandat ubiega się 17 z 32 posłów, czyli ponad 53 proc. klubu.

Jak sytuacja wygląda na Podkarpaciu?

Listę Trzeciej Drogi otwiera poseł Elżbieta Burkiewicz z Polski 2050. Na liście Koalicji Obywatelskiej nie ma ani jednego posła, co podkreśla w swoich wystąpieniach „jedynka” na tej liście, czyli Elżbieta Łukacijewska, są za to urzędująca wojewoda Teresa Kubas – Hul (3 miejsce) oraz radna wojewódzka Jolanta Kaźmierczak (2). Najmocniejszy skład posiada lista PiS. Otwiera ją były prezes Orlenu Daniel Obajtek, na 2 miejscu jest dotychczasowy eurodeputowany Bogdan Rzońca, 3. miejsce zajmuje marszałek województwa Władysław Ortyl, za nim kolejno są następujący posłowie: Teresa Pamuła (5), Maria Kurowska (7), Ewa Leniart (9), Marek Kuchciński (10).

Pytani przez nas politycy PiS Ewa Leniart i Władysław Ortyl o to, czy jeśli dostaną się do europarlamentu, zrezygnują z dotychczasowych stanowisk, odpowiadają, że zdecydują o tym dopiero wyborcy.

- Nie możemy wyprzedzać faktów. Wybór posłów do Parlamentu Europejskiego leży w rękach wyborców i to oni już 9 czerwca wybiorą swoich reprezentantów – mówi Władysław Ortyl. (Niestety, nie udało nam się zdobyć komentarzy polityków KO, pani wojewody Teresy Kubas - Hul i radnej Jolanty Kaźmierczak).

Dr Dominik Szczepański, politolog z Uniwersytetu Rzeszowskiego charakter listy PiS tłumaczy kilkoma czynnikami. Po pierwsze, chęcią zwiększenia frekwencji wyborczej, by wyborcy PiS tłumnie poszli do wyborów. Po drugie, chodzi o odebranie dotychczasowego mandatu europoseł Elżbiety Łukacijewskiej.

– Jeśli docelowo mamy dwa mandaty, to dzięki zwiększonej frekwencji istnieje możliwość uzyskania trzech. Jeżeli nadto w naszym województwie będzie duża frekwencja, a przykładowo w lubelskim dużo mniejsza, to istnieje możliwość zdobycia oprócz trzech mandatów na Podkarpaciu czwartego z woj. lubelskiego. Tę drugą szansę wzmacnia jeszcze wysoka liczby głosów zdobytych przez poszczególnych kandydatów - tłumaczy politolog.

O charakterze listy PiS mówi marszałek Władysław Ortyl: - Start w wyborach do europarlamentu to praca zespołowa, bo w pierwszej kolejności liczy się wynik, jaki zdobędzie cała lista. Startujemy dla ważnych spraw i dla przyszłości. Mamy mocną listę, która ułożona jest pod „grę zespołową” i wynik całej drużyny. W wyborach do PE nie ma przypisanej do okręgu stałej liczby mandatów.

Dr Dominik Szczepański nie ma wątpliwości, że są to bardzo ważne wybory ze względu na interes mieszkańców Podkarpacia. – Nasi reprezentanci decydują w Parlamencie Europejskim o sprawach bliskich nam wszystkim, takich jak klimat, transport, rozwój poszczególnych województw i unijnych pieniędzy dla nich. Te wybory są równie ważne jak parlamentarne i samorządowe – wyjaśnia naukowiec.

Tę świadomość ma włodarz województwa.

- Zdecydowałem się kandydować w wyborach do Parlamentu Europejskiego, bo w trudnych czasach od liderów wymaga się podejmowania odważnych decyzji. Olbrzymie zaufanie, jakim mieszkańcy regionu obdarzyli mnie w wyborach samorządowych, to dla mnie wielkie zobowiązanie, aby zadbać o przyszłość naszego regionu – mówi marszałek.

Cytowany już politolog uważa, że kampania wyborcza jest mało widoczna i nudna.

– Mamy jej drugi etap. Pierwszy trwał ok 2,5 tygodnia od dnia jej ogłoszenia. W I etapie politycy dopiero organizowali swoje kampanie, drukowali ulotki, wybierali plakaty. Tamta część kampanii przebiegała bez udziału wyborców. Teraz jesteśmy we właściwej części kampanii, podczas której pojedynczy kandydaci spotykają się z wyborcami, dyskutują, ściskają dłonie, prezentują, że są aktywni, ale nadal kampania jest nudna, pozbawiona żywej, merytorycznej dyskusji i sporów z wyborcami. Brakuje dyskusji, co kandydaci swoją ciężką pracą w europarlamencie chcą uzyskać dla Podkarpacia – uważa politolog.

od 7 lat
Wideo

Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Na Podkarpaciu zapowiada się starcie między listami PiS a KO - Nowiny

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie